"Bad Boys 2": SCENA NA AUTOSTRADZIE
Znany ze swojego zamiłowania do naprawdę szybkich i widowiskowych scen akcji Bay chciał, żeby elementy kaskaderskie w filmie "Bad Boys II” przewyższały te, które pokazane były w pierwszej części. Koncepcja samochodów ‘sfruwających’ z przewożącej je naczepy pojawiła się po raz pierwszy, kiedy Bay i pracujący z nim od wielu lat artysta storybordów Robbie Consign urządzili sesję burzy mózgów na temat sceny pościgu. Starali się bardzo wymyśleć coś, czego wcześniej nie było.
"Wzięliśmy zatem ciężarówkę i zbudowaliśmy dla niej potrójną platformę”, relacjonuje szczegółowo Bay. "Ciężarówka ta została umieszczona w środku trzech gigantycznych słupów, czegoś w rodzaju trójkąta, które otaczały kierowcę, a następnie wmontowaliśmy pięć kamer w przedni zderzak. Podczas pościgu, kiedy samochody rozczepiają się i zaczynają spadać z platformy ciężarówki, poruszającej się z prędkością ponad 110 kilometrów na godzinę, zadaniem kaskaderów kierujących samochodami było zderzanie się z tymi spadającymi pojazdami. Podczas gdy samochody dosłownie odbijają się od platformy, pozostałe, znajdujące się za nimi, wpadają na nie i rozbijają, bądź też odbijają od nich, natomiast nasz naczelny wóz manewruje sprawnie w tym chaosie. Podczas tej sekwencji udało nam się uchwycić kilka naprawdę zaskakujących ujęć, poświęcając jednak kilka z naszych kamer.”
Twórcy filmu wraz z koordynatorami d.s. układów kaskaderskich Andym Gillem i Stevem Picerni przeprowadzili wiele testów, które miały zapewnić, że aktorom i członkom ekipy nie spadnie włos z głowy. Samochód marki Ferrari, za których kółkiem zasiadał znany kaskader Henry Kingi, przetestowany został na pasie startowym lotniska pod względem prędkości jazdy, dokładności stertowania i możliwości manewrowania. Podobnym próbom poddana została ciężarówka z platformą, z której w filmie spadają samochody. Celem testów było określenie z jaką prędkością samochody będą zsuwać się z platformy, jak będą się zachowywać w momencie upadku na ziemię, w jaki sposób siła wypadającego samochody wpłynie na prędkość i kierunek jazdy samej ciężarówki, nie mówiąc już o kaskaderach i technikach przymocowanych do ciężarówki specjalną zabezpieczającą 'uprzężą'.
Wiele czasu poświęcono na zaplanowanie i określenie odpowiednich odległości pomiędzy ciężarówką, kilkunastoma samochodami pędzącymi za nią oraz ciężarówką z nieruchomą platformą i umieszczoną na niej prawie 30 kilogramową kamerą Panavision, reżyserem oraz ośmioma operatorami kamer i dźwięku. Inżynierowie z Wydziału Transportu Stanu Floryda nalegali również na przeprowadzenie serii testów, które miały wyeliminować możliwość jakiegokolwiek uszkodzenia mostu, po którym pędzące samochody ostatecznie poruszają się na planie filmowym.
Obaj panowie: Picerni i Gill są doświadczonymi specjalistami, pracowali wcześniej przy wielu projektach realizowanych przez Bay’a i Bruckheimera. Zdawali sobie sprawę, że zadanie stojące przed nimi będzie polegać na stworzeniu takiego układu kaskaderskiego, który zapierać będzie dech i zadziwiać swoją precyzją. Aby osiągnąć ten cel, zespół kaskaderski sprowadził dodatkowych 25-30 kierowców, którzy mieli pracować na planie przez cztery dni.
Jak mówi Gill: "Wszystko miało być perfekcyjne i dziesięć razy lepsze od opisanego w scenariuszu schematu. Znając Michaela wiedziałem, że w pewnych momentach czeka nas jeden numer kaskaderski za drugim. Dużym ułatwieniem dla nas jest to, że Michael zna się dobrze na tej robocie - nie jest to jego pierwszy film akcji. Wie jak poprawić ustawienie kamery i pod jakim kątem filmować. Naszym zadaniem, naturalnie, jest przewidywać jego oczekiwania i mieć wszystko już wcześniej przygotowane. Wiele z pomysłów Michaela siedzi po prostu w jego głowie i dopóki nie znajdziemy się na planie filmowym pozostaje w sferze domysłów.”
Ze zdaniem tym w pełni zgadza się Picerni: "Michael wiele rzeczy widzi po prostu w obrazach, ale w przeciwieństwie do wielu reżyserów zna się również dobrze na robocie kaskaderskiej. Zna techniczną stronę układów i żargon, którym się posługujemy. Kiedy zatem próbujemy wytłumaczyć mu na czym polega taki czy inny gag zajmuje nam to znacznie mniej czasu - po prostu dobrze się rozumiemy. Co prawda nakręcenie jednej sekwencji rozgrywającej się na MacArthur Causeway zabrało nam aż cztery dni, ale jednocześnie udało się nam uchwycić dokładnie to, co zrodziło się w wyobraźni reżysera.”
Cztery dni na nakręcenie jednej sekwencji zajmującej w scenariuszu zaledwie stronę to stosunkowo długo. Ale logistyka tego przedsięwzięcia jest bardzo wymagająca. "Nie dziwi skala przygotowań i poświęcony czas biorąc pod uwagę, że mieliśmy do wykorzystania około 60 samochodów, a każdy z nich musieliśmy ponownie ustawiać po każdym ujęciu”, zauważa Picerni. "Ekipa pracująca na planie filmowym za każdym razem zanim ruszyła praca kamery musiała uprzątnąć wszelkie ślady wcześniejszych stłuczek. To, jak można się domyśleć, bardzo czasochłonny proces.
"Każde ujęcie w tym filmie to ujęcie na dużą skalę”, dodaje Gill. "Pracując z Michaelem wiele rzeczy sprowadza się do gruntownego przygotowania. Mieliśmy do swojej dyspozycji 15 samochodów, które miały być miażdżone, roztrzaskiwane, zrzucane z platformy ciężarówki oraz 25 zapasowych, ponieważ nie mieliśmy do końca pewności jak wiele będzie powtórek.”
Żeby odpowiednio uchwycić rozgrywającą się akcję, filmowcy korzystali między innymi z małych gokartów, wyposażonych w 35 mm kamery, poruszające się z prędkością do 160 kilometrów na godzinę, blisko ciężarówki z samochodami, co pozwoliło na uchwycenie bardzo ciekawych, a niebezpiecznych bez użycia takiego zabiegu kątów. Jednak, aby stworzyć ostateczne zbliżenia, z intensywnością charakterystyczną dla oka ludzkiego, Bay wykorzystywał specjalnie przystosowany do tego celu pojazd, który nazywany był przez ekipę "taranem Bay’a” - specjalnie wyposażony w środku i przymocowany jedynie do niezbędnych zamocowań na zewnątrz. Pracownicy działu efektów kaskaderskich wzmocnili go od środka specjalną klatką (tego typu zabiegi stosuje się przy ujęciach kaskaderskich przypominających toczenie się beczki i innych niebezpiecznych ujęciach), zabezpieczając jednocześnie zewnętrzną część pojazdu w celu ochrony kamer.
"Przypominało to coś na kształt pojazdu Mad Maxa”, śmieje się Picerni, który pilotował jego poruszanie się. "Wyglądało jak zamknięty w klatce czołg. Staraliśmy się stworzyć iluzję, że ten nasz taran to Ferrari głównych bohaterów. Kiedy widzimy, że samochód koziołkuje albo też uderza we mnie, albo przelatuje nade mną, to właśnie tego rodzaju scen Ferrari starało się unikać.”
"Michael starał się uchwycić jak najniższe, chybotliwe i szybkie ujęcia, wchodząc z kamerą niemalże w samo jądro rozgrywającej się akcji”, mówi Gill. "Dzięki temu widzowie doświadczają na swój sposób każdego uderzenia, skrętu i przyspieszenia tak, jakby sami siedzieli w Ferrari z Willem i Martinem. Ten zbieg udało się osiągnąć dzięki użyciu kamery wideo z tarana.”