"Czas pijanych koni": FABUŁA
Irański Kurdystan, blisko granicy z Irakiem. Wioska Baneh. Pięcioro rodzeństwa, 2 bracia i 3 siostry, żyje na granicy egzystencji. Najstarszy 15-letni chłopiec, Madi, poważnie choruje, jest kaleką. Lekarstwo, które przyjmuje, jest drogie, a lekarz twierdzi, że chłopiec powinien jak najszybciej poddać się operacji, inaczej wkrótce umrze. Operacja jednak wcale nie daje gwarancji, że chłopiec przeżyje po niej nawet rok. Ayoub, 12-latek, który przejął na siebie obowiązki żywiciela rodziny po śmierci ojca, przemytnika, którego zabiła mina, robi wszystko, żeby mu pomóc i utrzymać rodzinę. Rezygnuje ze szkoły i również podejmuje się pracy przemytnika, która jest bardzo ciężka i niebezpieczna. Chłopiec nie ma swojego muła, musi więc towary nieść na plecach. Nie zawsze dostaje za to zapłatę od dorosłych. Góry są zaminowane, żołnierze irańscy urządzają na Kurdów zasadzki. Konie, pojone przez przemytników alkoholem, żeby mogły znieść trudne warunki przeprawy, nie zawsze są w stanie podnieść się po upadku. Cierpią podobnie jak ludzie, a ludzie reagują podobnie jak zwierzęta. Pomimo wysiłków najstarszego brata, rodzina nie jest jednak w stanie zapłacić za operację. Najstarsza siostra decyduje się więc przyjąć oświadczyny ze strony Irakijczyka, który obiecuje finansową pomoc i operację dla chłopca w Iraku. Zabiera kalekiego brata w drogę do Iraku. Rodzina pana młodego nie pozwala mu jednak przekroczyć granicy i nie zgadza się na rozwód dziewczyny. Daje tylko najstarszemu bratu konia. Ayoub wraca z Madim do Iraku. Czasu na operację jest coraz mniej. Decyduje się jeszcze raz przekroczyć granicę, aby w Iraku sprzedać konia, bo tam dostanie za niego więcej pieniędzy. Przemytnicy pozwalają mu iść ze sobą i zabrać chorego pod warunkiem, że obciąży swojego konia przemycanymi towarami i zrobi to za darmo. Jest bardzo zimny dzień, przemytnicy dolewają więc do wody dla koni podwójną dawkę alkoholu. W górach żołnierze urządzają na nich zasadzkę. Wszyscy uciekają, ale koń chłopca nie może się podnieść....