Reklama

"Constantine": DEMONY, MIESZAŃCY I DUSZOŻERCY

“Kiedy byłem dzieckiem, widziałem różne rzeczy. Rzeczy, których ludzie nie powinni widzieć.”

John Constantine

Świat widziany oczami Johna Constantine’a jest pełen rozmaitych demonicznych mieszańców, żyjących w ciałach swych ludzkich nosicieli, spokojnych o to, że ich prawdziwa natura nie zostanie nigdy wykryta. Ich przerażające oblicza zakryte są cienką maską ludzkiej twarzy, którą zresztą mogą dowolnie przekształcać.

W Otchłani demony i duszożercy przemierzają spustoszony krajobraz piekła. Duszożercy to rodzaj potępieńców, w filmie pokazani jako bezmyślne, pozbawione duszy i wzroku stwory, które dzięki znakomitemu węchowi polują na nowoprzybyłe dusze. Ich wygląd został zainspirowany zdjęciami ciał, którym w trakcie sekcji usunięto mózgi.

Reklama

- To zapadający w pamięć widok – mówi Lawrence. – Zastanawiając się nad wyglądem duszożerców próbowałem nadać im pewne ludzkie cechy, ponieważ to nie są do końca monstra, kiedyś byli to ludzie. Teraz nie mają dusz, nie mają mózgów, nie mają oczu. Mają jedynie usta i małe, wykręcone ciała, bezustannie czołgają się w poszukiwaniu pożywienia.

W filmie widać setki duszożerców, wszystkie powstały na podstawie jednego manekina, stworzonego w znanym studiu efektów specjalnych Stan Winston Studios pod kierunkiem Johna Rosengranta (Terminator 3: Bunt maszyn), odpowiadającego za wygląd piekielnych stworów. Rosengrant oparł się na szkicach autorstwa Lawrence’a, Naomi Shohan i dyrektora artystycznego firmy Stan Winston Studios Aarona Simmsa. Piekielny duszożerca powstał początkowo w pamięci komputera. Później, jak mówi Rosengrant: - Zrobiliśmy tradycyjną formę, którą zdjęliśmy z wyrzeźbionej w tradycyjny sposób figury potwora. Odlaliśmy następnie gumową powłokę, która otoczyła mechaniczny szkielet manekina. Dzięki zainstalowanym wewnątrz istoty silnikom i przekładniom, mogliśmy poruszać jej głową. Pozostało nam tylko pokryć ją warstwą silikonowej skóry. – Gotowy manekin obsługiwany był przez zespół siedmiu techników, poruszających poszczególnymi częściami stwora za pomocą manipulatorów przekazujących sygnały kablem o długości 4 metrów.

Rosengrant wskazuje na obrzydliwą kukłę i zwraca uwagę na mechanizm, dzięki któremu widz ma wrażenie, że istota oddycha. Mówi z prawdziwie ojcowską dumą – Okropieństwo, prawda??

Gotowy model pojawił się w filmie w scenach zbliżeń, inne, mniej szczegółowe kukły wykorzystano w scenach zbiorowych. – Zeskanowaliśmy je, by utworzyć komputerowe repliki, a następnie pokryliśmy je teksturami skóry i wprawiliśmy w ruch, skakały przez samochody, biegły, wiły się na ziemi. Jest taka scena w filmie, w którym w powietrzu aż się od nich roi.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Constantine
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy