"Ciało": WYPOWIEDZI REŻYSERÓW
O FILMIE
- To jest film, który trudno się opowiada w jednym zdaniu, ponieważ jest wielowątkowy, a wątki są równoważne. Właściwie to są trzy śmieszne filmy w jednym. Za cenę pojedynczego biletu! A najkrócej mówiąc - to historia o perypetiach ludzi napotykających na problemy, które ich przerastają, kiedy się zjawia coś, czego oni bardzo nie chcą przy sobie mieć.
- Zrobiliśmy komedię, która ma być śmieszna dla każdego – i dla widza, którego bawią proste gagi sytuacyjne, i dla kogoś, kto oprócz chrupania pop - cornu lubi w kinie także nieco pogłówkować.
- To jest komedia, ale i film drogi. Zdjęcia zaczęliśmy w górach na granicy polsko-słowackiej w Jurgowie, a akcja toczy się w Krakowie, w Warszawie, w klasztorze żeńskim gdzieś na drodze między Warszawą a wybrzeżem, a kończy w Sopocie na molo.
O POSTACIACH
- Bohaterowie poszczególnych wątków „Ciała” połączeni w pary. Pierwszą tworzą Goldi i Dizel, drobni złodziejaszkowie o dobrych charakterach, którzy – za cokolwiek się biorą – wszystko psują. Grają ich Tomasz Karolak i Zbigniew Zamachowski. Druga para, nie mniej zabawna, myślę – to Cezar (Cezary Kosiński) i Julek (Robert Więckiewicz), krakowscy birbanci, których niefrasobliwość uruchamia ciąg śmieszno-strasznych wydarzeń. Trzecią parę tworzą: Marian Tuleja (Bronisław Wrocławski), pułkownik Centralnego Biura Śledczego, charakter zdecydowanie czarny, i Sandra West (Edyta Olszówka), bezwzględna femme fatale, charakter jeszcze czarniejszy. Kolejna para to niewinna emerytka Wanda (Emilia Krakowska) z wnuczką Olą (Ola Radwańska), których losy przecinają się z losami poprzednich bohaterów, jak się okaże – nieprzypadkowo. Następną parę tworzą siostry zakonne – Morrison (Maja Hirsch) i Felicyta (Izabela Kuna). Ostatni tandem to bracia syjamscy Henryk i Zygmunt Trzeci (Cezary i Jacek Poksowie). Jeden z nich jest przestępcą, drugi uczciwym rzemieślnikiem, co rodzi między nimi poważne konflikty.
Wyjątek od reguły par tworzy jedynie Wolter, główny bohater, grany przez Rafała Królikowskiego. Długo się zastanawialiśmy, kto ma się wcielić w tytułową rolę. Uznaliśmy, że Rafał – bo nie dość, że jest dobrym aktorem, to ma jeszcze ogromnie dużo wdzięku. I seksapilu, co do roli ciała niezbędne.
O AKTORACH
Wszyscy byli wspaniali. Profesjonalni, pełni zapału, poświęcenia i chętni do pracy. Co za szczęście, że tacy ludzie w polskim kinie istnieją. Gdyby nie istnieli? Trzeba by ich koniecznie narysować...
O SOBIE
- Jest nas dwóch, ale to nie znaczy, że się musimy kłócić. Przecież sam Bóg wymyślił, by ludzie istnieli w parach. Myśmy tylko ten model przenieśli do reżyserii. Poza tym - jak wiadomo – w parze jest ogromna siła: potrafi napędzać maszyny. A film to wielka maszyna...
- „Ciało” jest w równym stopniu dziełem trzech osób: Koneckiego, Saramonowicza i operatora Tomasza Madejskiego, naszego wielkiego przyjaciela. Przez całe miesiące wszystko przygotowywaliśmy razem spędzając po kilkanaście godzin na dobę. W trakcie zdjęć ekipa – która, co warto podkreślić, pracowała wspaniale – mówiła na nas nawet „Ich troje”...
O PRODUCENCIE
- Szczęśliwie dla nas spotkaliśmy Mariusza Łukasiewicza, który po przeczytaniu scenariusza powiedział, że zrobi ten film i wyłożył pieniądze. Co więcej, ufał naszym artystycznym wyborom i nie ingerował w to, co robiliśmy. A my robiliśmy wszystko, by i on na tym filmie zarobił, i by widzowie po obejrzeniu „Ciała” nie żałowali, że kupili bilet.