"Był sobie chłopiec": DROGA Z KSIĄŻKI NA EKRAN
Powieść "Był sobie chłopiec" została wydana w 1998 r. To trzecia książka w dorobku Nicka Hornby'ego - po niezwykle popularnych "Fever Pitch" i "High Fidelity" (Wierność w stereo). Na podstawie obu książek zostały zrealizowane filmy fabularne. "Był sobie chłopiec" został sprzedany w ponadmilionowym nakładzie w samej Wielkiej Brytanii, a następnie został w ponad dwudziestu krajach. Powieść zajmowała przez długi czas pierwsze miejsce w Best-seller Charts, the Sydney Herlad Book Charts i Booktrack oraz drugie miejsce w LA Times Bestseller Charts.
W "Był sobie chłopiec" czytelnicy znajdują ten sam rodzaj pocieszenia, którego szukali ostatnio w takich książkach, jak 'Bridget Jones's Diary"/Dziennik Bridget Jones, z jednak wszak różnicą: ta historia potwierdza, że MĘŻCZYŹNI RÓWNIEŻ cierpią z powodu miłości, są tak jak kobiety podatni na zranienie, przestraszeni i wrażliwi. Opowiedziana historia jest równie interesująca dla kobiet, jak i mężczyzn, kobiety rozpoznają w niej nie tylko mężczyzn, których znają, ale też same siebie. Hornby głęboko wnika w emocjonalne życie swoich bohaterów, czyniąc ich zrozumiałymi dla czytelników na całym świecie. Opisuje powszechne zjawiska, jak osamotnienie, strach przed podjęciem zobowiązania, życie w rodzinie, miłość. Jego powieść to doskonała mieszanka humoru i dramatu.
Mająca siedzibę w Nowym Jorku firma produkcyjna Roberta De Niro i Jane Rosenthal, Tribeca Productions, poznała się na potencjale trzeciej powieści Nicka Hornby'ego i nabyła opcję na prawa do ekranizacji w 1998 r., tuż przed jej opublikowaniem. Projekt wylądował w New Line. Dla Jane Rosenthal z Tribeca, decyzja o nabyciu praw była prosta: "Nick Hornby posiada naturalny talent. Nie ma zbyt wielu pisarzy., którzy piszą w sposób, który czyni ich książki łatwymi do przeniesienia na ekran." Zmiana kierownictwa New Line wkrótce potem sprawiła, że studio to zaczęło zajmować się bardziej niszowymi, mniej komercyjnymi projektami. New Line zaprzestał zajmować się tym projektem i wtedy pojawiła się propozycja z Universal Pictures. Decydując się na dochowanie wierności powieści, jeśli idzie o lokalizację, Tribeca zaczęła rozglądać się za partnerem produkcyjnym z Wielkiej Brytanii. Naturalnym ruchem było zwrócenie się do mającego siedzibę w Londynie Working Title Films, tym bardziej że firma ta ma długoterminową umowę o współpracy z Universal Pictures. Working Title już wcześniej zaangażowany był w produkcję filmu będącego adaptacją powieści Nicka Hornby-ego "High Fidelity"/Przeboje i podboje i od dawna współpracował z Hugh Grantem, który zagrał w trzech najbardziej dochodowych dla Working Title produkcjach: "Four Weddings and a Funeral"/Cztery wesela i pogrzeb", "Notting Hill" i "Bridget Jones's Diary"/Dziennik Bridget Jones" i który został już wcześniej zaangażowany do roli w "Był sobie chłopiec". Jane Rosenthal mówi: "Nasi partnerzy z Working Title wykonali nadzwyczajną pracę i bardzo pomogli nam w realizacji filmu poza granicami kraju. Współpraca układała się znakomicie i mamy nadzieję powtórzyć to doświadczenie."
W momencie podjęcia współpracy z Working Title, reżyserzy Paul Weitz i Chris Weitz pracowali już nad adaptacją scenariusza. Jako reżyserzy filmu dla nastolatków "American Pie" nie wydawali się najbardziej oczywistymi kandydatami do reżyserowania "About a Boy", ale jak mówi Jane Rosenthal: "Mieli ogromny zapał do pracy nad tym projektem, a to najważniejsze. Mimo tego, iż nie pracowali nigdy przy podobnym filmie, kiedy się ich bliżej poznaje, można zdać sobie sprawę, że ten gatunek jest w gruncie rzeczy bliższy im, niż to, co dotychczas zrobili." W rzeczywistości, Chris Weitz przeczytał powieść Hornby'ego na wakacjach dwa lata wcześniej, zanim został zatrudniony do pracy nad filmem. Chris Weitz mówi: "Ta książka jest pełna uroku, zafascynowała mnie." Chris przekonywał swojego brata, Paula, że powinni nabyć prawa do ekranizacji "About a Boy." Wkrótce dowiedzieli się, że prawa zostały już sprzedane i zapadła nawet decyzja o wyborze reżysera. Tak czy tak, bracia skomunikowali się z Tribeca Productions, na wypadek gdyby ta sytuacja uległa zmianie. Mieli szczęście, bo tak właśnie się stało. Jak mówi Chris: "Krążyliśmy nad tym projektem jak sępy przez kilka lat i w końcu się udało..."
Po odniesieniu ogromnego sukcesu w komedii dla nastolatków (American Pie), bracia Weitz pragnęli popracować nad czymś bardziej dla dorosłych, gdzie komedia polega na inteligentnym dowcipie, a nie na humorze fizycznym. Paul Weitz stwierdza: "Komedia tej opowieści jest bardzo wyraźnie wyartykułowana, o wiele wyraźniej niż w przypadku innych komedii." Braci Weitz przyciągnął ponadto do tego projektu talent Nicka Hornby'ego do trafnej obserwacji dialogów i umiejętność ich konstruowania. "Jedyną trudnością adaptacji tej powieści na scenariusz filmu była decyzja co wybrać z tego bogactwa dialogów aby zmieścić je w dwugodzinnym filmie", mówi Chris Weitz. Interesującym wyzwaniem dla scenarzystów filmu było też umiejętne zrównoważenie elementów humorystycznych i dramatycznych. "W każdej komedii, musisz niejako spacerować po linie pomiędzy tym, co zabawne w ludzkich słabostkach, a tym, co jest niepokojące w sposobie, w jaki ludzie się zachowują", kontynuuje Chris Weitz.
Producent filmu, Eric Fellner, mówi: "Ekscytujące było wniesienie amerykańskiego punktu widzenia do tego bardzo brytyjskiego konceptu i obserwowanie, co z tego wyniknie...". Pozostanie wiernym powieściowej londyńskiej lokalizacji było efektem decyzji podjętej przed zaangażowaniem do pracy nad "Był sobie chłopiec" Chrisa i Paula, ale ci w pełni akceptowali tę ideę, szczególnie Chris, który uczęszczał do St.Paul's, a następnie studiował w Cambridge University. O tym, że wspólnie pracują, bracia mówią, że przynosi im to więcej radości i daje większy komfort i pewność siebie, zarówno w sensie kreatywnym, jak i technicznym, niż praca w pojedynkę.