"Biała i Strzała podbijają kosmos": MAREK ROBACZEWSKI
"Najważniejsza jest intuicja"
Na czym polega praca reżysera dubbingu?
Marek Robaczewski: - Aktorzy biorący udział w takim przedsięwzięciu nagrywają swoje kwestie osobno, ale przecież w rzeczywistości rozmawiają z innymi postaciami. Moim zadaniem jest pilnowanie tego, aby te pojedyncze ścieżki, nagrania puszczone razem stwarzały wrażenie, że wszyscy aktorzy byli w studiu razem i nagrywali wspólnie.
Czy ma Pan jakiś wpływ na dobór obsady?
- Jest z tym bardzo różnie. Oczywiście mam swoje pomysły, ale nie zawsze są one zbieżne z tymi, które mają osoby zajmujące się dystrybucją filmu. Trzeba wtedy wypracować kompromis. Czasem propozycje pochodzące z zewnątrz są według mnie nieakceptowalne, czasem zaskakują mnie in plus. Akurat w przypadku "Białej i Strzały" to ta druga sytuacja. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony zwłaszcza współpracą z kabaretem Ani Mru-Mru, której bardzo się obawiałem.
Czemu wybór padł akurat na tych aktorów?
- Jeżeli chodzi o wybór aktorki do roli Białej, to było to skojarzenie dosyć, powiedziałbym, pierwotne, choć myślałem też o innych paniach. W końcu stanęło jednak na Małgosi. To już moje trzecie z nią spotkanie. Wcześniej zrobiliśmy wspólnie dwa filmy: "Madagaskar 2" oraz "I Ty możesz zostać bohaterem". Z Agnieszką pracuję już czwarty raz, więc można powiedzieć, że znamy się jak łyse konie. Nie jestem więc specjalnie zaskoczony ich sposobem pracy. Wiem, jak do nich trafić i myślę, że to działa również w drugą stronę.
- Jarek Boberek to z kolei niekwestionowany król polskiego dubbingu, jest wszechstronny i zawsze potrafi coś ciekawego zaproponować.
- Natomiast, jeżeli chodzi o kryteria doboru poszczególnych aktorów, to sam nie wiem, czy one w ogóle istnieją. Ja muszę poczuć, że to ta, a nie inna osoba, co jest bardzo subtelne. Czasem zwraca się uwagę na fizyczne podobieństwo, zbieżność charakteru, temperamentu. U mnie działa intuicja.
Jak można zostać reżyserem dubbingu? Gdzie się można tego nauczyć?
- Jest wśród reżyserów dubbingu kilka osób, które skończyły Wydział Reżyserii Teatralnej i z pewnością jest to bardzo pomocne, ale niekonieczne. Sportowiec zostaje z czasem trenerem i tutaj jest podobnie. 30 lat temu skończyłem Szkołę Teatralną i jest to też mój jubileusz pracy w dubbingu. Reżyserią zajmuję się od 15 lat. Wcześniej 15 lat grałem, pisałem piosenki, dialogi. Broniłem się przed reżyserią z całych sił. To mało zdrowa praca: siedzi się po ciemku ze słuchawkami na uszach, cały dzień w jednej pozycji, ale w końcu się zdecydowałem. Teraz do reżyserii przymierza się Jarek Boberek; mam nadzieję, że nie stracimy go jako aktora.
Z których filmów jest Pan szczególnie zadowolony?
- Te, którymi mógłbym się pochwalić szczególnie to "Miasteczko Halloween", "Madagaskar 2", "Asterix na Olimpiadzie", "Mikołajek", ale tak naprawdę wielu tytułów nie pamiętam. Poza tym napisałem około trzech tysięcy piosenek do dubbingów, w tym "Wyginam śmiało ciało", która okazała się hitem, a której napisanie zajęło mi 15 minut.
O czym jest film "Biała i Strzała podbijają kosmos"?
- To film przede wszystkim o przyjaźni. Jak to zwykle w bajkach bywa, różne charaktery, postaci z zupełnie różnych środowisk postawione zostają w ekstremalnej sytuacji, jaką, w tym wypadku, jest lot w kosmos. Każda z nich pokazuje swoje dobre strony, uczy się wzajemnej sympatii, zaczyna pomagać innym. To jest film zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Każdy znajdzie w nim coś dla siebie.