Reklama

"Czeski sen": REAKCJE NA ŚWIECIE

Czeski sen spotkał się z dużym odzewem na świecie. Znane gazety codzienne i magazyny filmowe, łącznie ze „Screen International” i „Variety”, pisały o otwarciu w Czechach fikcyjnego hipermarketu. Informowały o tym także stacje radiowe, w tym BBC oraz niezliczone strony internetowe.

***

Dwaj młodzi reżyserzy Vít Klusák i Filip Remunda dokonali prowokacji, która poruszyła Czechy. Ich rewelacyjny film otwiera sekwencja trzech ujęć: lata 80. - tłum w kilometrowej kolejce przed sklepem; jesień 1989, Vaclavske Namesti - tłum, który podniósł głowę po latach niewoli; rok 2004 - tłum biegnący w stronę nowo otwartego hipermarketu Czeski Sen. W piękny, słoneczny ranek na podmiejskie łąki przyszło półtora tysiąca potencjalnych klientów, z torbami, plecakami, wózkami. Widzimy, jak brną przez trawę w stronę kolorowej fasady sklepu. Dochodzą - i stają oniemiali. Hipermarketu nie ma, jest tylko kolorowa plandeka rozpięta na stelażach.

Reklama

Oszukali nas - powtarzają półgębkiem, bo wstyd im, że dali się oszukać. Kręcą się w miejscu. Szukają sprawców. Sprawcami jest dwóch studentów, którzy przeprowadzili wielką kampanię reklamową nieistniejącego „hipermarketu z ludzką twarzą", korzystając z usług profesjonalnej agencji. Ten żart wymagał odwagi, nie tylko ze strony realizatorów, także ministerstwa kultury, które sfinansowało przedsięwzięcie.

Agencja reklamowa wiedziała, na czym polega dowcip - media i publiczność nie. Jak w bajce Andersena „Nowe szaty króla” oglądamy kulisy tworzenia iluzji, począwszy od wymyślania nazwy, logo, reklamowego hasła. Formalnie kampania zniechęcała. Plakaty uczciwie uprzedzały: „Nie idź tam! Nie kupuj! Nie czekaj!” - ale dla klientów nie miało to znaczenia. Zwyciężyła ślepa wiara.

Głównymi bohaterami dokumentu Klusáka i Remundy są fachowcy od reklamy, tak naprawdę to oni tworzą ten film. Widać, jak dobrze się czują w roli małych demiurgów, manipulatorów ludzkich marzeń. Podchodzą do sprawy zawodowo. Tylko jeden z nich - autor plakatu „Nie kupuj!” - buntuje się naiwnie:

- Nie będę kłamał! Ludzie przyjdą i nic nie dostaną.

- Jak to nic nie dostaną? A doświadczenie? - perswaduje reżyser.

- Nie będę kłamał - zapiera się młody.

- A co, normalnie głosisz prawdę?

- Wszystko jest reklamą - tłumaczy cynicznie 20-letni profesjonalista. - Kaplica Sykstyńska to przecież nic innego jak wielki billboard robiony na zamówienie, o tym, że Bóg jest super...

Obok plakatów i reklam przygotowywane są specjalne spoty, w których zwykli ludzie, przyszli klienci Czeskiego Snu, opowiadają o urokach kupowania. Powstaje piosenka o Czeskim Śnie. Idzie w to masa ludzkiej energii. Czeski sen to film tyleż śmieszny, co smutny. A przy tym bezczelny, ponieważ narusza jakąś nienazwaną świętość, godzi w bohatera naszych czasów. Kiedyś był nim Robotnik - dziś jest to Klient, tak samo podatny na iluzje i tak samo nieraz oszukiwany.

Zabawa w fikcyjny supermarket miała pokazać, jak bardzo jesteśmy podatni na oszustwo, jak dalece życie społeczne po upadku komunizmu przeniknięte jest iluzjami. Ostatnia scena dokumentu ma w sobie okrutny komizm z filmów Formana. Tłum wygraża do kamery: „Czas kłamstwa się skończył! Kto za tym wszystkim stoi?”.

Czas kłamstwa wcale się nie skończył. Czeski sen pokazuje, że demaskatorski dokument ma przed sobą wielką przyszłość, jak za czasów młodości Marcela Łozińskiego i Marka Piwowskiego. Trudno się dziwić, że realizatorzy do kręcenia sceny finałowej przezornie wynajęli ochronę. Jednak w końcu stanęli z ludźmi twarzą w twarz i wdali się w rozmowę. Nie wszyscy oszukani wpadli w gniew. Byli tacy, którzy w momencie deziluzji wybuchnęli głośnym śmiechem.

Tadeusz Sobolewski, „Gazeta Wyborcza”, 15 listopada 2004

***

Czeski sen to oryginalny, zuchwały traktat o kapitaliźmie, bezczelnie obnażający ludzką łatwowierność. Dwóch studentów szkoły filmowej za państwowe stypendium organizuje akcję promocyjną otwarcia na praskiej łące wielkiego supermarketu, który nie istnieje. Sprawa kończy się przezabawnym i jednocześnie żenującym skandalem, obnażając budzący się koszmar konsumpcjonizmu w kraju, który dopiero poznaje mocne strony i pułapki takiego stylu życia. Ten film określany przez twórców jako „prowokumentalny” doskonale sprawdza się na festiwalach i zapewne dotrze do kin na fali współczesnego zainteresowania sztuką dokumentu.

Nazywane w Czechach hipermarketami, mamucich rozmiarów sklepy stały się równie popularne w Środkowej Europie jak na całym świecie od chwili, gdy powstał tam pierwszy z nich w 1995 roku. To zjawisko sprowokowało debaty dotyczące globalizacji dóbr i utraty tożsamości narodowej, szczególnie w kraju, gdzie prawie wszyscy wciąż pamiętają kolejki po towary, których w innych państwach nigdy nie brakowało.

Studenci Vít Klusák i Filip Remunda wpadli na pomysł filmowego reality show, w którym po dwóch tygodniach intensywnej kampanii medialnej, odbędzie się ceremonia przecięcia wstęgi z okazji otwarcia nieistniejącego sklepu Czeski Sen (sklep ma tylko ogromną fasadę ustawioną niedaleko parkingu). Twórcy od samego początku biorą pełną odpowiedzialność za mistyfikację, ale nabranie kogokolwiek nie jest głównym celem przedsięwzięcia, a raczej zaobserwowanie reakcji społecznych w mikroskopijnym zbliżeniu.

Filmowcy przechodzą metamorfozę, zamieniając się w poważnych menedżerów o stalowym spojrzeniu, których mają udawać. Z pomocą ekskluzywnej sieci z męską odzieżą i czołowej agencji reklamowej, które wprowadzają ich w świat markowych garniturów i medialnych sztuczek, wyruszają na podbój ludzkiej fantazji. Kolorowa ulotka proponuje śmiesznie niskie ceny wszystkiego, od telewizorów po przejrzałe banany, a billboardy przestrzegają klientów: „Nie idź tam”, „Nie wydawaj pieniędzy” i oczywiście „Nie pchaj się”.

Jak łatwo przewidzieć, ten przewrotny trik psychologiczny działa – do pewnego stopnia. Tłum przybyły na otwarcie, przez filmowców oceniany na prawie 5 tysięcy ludzi, a przez lokalną gazetę na zaledwie jedną piątą tej liczby, wypada raczej blado w świetle całego napięcia zbudowanego w filmie. Ale w tym właśnie momencie sprawy przybierają naprawdę dziwaczny obrót, gdy nabrani starsi ludzie przemierzają z trudem pole, by sprawdzić, co się kryje za kolorową fasadą.

Jednym z najlepszych elementów całej mistyfikacji jest jej natchniona piosenka przewodnia. Rzewna, absurdalna do granic, a przez to bardzo przekonująca ballada autorstwa Hynka Schneidera śpiewana jest przez wokalistkę i uroczy chór dziecięcy. Słowa piosenki napisane przez znanego aktora Tomasa Hanaka składają się z pysznych kupletów w rodzaju: „To będzie niezły cios / A jeśli masz pusty trzos / Weź kredyt i krzycz hen / Chcę spełnić swój sen”.

(...).

Eddie Cockrell, „Variety“

***

To być może najzabawniejszy europejski film roku.

„Economist”, 7 sierpnia ’04

***

W tegorocznym programie festiwalu w Karlovych Varach znalazło się wiele dobrych filmów i kilka objawień, a największe z nich to Czeski sen…

Dan Fainaru, „Screen International”, 16 lipca ’04

***

Najlepszym filmem czeskim tego roku był nie dający się zaszufladkować „dokument” Czeski sen.

Peter Hames, „Sight & Sound”, wrzesień ‘04

***

Najlepszy dokument – Czeski sen – to prowokacja, której nie powstydziliby się Michael Moore i Morgan Spurlock.

Wendy Mitchell, www.indieWIRE.com

***

Czeski sen (film i koncept) to naprawdę pomysłowe przedsięwzięcie.

„Guardian”, 2 listopada ‘04

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Czeski sen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy