Reklama

"Chaos": OBSADA

Nie czerpałem z prywatności aktorów. W tym, co chciałem zrobić, nie było żadnego przypadku. Mnie się wcześniej pojawiły te historie, a w scenariuszu czasem miały zaskakującą „zgodność” z tymi ludźmi, których wybrałem do filmu. Nie pracowałem z nimi wcześniej, przy powstawaniu scenariusza. Były śmieszne sytuacje, w których oni odnajdywali siebie, na przykład Mania w scenariuszu też się nazywa Mania…

NIKI

Nikiego nie znałem. Cały casting na głównego bohatera był trudny, bo z prawdziwym freakiem, czy prawdziwym punkiem, robić film byłoby ciężko. Szczególnie, że to nie miał być film w żaden sposób penetrujący głęboko to środowisko. To jest film z założenia bardziej powierzchowny, komiksowy, niż wchodzący w niuanse punkrocka czy freakowania, więc z naturszczykami do tej roli, ja się bałem. Wolałem żeby to był aktor. Było to dosyć trudne, bo to musiała być twarz nietuzinkowa, „jakaś”… Przez trzy miesiące nie mieliśmy jakichś wielkich środków, więc takie maleńkie ogłoszenia dawaliśmy w prasie, wynajęliśmy pokój w wytwórni, siedzieliśmy tam codziennie, mieliśmy kamerę. Codziennie przychodziło 15 - 20 osób. Zdjęcie Nikiego przywędrowało z jakimś innym człowiekiem i odnaleźliśmy Marcina Brzozowskiego. Marcin nie jest związany z żadnym ruchem, anarchistyczno - lewackim, z żadnym ruchem freakowym. Jest po prostu otwartym chłopakiem, myślę że bardzo wrażliwym i bez gwiazdorskich ambicji, żeby brylować…

Reklama

BOLEC

Byłem kiedyś na filmie „Poniedziałek”, zobaczyłem tego człowieka i stwierdziłem, że jak będę robił film, to będzie w nim grał i …tak się stało. Zobaczyłem kiedyś „dresy” jakieś przechodzące przez wytwórnię, podbiegłem, patrzę, idzie Bolec. Mówię: „cześć jestem taki i taki, ja tu teraz robię film, czy ty byś nie chciał wziąć scenariusza, zobaczyć?”, no i Bolec się „zajarał”…Nie było łatwo, ale myślę, że dla nas obu była to duża lekcja współpracy i że teraz weszliśmy na fajne tory między sobą.

SŁAWOJ

Ze Sławojem znamy się wiele lat. Kiedyś, dawno temu, nie pamiętam kiedy, ale z dziesięć lat, to już na pewno będzie, spotkałem go na ulicy. Widziałem go wcześniej w jego dyplomowym spektaklu „ Łagodna” i mówię: wiesz co, ja ci obiecuję że ty zagrasz w moim filmie kiedyś. Tak mu powiedziałem. I przez wiele lat widywaliśmy się naprawdę sporadycznie, ale ja wiedziałem od dawna, że tego brata trzeciego, to będzie grał Sławek. Tylko nie chciałem mu truć, kiedy nie wiedzieliśmy jak to będzie. Dopiero jak już zostało klepnięte, to Sławek został powiadomiony.

MANIA

Mania mieszkała jakiś czas w Niemczech. Tam się udzielała w punk rocku, a wcześniej w Polsce, kilkakrotnie miałem okazję, jak przez mgłę, widzieć ją na jakichś koncertach, jak śpiewa ze swoim zespołem. Ja byłem wtedy jeszcze w szkole filmowej, ze 20 lat miałem, i potem o tym zapomniałem, że taka niesamowita dziewczyna w ogóle śpiewa w jakiejś kapeli. W 2000 zrobiliśmy spektakl na 3 roku Szkoły Teatralnej w Warszawie, który był wyrwanymi scenami z „Chaosu”. I tam zagrała Agnieszka Grochowska, Michał Żurawski zagrał Bolca, Marcin Kwaśny - Nikiego, Piotr Łukaszczyk - Sławka. Komedia totalna, bo polegało to na tym, że ja dostałem rok z którym miałem pracować. No i świetnie się Łukaszczyk nadawał na „Sławka”, Żuraw - super na bolcowy klimat, ale nie było tego freaka ostatniego. Padło na Kwaśnego, który z ferakowaniem nie ma nic wspólnego. I to było wspaniałe, takie doświadczenie obsadzenia totalnie wbrew. Ale wyszło świetnie, zwłaszcza, że oni się przebierali i grali jeszcze inne postacie.

Agnieszka Grochowska bardzo fajnie rolę „Mani” zagrała i potem w naszym castingu trwającym parę miesięcy przyszła do nas. Zrobiliśmy jej zdjęcia. Agnieszka się pięknie fotografuje, jest to typ, który naprawdę chcieliśmy.

Kiedy byliśmy już blisko zdjęć, spotykam się z Agnieszką, i mówię: „słuchaj, ale trzeba by ci dready zrobić, jakieś kolczyki, może byś sobie przekuła, potem ci zarośnie…”Ona zbladła, mówi: „muszę się zastanowić” i uciekła. Tydzień później dzwoni we łzach i mówi: „Żurek, sorry, ale ja nie pójdę w to”. Ja mówię:” ja Ci nie zrobię jakichś sztucznych fryzur, bo ten film długo będzie trwał, po prostu musisz na to pójść…” Chcieliśmy w lipcu robić zdjęcia, a ona się wycofała dwudziestego któregoś czerwca. No i się zrobiło niewesoło. Pojechaliśmy się spotkać ze Sławojem do Wałbrzycha i wracając ja mówię, że bym na koncert chciał iść. A Marian, który nas wiózł, mówi, że jest zmęczony, że tylko on nas podrzuci i spada. No i wchodzę na koncert i w tym momencie wokalista mówi „tank you very much”. Spóźniłem się. Myślałem, że będą grali trochę później. Wyszedłem, stanąłem sobie na murku i wypatruję znajomych. I nagle patrzę - Mania stoi z jakąś koleżanką. I już wiem że Mania to „Mania”. Widzę że jest dziewczyna punkowa, przecież nie wyskoczę do niej teraz że jestem reżyserem filmu i może jutro byśmy się spotkali…Więc musze się dostać do niej, jakoś uruchomić znajomych, ktoś napewno ją zna, żeby ją zaprosić telefonicznie itd…Nie wiedziałem jak się nazywa, nic. W tym czasie z wakacji wraca mój asystent i drugi kierownik produkcji. Ja po nich przyjeżdżam na lotnisko, tego dnia kiedy widziałem Manię i mówię: „chłopaki, widziałem Manię”! Opisuję że tu takie dredy itd…a Ludwik mówi: „trzeba do kolegi zadzwonić”. I dzwoni i opisuje tak jak ja jemu, a ten kolega mu mówi: „tak tak, to jest ta Hania”. Ludwik mówi: „Hania się nazywa”. Ja mówię: „to nie jest Hania, to nie jest to imię, na pewno to nie jest Hania, sto procent”. A obok stoi Góral i mówi: „Mania.” Ja mówię: „co”? On na to: „no Mania. Wiesz co, Żurek, jak ja czytałem ten scenariusz to zawsze tam widziałem Mańkę, tą z Milanówka, co śpiewała w kapeli”. Ja mówię: „Casting trzy miesiące, on ląduje na lotnisku i mówi: przecież ja zawsze widziałem”…No i następnego dnia Mania przyszła, i sto procent byliśmy przekonani. Ona wzięła scenariusz, ubawiła się: „o punku to co wy tam wiecie”, ale mówi że jest „trafiona”. No i zrobiliśmy pierwszą część zdjęć, i tak myśmy się w sobie zakochali, i dalej już żyjemy szczęśliwie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Chaos
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy