Reklama

"Be Cool": REALIZACJA

Przebojowa komedia ”Dorwać małego” pod wieloma względami okazała się wielkim sukcesem: wprowadziła na ekran nowy typ gangstera, zrywając z utrwalonymi przez kino stereotypami; była przełomem w karierze Johna Travolty, który stworzył w niej jedną ze swych najlepszych kreacji i zachęciła szerokie rzesze czytelników do sięgnięcia po książki niedocenianego wcześniej powieściopisarza Elmore’a Leonarda. Trzeba było dziesięciu lat, by powstała kontynuacja ”Dorwać małego” – w początkach 2004 roku w Kalifornii rozpoczęły się zdjęcia do ”Be Cool”.

Reklama

Początkowo Elmore Leonard nie był przekonany, czy powinien napisać dalszy ciąg ”Dorwać małego”. Jak mówi: ”Uświadomiłem sobie jednak, jak dobry był John Travolta jako Chili Palmer i bez trudu ponownie zobaczyłem go w tej roli. Postanowiłem przy tym, że kontynuacja musi być lepsza od oryginału i zacząłem szukać środowiska, w którym osadziłbym akcję nowej powieści. Doszedłem do wniosku, że Chili, który wciąż tkwi w przemyśle filmowym, zacznie szukać czegoś nowego. Zdecydowałem, że jego wybór padnie na przemysł muzyczny. To wprost wymarzony materiał, bo przemysł muzyczny jest jeszcze bardziej brutalny od filmowego i aż roi się w nim od łajdaków”.

Zadanie przeniesienia powieści Leonarda na ekran powierzono scenarzyście Peterowi Steinfeldowi, który o książce dowiedział się od swojej żony i agenta. Jak mówi: ”Jechałem na spotkanie z producentami, powtarzając sobie głośno to, co zamierzałem im powiedzieć. Gdy zatrzymałem się na światłach na skrzyżowaniu w Beverly Hills, zauważyłem, że facet w sąsiednim samochodzie gapi się na mnie z niedowierzaniem. Spojrzałem na niego i przekonałem się, że to Delroy Lindo, który grał Bo Catletta w ‘Dorwać małego’. Pomyślałem, że to dobry znak i nie myliłem się – po spotkaniu dostałem pracę”.

Książki Leonarda są bardzo filmowe – mają wartką akcję i chwytliwy dialog. Peter Steinfeld mówi: ”Adaptowanie Leonarda to zarazem błogosławieństwo, jak i klątwa. Leonard pisze w filmowym stylu, bez trudu dociera do sedna. Jest niczym Szekspir literatury kryminalnej. Gdy wysyłałem mu pierwszy szkic scenariusza, dosłownie drżałem ze strachu, ale on pochwalił mnie i wspierał ze wszystkich sił”.

Reżyserii ”Be Cool” podjął się F. Gary Gray, który – jak sam przyznaje – uwielbia dwie wcześniejsze ekranizacje powieści Leonarda, ”Dorwać małego” i ”Co z oczu, to z serca”. Reżyser przyznaje, że świetnie mu się pracowało z Johnem Travoltą: ”Gdy masz do czynienia z aktorem, który po raz pierwszy wciela się w daną postać, musisz pogodzić się z tym, że może minąć trochę czasu, zanim wszystko ‘zaskoczy’. Wiedziałem, że tym razem będzie inaczej. John wkroczył na plan i na naszych oczach momentalnie przeistoczył się w Chili Palmera. To właśnie w nim kocham – jest niezwykle przygotowany i doskonale rozumie swego bohatera. Zdaję sobie sprawę, że to trudna rola, ale John sprawia wrażenie, jakby wszystko przychodziło mu bez najmniejszego wysiłku. To idealny Chili Palmer”.

Elmore Leonard słynie z barwnych postaci, które wywierają na odbiorcy niezatarte wrażenie. Wśród bohaterów ”Be Cool” są więc: grana przez Umę Thurman Edie, pełna seksu właścicielka podupadającej firmy płytowej; Raji (Vince Vaughn), biały facet, który rozpaczliwie szuka akceptacji w środowisku czarnych raperów; ochroniarz Rajiego (The Rock), muskularny gej, który chce być aktorem; Sin LaSalle (Cedric the Entertainer), wykształcony producent muzyczny, który nie cofnie się przed niczym by osiągnąć upragniony cel i Dabu (Andre Benjamin znany jako Andre 3000 z zespołu OutKast), obdarzony specyficznym poczuciem humoru członek rapowej grupy Sina. Na ekranie pojawiają się także: Harvey Keitel jako budzący respekt prezes firmy menedżerskiej; Steven Tyler w roli samego siebie i Danny DeVito (także producent filmu) jako ekscentryczny reżyser Martin Weir, tym razem z Anną Nicole Smith u boku.

Pełnoprawnym bohaterem filmu jest miasto Los Angeles, niekwestionowane centrum amerykańskiego przemysłu muzycznego i filmowego. Twórcy odwiedzili z kamerą miejsca, które pozwoliły im uchwycić ducha tętniącego życiem miasta: stadion Lakersów, Viper Room i Grauman’s Chinese Theatre na Bulwarze Zachodzącego Słońca, hollywoodzkie wzgórza, z których roztacza się zapierający dech w piersiach widok na miasto i nieskazitelne przedmieścia.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Be Cool
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy