"Bad Boys 2": NOWE POSTACIE
Aktorka Gabrielle Union wcieliła się w rolę pięknej agentki D.E.A., Syd Burnett. "Kiedy na ekrany wchodziła pierwsza część Bad Boys, byłam jeszcze studentką. Pomyślałam sobie wtedy, że ujęcie Willa biegnącego ulicą w rozpiętej koszuli i nagim torsem było bardzo ciekawe”, mówi aktorka puszczając oko. "To był właściwie pierwszy raz kiedy ludzie zobaczyli go w takim ujęciu na ekranie i pomyśleli o nim jako o męskim symbolu seksu.”
Sam Smith również przypomina sobie tę swoistą metamorfozę jego osoby. "Po pierwszej części filmu po raz pierwszy doświadczyłem takiego rodzaju reakcji ze strony kobiet pod moim adresem. Kiedy siedziałem sobie w tylnych rzędach kina i przysłuchiwałem się komentarzom widowni byłem kompletnie zaskoczony słysząc stwierdzenie z ust młodej dziewczyny Tak, tak koteczku - Trzymaj się Will – Biegnij! Było to dość dziwne zważywszy na fakt, że do tej pory byłem po prostu wesołkiem, komediantem. To Michaela Bay zrobił ze mnie postać seksy”, śmieje się aktor.
Kiedy Syd i Mike zaczynają się umawiać na randki, rodzi się między nimi uczucie, które nie wskazuje na niezobowiązującą znajomość. Mike zaczyna zdawać sobie sprawę, że w przypadku tej dziewczyny tanie chwyty i kłamstewka nie przejdą. Być może również podświadomie czuje się gotowy do bardziej ustabilizowanego trybu życia. "Marcus jest przekonany, że jego siostra pracuje sobie spokojnie za biurkiem w wydziale policji i po prostu miło spędza wakacje w Miami”, tłumaczy Union. "Ale jako tajna agentka Syd odkrywa krąg szmuglerów ecstazy. Postrzega to jako okazję do zdobycia wyższego stopnia w hierarchii policyjnej, nie zdając sobie sprawy jak niebezpiecznego zadania się podejmuje.”
"Podobała mi się ostra energia Gabrielle”, przyznaje reżyser Bay. "Na pierwszy rzut oka widać, że to dziewczyna wykształcona, inteligentna i błyskotliwa. Ma szansę zrobić karierę jako agentka D.E.A.”
Podobnie jak w codziennym życiu, jurysdykcja różnych agencji egzekwujących prawo często zazębia się lub nakłada na siebie podczas prowadzenia kryminalnego śledztwa. Jednym z powodów takiego funkcjonowania prawa jest niemożność skoordynowania tego rodzaju wysiłków leżących w gestii różnych jednostek.
Jak stwierdza Bruckheimer: "Czasem w sposób nieunikniony pewne jednostki dosłownie wpadają na siebie, tak też dzieje się w przypadku Syd, która sprawę narkotykową prowadziła z biura w Nowym Jorku. Następnie, w postępie śledztwa dziewczyna zaczyna penetrować krąg handlarzy narkotyków w Miami, co ma miejsce mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Mike i Marcus zaczynają węszyć wokół pewnej grupy niebezpiecznych kryminalistów. Okoliczności w jakich dwie strony prawa spotykają się ze sobą są raczej nieoczekiwane, a doprowadza do nich zbieg pomyłkowych posunięć.”
Producent stowarzyszony Don Ferrarone (były naczelny inspektor służby Komendanta Stanów Zjednoczonych oraz szef oddziału D.E.A. patrolującego granicę amerykańsko-meksykańską) w trakcie przygotowywania do filmu przedstawił badania sporządzone na podstawie prowadzonego przez wiele lat śledztwa odnośnie różnych karteli narkotykowych, które wykorzystują obszar Miami jako centrum wymiany eksportowo-importowej swojego handlu. Pomimo poważnych wysiłków ze strony lokalnych i rządowych agencji U.S.A. zmierzających w kierunku ukrócenia przepływu narkotyków, kwestia ta nadal pozostaje poważnym problemem w każdym większym mieście kraju. I chociaż film "Bad Boys II” to fikcja, wiele z okoliczności w nim przedstawionych, jak również scen opisanych w scenariuszu, a nawet niektórych momentów zabawnych, zainspirowanych zostało przez historie opisane w rzeczywistych przypadkach sądowych.
W "Bad Boys II”, gangster Tapia, w roli tej Jordi Mollà, stoi na czele największego kartelu narkotykowego na Wschodnim Wybrzeżu. Do czasu, kiedy aktor wystąpił u boku Jonny’ego Deppa w kontrowersyjnym i przejmującym dramacie "Blow”, jego twarz znana była właściwie niewielu wielbicielom kina poza rodzimą Hiszpanią oraz Europą.
Mollà, utalentowany aktor, który ma już na swoim koncie wiele ciekawych ról, w rodzimej Hiszpanii uznawany jest za jednego z najciekawszych przedstawicieli artystycznej sceny filmowej. Reżyser Michael Bay mówi o nim: "Jordi okazał się być bardzo interesującym typem postaci w filmie "Blow”. Charakteryzuje go entuzjazm młodości, jak również znaczący wpływ jaki wywiera na każdą z granych przez siebie postaci. Da się to wyczuć w jakości jego artystycznego wyrazu. Jest przy tym typem aktora-kameleona. To bardzo utalentowany artysta, który ma przed sobą wielka karierę. No i jest bardzo cool.”
"Mniej więcej na trzy dni przed rozpoczęciem kręcenia zdjęć, Michael wspomniał o pomyśle posługiwania się przeze mnie językiem angielskim z silnym kubańskim akcentem”, wspomina Mollà. "Przyszło mu do głowy, że mogłoby to przynieść zabawny efekt, ponieważ dla mnie samego tego rodzaju wymowa jest obca. W pierwszej chwili zaoponowałem. Jednak po namyśle zgodziłem się spróbować. Zwróciłem się zatem do Yula Vazqueza (aktora z kubańskimi korzeniami, który w filmie gra rolę detektywa Reyesa) i poprosiłem go o pomoc. Nagraliśmy na taśmie Yula wypowiadającego moje kwestie po angielsku i po hiszpańsku, a cały proces wydawał się iść dość sprawnie. Kształt i charakter granej przeze mnie postaci udało nam się stworzyć w mniej więcej dwa dni.”
Wśród wskazówek udzielanych aktorowi przez rodowitego Kubańczyka, Jordi szybko wychwycił, iż "Kubańczycy używają wiele gestów. Stąd też moje dłonie były w stałym ruchu, mój głos również przeszedł transformację, wszystko właściwie w jakimś stopniu uległo zmianie. Poprosiłem Yula, żeby zapoznał mnie także z garścią jego rodowitych przekleństw, zwrotów używanych kiedy człowiek popada w złość, pamiętając jednak zawsze, że widzowie nie znający języka muszą zrozumieć to, co mam do przekazania na ekranie. Z czasem tego rodzaju zabieg sprawiał mi coraz większą przyjemność. Michael miał rację. Kubański akcent naprawdę wiele zmienił w mojej roli, nadał jej całkowicie nowy wyraz”, mówi Mollà.
Aktor miał naturalnie świadomość wszechobecnych stereotypów, które związane są z osobami narkotykowych bossów. Przekonany był jednak, że ich obecność złagodzona została nieco w filmie przez jego komediowych charakter. Korzystał zatem z każdej sposobności, żeby tylko wprowadzić do granej przez siebie postaci nieco humoru. "Ten film, to czysta komedia”, twierdzi Mollà i dodaje: "A zatem pomimo tego, że jestem w nim czarnym charakterem, facetem, z którym nie ma żartów, to nadal mogę mu nadać nieco dowcipniejszy charakter.”
Aktor kreując postać Tapii, kierował się również tak charakterystycznymi dla niego elementami środowiska, z którego postać ta się wywodzi. "Pomimo tego, że Tapia jako król narkotyków zbudował swoje imperium otaczając się wystawnymi posiadłościami, prywatnymi odrzutowcami, drogimi samochodami i pięknymi kobietami, najważniejsza pozostaje dla niego rodzina. A już dosłownie nic nie jest w stanie podważyć pozycji jaką w rodzinnej hierarchii zajmują jego córka i matka. To bardzo charakterystyczne dla rodzin latynoskich. Pomimo tego, że Tapia to niewiarygodnie silny i wpływowy facet, jest także członkiem rodziny i nieobce są mu codzienne troski z tym związane. Żyje w strachu każdego dnia i wszystkich wokół siebie podejrzewa o złe zamiary”, podsumowuje aktor.
Z tych samych powodów, Tapia nie może obyć się bez obcowania z niebezpieczeństwem, kontynuuje Mollà. "Docenia on zręczność i inteligencję Syd, której udało się przeniknąć w szeregi stworzonej przez siebie organizacji mafijnej, ponieważ ceni ludzi, którzy podejmują ryzyko. Co ciekawe, oferuje jej nawet pracę. To bardzo dziwna i zaskakująca relacja. To tak, jak gdyby podobało mu się igranie z niebezpieczeństwem.”
Tapia ma partnera biznesowego, który szybko staje się też jego głównym rywalem i stara się wedrzeć siłą na jego teren. Aktor Peter Stormare, który wystąpił wcześniej w takich produkcjach Bruckheimerera jak "Armageddon” i "Bad Company”, gra rosyjskiego mafioso Alexeia.
"Początkowo nie mogliśmy znaleźć odpowiedniej roli dla Petera. Widząc jednak jego zaangażowanie w ten projekt obiecaliśmy mu z Michaelem, że coś się jednak znajdzie”, śmieje się Bruckheimer. "To jest właśnie to, co tak sobie cenię w pracy z Michaelem. Wynajdzie on aktora, jak Peter, co do którego ma przekonanie, że jest bardzo utalentowany i przekona go, żeby zagrał w filmie, wypowiadając na ekranie chociaż trzy krótkie kwestie. To jest już początek sukcesu - wspólnymi siłami bowiem będą tak pracować nad tą rolą, że z niewielkiej epizodycznej roli wyrasta ona na jedną z ważniejszych w całym filmie. Peter nie pojawi się w aż tak wielu scenach, ale zarówno jego postać, jak i gra aktorska zapadają głęboko w pamięć.”
Stormare przyjął propozycję zagrania roli w "Bad Boys II” z uwagi na wcześniejsze doświadczenia w pracy z reżyserem Bay’em przy filmie "Armageddon”. Jak mówi aktor: "Nie chciałem odegrać rosyjskiego mafiosa w sposób, jaki jest zwykle portretowany w tego rodzaju produkcjach. Z mojego punktu widzenia, wspaniale było zagrać Lwa w Armageddonie, ponieważ to on ratuje życie Amerykanów, co jest zabiegiem raczej nietypowym w filmach. Nadal otrzymuję ponad 1.000 listów rocznie od fanów, którym szczególnie do gustu przypadła ta właśnie postać. Starałem się zatem nadać i tym razem granej przez siebie postaci jakiś szczególny rys - zemsta jaką szykuje Tapii Alexei ma w sobie coś ze smaku rozgrywek Dzikiego Zachodu. W Miami nadal można się z czymś takim zetknąć. Dużą satysfakcję dało mi zagranie osoby, która co prawda przy niewielkim swoim udziale, ale nadała filmowi szczególny smak, coś na kształt orientalnej przyprawy.
Jason Manuel Olazábal (Detektyw Vargas) oraz Yul Vázquez (Detektyw Reyes) są dwoma nowymi twarzami w drugiej części przygód "Bad Boysów”. Jako członkowie zespołu T.N.T., Vargas i Reyes stale prowadzą swoiste współzawodnictwo z Burnettem i Lowrey’em.
Jak tłumaczy reżyser: "Obsadziłem tych dwóch naprawdę świetnych facetów niejako w charakterze dodatku do ról Marcusa i Mike’a. Często zdarza się, że aktorzy starają się na swój sposób stanowić przeciwwagę dla Willa i Martina, próbując na siłę udowodnić, że są śmieszni. To zwykle przynosi całkowicie odmienny od zamierzonego efekt. Nawet podczas prowadzonych przez nas przesłuchań aktorzy wychodzą z założenia, że muszą być za wszelką cenę śmieszni, a to po prostu nie jest zadanie, które należy do nich. Yul i Jason zrozumieli to doskonale. Starałem się umieścić Willa i Martina w otoczeniu postaci jak najbardziej poważnych, a humor i komizm sytuacji miał sam z siebie pojawić się, biorąc pod uwagę ich szalony charakter.”
"W filmie obaj jesteśmy sfrustrowani Marcusem i Mikem”, tłumaczy Olazábal. "Chociaż gramy właściwie do tej samej bramki i jesteśmy w jednej drużynie, zawsze w głębi duszy kieruje nami duch współzawodnictwa i staramy się za wszelką cenę udowodnić, że to właśnie my jesteśmy lepsi. Im bardziej oni nabroją, tym lepiej na ich tle my wypadamy.”
"To coś na kształt dwóch skrajnych biegunów relacji miłość-nienawiść”, dodaje Vázquez. "Reyes i Vargas pochodzą z Kuby. Jeśli chodzi o graną przeze mnie postać, to Reyes jest bardzo wyczulony na punkcie swojego pochodzenia - spróbuj coś tylko powiedzieć, a sprzeczka gotowa. Często zdarzało się na planie filmowym, że improwizowaliśmy dopóki nie usłyszeliśmy słów kamera stop!. Wtedy to słychać było gromki śmiech całej ekipy, która ledwo powstrzymywała się w czasie pracy kamery. To był pierwszy i bardzo rzetelny miernik naszego powodzenia. Kiedy słyszeliśmy śmiech ekipy, wiedzieliśmy, że udało nam się zagrać coś naprawdę zabawnego.”