"Bitwa o Ziemię": BOHATEROWIE
Wiele wysiłku pochłonęło opracowanie wizerunku Terla, Psyklopa granego przez Johna Travoltę. Patrick Tatopoulos mówi: "John obejrzał pierwotne szkice koncepcyjne i zaakceptował je. Zaczęliśmy więc wybierać materiały i szyć kostium, a John nadzorował wszystkie etapy jego powstawania. Kiedy jednak wcielił się w swoją postać, zrozumieliśmy, że potrzebuje stroju ze skóry, bo skóra przydawała kostiumowi bogactwa, na którym tak mu zależało. To były szalone trzy dni, ale muszę przyznać, że John bardzo mi zaimponował - doskonale wiedział, kim powinien być bohater, w którego miał się wcielić. Terl jest Psyklopem, ważne jednak było, by wyróżniał się na tle innych przedstawicieli swojej rasy.
John Travolta mówi: Wszystkich nas zafrapowały wczesne projekty Patricka, szybko jednak zdaliśmy sobie sprawę, że nie do końca się sprawdzają i trzeba je zmodyfikować. Zabrało nam to cztery-pięć dni i wpadliśmy w panikę, bo wydawało nam się, że wystarczy nam 10-12 godzin. Przez pierwsze trzy dni nic nam nie wychodziło, ale czwartego czy piątego dnia zrozumieliśmy, na czym polega błąd i cała reszta poszła nam jak z płatka".
Zadanie znalezienia odtwórcy roli Jonnie'ego spoczywało na barkach Rogera Christiana. Reżyser mówi: "Wiedziałem, że John Travolta da z siebie wszystko, z rozmów z nim wywnioskowałem bowiem, że ma bardzo sprecyzowaną wizję swojej postaci. W pewnym sensie rola Jonnie'ego wydała mi się trudniejsza, bo Jonnie reprezentuje typ stoickiego herosa, który musi posiadać pewne ściśle określone cechy, by udźwignąć na swych barkach cały film. W "Bitwie o Ziemie" oglądamy świat, który legł w gruzach, nasz bohater nie może więc być beztroskim wesołkiem. Inicjuje prawdziwą rewolucję, musi więc mieć wyrazistą osobowość, a kogoś takiego niełatwo znaleźć".
John Travolta mówi: "Kiedy po raz pierwszy czytałem książkę Hubbarda, nie wyobrażałem sobie siebie w roli innej niż Jonnie'ego. Zanim udało nam się skierować film do produkcji minęły jednak całe wieki i zdecydowałem, że jestem za stary do roli Jonnie'ego. Doszedłem do wniosku, że nie mam innego wyjścia, jak podążać drogą wytyczoną przez Cagneya i Bogarta, którzy osiągnąwszy pewien wiek zyskali sławę grając złoczyńców. W trzech czy czterech moich ostatnich filmach sprawdziłem się jako złoczyńca, nie miałem więc innego wyjścia jak zagrać Terla".
Roger Christian mówi: "Odbyłem długą rozmowę z Barrym Pepperem i wyniosłem z niej jak najlepsze wrażenia. Barry to wspaniały aktor i wspaniały człowiek, wiele w nim z Jonnie'ego. Wiedziałem, że producenci nie pozwolą mi zaangażować pierwszego aktora, z którym się spotkałem, nie pozostawało mi więc nic innego, jak zacząć regularne przesłuchania"
John Travolta mówi: "Barry to na wskroś oryginalny facet, nie wyobrażam sobie w roli Jonnie'ego nikogo innego. Jest poważny, utalentowany i nie boi się ciężkiej pracy. Świetnie sobie radzi w terenie, a jego hobby to jazda konna, myślistwo i wędkarstwo, a tego właśnie oczekiwaliśmy od odtwórcy roli Jonnie'ego. Jest tak przekonywający, że nikt nie będzie mieć wątpliwości, iż żyje życiem swojego bohatera. To, że udało się nam go pozyskać, uważam za prawdziwy cud".
Roger Christian mówi: "Po krótkiej próbie John powiedział nam: "Właśnie o coś takiego nam chodziło. Bierzemy go". Myślę, że żaden z widzów nie będzie miał wątpliwości, że dokonaliśmy słusznego wyboru. Barry ma charyzmę i jest niezwykle sprawny fizycznie. Rzadko korzysta z pomocy kaskadera, wszystko chce robić sam".
John Travolta tak mówi o granej przez siebie postaci: "Terl to uosobienie zła. Doskonale mieści się w czarno-białych kategoriach. Na planecie, z której pochodzi, panuje kult zła, zdrady i szantażu. Terl jest kompletnie amoralny, zepsuty, czy jak to nazwiemy inaczej i tak też żyje. Jest tak zły, że budzi nie tyle wstręt, ile fascynację. Nie ma w nim za grosz dobra, jest niczym Hitler, Stalin czy Mussolini. Rozkazem zwierzchników został zesłany na Ziemię, gdzie powierzono mu funkcję szefa służby bezpieczeństwa, którą uważa za poniżej swojej godności. Słyszymy jak mówi: "Narodziłem się po to, by podbijać galaktyki". Jest nadęty, arogancki, próżny i ma kompleks wyższości. Czuje się nieszczęśliwy, a kiedy jego służba dobiega końca, zwierzchnicy przedłużają mu pobyt na Ziemi o dalsze 50 cykli. Terl wpada w szał i biada temu, kto stanie mu na drodze. Zdaję sobie sprawę, że może się wydać niezamierzenie zabawny, bo uważa się za sprytniejszego, niż jest w rzeczywistości. Nie dość, że jedyne na co go stać, to szantaż, zdrada i kradzież, to jeszcze na dodatek przekonany jest, że wszyscy inni myślą podobnie jak on. Wszystko, co robi, uważa za normalne i nabiera fałszywych wyobrażeń na temat własnej wartości, którą przecenia. Jest skończonym pozerem, co wydaje mi się niesamowicie zabawne".
Barry Pepper tak mówi o granej przez siebie postaci: "Mój bohater nazywa się Jonnie Goodboy Tyler i jest młodym myśliwym z górskiego plemienia. Jest jednym z tych, którym udało się przetrwać i uciec w góry, gdy kosmici podbili Ziemię, a ludzie cofnęli się w rozwoju do epoki myśliwych i zbieraczy. Jonnie ma dość życia w górach i patrzenia jak jego ludzie umierają od promieniowania, które zabija życie na naszej planecie. Wyrusza więc na wyprawę w poszukiwaniu nowej ziemi, a po drodze natyka się na grupę rzezimieszków, którzy próbują ukraść mu jedzenie. Dołącza do nich, a oni prowadzą go do jednej z wiosek. Tam Jonnie poznaje swoje korzenie, dotąd bowiem nie miał pojęcia kim jest i skąd pochodzi. Nie miał dostępu do bibliotek, komputerów i wiedzy, obce mu więc było wszelkie dziedzictwo kulturowe. Wkrótce potem wpada w ręce obcych i trafia do ich kwatery, gdzie spotyka setki ludzi zniewolonych przez Psyklopów. To staje się początkiem jego wewnętrznej przemiany".
Zapytany, co zadecydowało, że przyjął rolę w "Bitwie o Ziemię" Barry Pepper odpowiada: "Scenariusz dosłownie powalił mnie na kolana. Dostrzegłem w nim materiał na wielkie epickie widowisko, coś pomiędzy "Planetą małp" a "Gwiezdnymi wojnami". Spodobała mi się także postać Jonnie'ego. Jonnie nie uważa się za przywódcę czy zbawcę, choć takim chcą go widzieć inni. Przez całe życie walczył o przetrwanie. Polował, by zdobyć pożywienie, pilnował ognia, szukał schronienia dla siebie i swoich ludzi, miał więc bardzo sprecyzowany system wartości. Nie ma w nim nic a nic z bohatera współczesnego kina akcji. Jest prostym młodym człowiekiem, który nie rzuca słów na wiatr, a ludzie akceptują go jako swojego przywódcę, bo dostrzegają w nim kogoś, komu mogą zaufać. Jonnie nie uznaje bowiem kompromisów i nigdy nie pogodzi się z tym, że ludzie stali się niewolnikami najeźdźców. Nic więc dziwnego, że wchodzi w brutalny konflikt z Terlem. Terl widzi w nim brudne "ludzkie zwierzę" i traktuje go jak psa. Pomiata nim, bije, rani, poniża. Terl i Jonnie są śmiertelnymi wrogami, jedyne, co ich łączy, to wzajemna nienawiść. Terl jest monstrualny, wielki, silny, przebiegły i nie zna strachu ani litości. Jonnie dzielnie stawia mu czoła i w końcu nad nim tryumfuje. Udaje mu się ocalić Ziemię i cały rodzaj ludzki, ale ja widzę w nim naiwnego prostaczka, który dopiero w połowie filmu zdaje sobie sprawę, na co się porywa i w czyjej obronie staje. Dopiero wtedy dochodzi do niego, jak wielką odpowiedzialność wziął na swoje barki".
Rolę Kera, stronnika i podwładnego Terla, który zgodnie z zasadami panującymi na planecie Psyklo stara się zyskać przewagę nad swoim szefem, gra Forest Whitaker. Aktor mówi: "Ker i Terl należą do rasy, której przedstawiciele lubują się w zadawaniu bólu. Lubią patrzeć na ludzkie cierpienie. Mają jasno wytyczony cel w życiu - gonią za pieniędzmi i zaszczytami. Są ludźmi interesu i nie cofną się przed niczym, by zdobyć to, na czym im zależy, zniszczą więc każdego, kto stanie im na drodze".
Charakteryzacja obu aktorów zajmowała długie godziny. John Travolta mówi: "Niełatwo jest grać, gdy masz na sobie kostium, w którym jest ci gorąco i który przyprawia cię o klaustrofobię. Z drugiej jednak strony łatwiej ci dzięki niemu wcielić się w postać. Kostium Terla utrudniał mi pracę, a zarazem ją ułatwiał. W końcu nie bez racji mówi się, że cierpienie wyszlachetnia".
Forest Whitaker mówi: "Bohaterowie grani przez Johna i mnie wywodzą się z "wyższych sfer" społeczeństwa Psyklopów, ich twarze są więc bardziej widoczne niż twarze niektórych robotników. Początkowo nasze kostiumy i buty były potwornie niewygodne. Nie dało się w nich pracować, poprosiliśmy więc o chwilę rozmowy i zaproponowaliśmy pewne zmiany. Mój charakteryzator wpadł na pomysł, by zdejmować mi nakrycie głowy w przerwie między kolejnymi ujęciami, dostałem też wygodniejsze buty. Jeśli weźmie się pod uwagę, że dzień w dzień musiałem dźwigać na sobie kostium ważący kilka kilogramów, łatwo zrozumieć, czemu liczył się każdy drobiazg".