Reklama

"Biała i Strzała podbijają kosmos": ANI MRU-MRU...

...czyli MARCIN WÓJCIK i MICHAŁ WÓJCIK

...czyli MARCIN WÓJCIK i MICHAŁ WÓJCIK

Czy moglibyście powiedzieć coś o swoich postaciach?

Michał: Gramy dwie główne postacie, a nawet postaci, i są to pchły.
Marcin: Jestem zdruzgotany tym faktem, albowiem całe życie chciałem zagrać wesz, a na razie mogę być jedynie pchłą. Ale cóż, małymi kroczkami?
Michał: Chciałem zwrócić uwagę na to, że te pchły to główni bohaterowie całego filmu. Jeżeli coś będzie wycięte i będzie nas mało, to znaczy, że?
Marcin: To machlojki jakieś?
Michał: Szwindel ewidentny.
Marcin: Biała i Strzała to najprawdopodobniej te dwie pchły, które gramy.

Reklama

Czy w jakiś szczególny sposób przygotowywaliście się do ról?

Marcin: Mój bohater, Krzysztof, jest bardzo złożoną postacią, więc przygotowania trwały bardzo długo. Ostatnie cztery miesiące spędziłem w schronisku dla zwierząt, w klatce z wilczurem. Tam obserwowałem zachowania wszelkiego rodzaju zwierząt znajdujących się w jego sierści. Starałem się odejść od konwencjonalnych metod budowania postaci.
Michał: Czyli na przykład skakania.
Marcin: Tak, nie chciałem naśladować, a zagrać dramat głównego bohatera, tak aby widzowie w kinie mogli go poczuć na własnej skórze. Co tu dużo mówić, podczas seansu potrzebne będą chusteczki.
Michał: Ja natomiast, krótko mówiąc, grałem siebie.

Marcin, jaki masz zatem sposób, aby wyjść z roli?

Marcin: Do niedawna miałem olbrzymie problemy z wychodzeniem z każdej roli, którą zagrałem, ale wypracowałem sobie bardzo prosty system. Za gigantyczną gotówkę, którą zarabiam przy takich produkcjach, jadę na trzy miesiące na Seszele i tam wychodzę z roli.

To jest Wasz pierwszy kontakt z dubbingiem. Jak się Wam podobało?

Marcin: To bardzo fajne doświadczenie, ale ciężka praca, tym bardziej, że weszliśmy do studia praktycznie z marszu, bez żadnych przygotowań. Jak znamy siebie, to będziemy się zastanawiać, co można było lepiej zrobić. Teraz z pewnością posypią się propozycje i będziemy już tylko dubbingować i dubbingować.
Michał: To jest dla nas zupełnie nowa materia, nie mieliśmy z nią wcześniej do czynienia. To dla nas wyzwanie, dlatego prosimy o jeszcze. Jak będzie rola tasiemca, to ja ją chcę.

Jak układała się Wasza współpraca z reżyserem?

Marcin: Kłóciliśmy się z nim, bo on miał swoją wizję, my swoją. Stanęło pośrodku. Oceniać będą widzowie. Staraliśmy się grać swoje własne charaktery. Nie jesteśmy aktorami, a na scenie pokazujemy własną osobowość, tak też było z tymi pchłami. Od razu będzie widać, kto jest kim.
Michał: Niestety tak.

Czy często chodzicie do kina na filmy animowane?

Marcin: Chodzimy na filmy dubbingowane, nie jest to zbyt oryginalne, ale mam sześcioletnią córkę, więc, na zmianę z żoną, zaliczam z nią wszystkie takie produkcje.
Michał: Dla mnie ostatnio numerem jeden jest "Madagaskar". Podobał mi się też "Na fali", ale to ze względu na ładny efekt wody.
Marcin: Mi podobał się "Odlot", bo był wzruszający.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy