"Braterstwo wilków": WYWIAD Z JAMIE COURTIEREM, DYREKTOREM JIM HENSON'S CREATURE SHOP
Jak doszło do tego, że studio, które Pan reprezentuje, zaangażowało się w produkcję "Braterstwa wilków"?
"Braterstwo wilków" to jeden z najlepszych scenariuszy, jakie czytałem od dłuższego czasu. Spotkaliśmy się z Christophe'em Gansem w Paryżu, a kiedy reżyser przyjechał do Londynu, pokazaliśmy mu Creature Shop. Specjalizujemy się głównie w kreowaniu stworków, które budzą sympatię, a ludzie widzą nas głównie jako twórców postaci Kermita z "Muppet Show". "Braterstwo wilków" to film, dzięki któremu możemy pokazać, na co nas stać. Bestia nie przypomina bowiem żadnego ze stworów, które do tej pory wykreowaliśmy.
Kto zaprojektował Bestię?
Bestię zaprojektował zdolny młody projektant Igor Chevalier, który jest mi bliski niczym rodzony syn. Igor pochodzi z Francji, słyszał o "Bestii z Gevaudan", szybko więc znalazł wspólny język z Christophe'em Gansem. Jest bardzo utalentowany, roztoczył więc przed nami niezwykłą wizję legendarnej Bestii.
Jak wyglądały prace produkcyjne?
Mając w ręku zatwierdzone projekty zabraliśmy się za rzeźbienie. Wiele uwagi poświęciliśmy strukturze wewnętrznej i mechanizmowi, które pobudzą Bestię do życia. Łatwo było Bestię zbudować, trudniej ożywić. Bestia musiała być przekonywająca, musiała zdumiewać siłą swych mięśni. Sama kukła na nic by się nie zdała. Nad naszą Bestią pracowali projektanci, plastycy, inżynierowie i elektrycy. Kluczem do sukcesu była bowiem pełna synchronizacja między budową wewnętrzną a wyglądem zewnętrznym.
Jak animowano animatroniczną Bestię?
Bestia była zdalnie sterowana i animowana ręcznie. Maszynerią ukrytą we wnętrzu Bestii kierował komputer, który nadzorował pracę mięśni, ruch powiek, mimikę itp.. Dzięki podobnej synchronizacji odnosi się wrażenie, że filmowa Bestia żyje własnym życiem. Muszę jednak podkreślić, że o ile ruchami Bestii kierował komputer, za kołem sterowym stał zawsze żywy człowiek - to animator obdarzył Bestię pewnym rodzajem wrażliwości, to jemu w głównej mierze zawdzięczamy efekt końcowy.
Ile Bestii zbudowaliście?
Bestia istnieje w dwóch, może trzech wersjach - jeśli liczyć uproszczoną wersję zbudowaną na potrzeby ujęć z udziałem kaskaderów. W Londynie pracowaliśmy z animatroniczną Bestią, a jej prostszą wersję wykorzystywaliśmy do ustawiania świateł na planie. W scenach akcji oglądamy także Bestię generowaną komputerowo, bo wersja animatroniczna wykorzystywana była tylko w scenach, w których Bestia nie rusza się z miejsca. W gotowym filmie jest około 150 ujęć generowanych komputerowo.
Co decydowało o tym, czy korzystać będziecie z Bestii animatronicznej czy generowanej komputerowo?
Często decyzja zapadała w ostatniej chwili, w zależności od tego, jakie warunki panowały tego dnia na planie. Jeśli ujęcia z animatroniczną Bestią nie sprawdzały się, kręciliśmy z zastawkami, w miejsce których wmontowywaliśmy potem obrazy generowane komputerowo.
Jak wyglądało łączenie ujęć nakręconych w studio z materiałami zrealizowanymi w plenerze?
Niewielką część ujęć z udziałem animatronicznej Bestii nakręcono w plenerze, większość - w londyńskim studio. Ujęcia w studio kręcono na tle niebieskiego ekranu lub zrekonstruowanych fragmentów dekoracji. Aktorzy często musieli wysilać wyobraźnię, bo grali z Bestią, którą dodawaliśmy dopiero na późniejszym etapie realizacji.
Jak ocenia Pan pracę nad "Braterstwem wilków"?
Filmowa Bestia to tryumf sztuki i techniki, to wspaniała istota, która budzić będzie lęk i fascynację. Zaliczam ją do największych osiągnięć naszego studia.