"Centrum świata": REŻYSER O FILMIE
W latach siedemdziesiątych, gdy chodziłem do college'u, strasznie podobały mi się takie filmy jak I Was Curious Yellow czy Ostatnie tango w Paryżu. W największym w Hongkongu studio Golden Harvest chciano, abym robił dla nich filmy pornograficzne na japoński i koreański rynek. Obejrzałem wiele bardzo interesujących, artystycznych filmów tego typu, nakręconych przez młodych azjatyckich reżyserów. Byłem nimi zafascynowany. W końcu jednak nie zająłem się tym, bo dostałem inną pracę. Jednak myśl o tym, by nakręcić taki film pozostała (…).
Bezpośrednio do nakręcenia Centrum świata zainspirowała mnie współczesna kultura amerykańska. Dowiedziałem się, że w komputerowym świecie istnieje ogromna subkultura ludzi, którzy spędzają czas w nocnych klubach i wydają w nich mnóstwo pieniędzy. Okazało się, że zawiera się tam bardzo wiele transakcji i umów. Rozmawiałem z wieloma ludzi z branży komputerowej i tancerkami z tych klubów. W ten sposób narodził się pomysł na film.
Fakt, że można sobie kupić każdą fantazję niezwykle mnie zafascynował. Właściciele nocnych klubów świadomie manipulują klientami, chcąc od nich wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy. Wmawiają im, że są w stanie zaspokoić ich wszystkie marzenia. Jednak kiedy facet jest już w pokoju okazuje się, że nie ma mowy o żadnym seksie czy nawet dotykaniu dziewczyny. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z rozpowszechnianym przez kluby mitem o zepsutych kobietach, które są gotowe na wszystko (...). Bohaterowie mojego filmu nie umieją, a może raczej nie chcą kochać. Brak im zwyczajnej ludzkiej wrażliwości. We wszystkich moich filmach, staram się zrozumieć i szanować bohaterów. Chciałem pokazać, jacy są naprawdę Florence i Richard i jak się zachowują. Nie chciałem natomiast ich osądzać.