"Avatar": UCHWYCIĆ EMOCJE
Aktorzy włożyli w spełnienie wymagań Camerona mnóstwo pracy. Reżyser odwdzięczył im się wykorzystując technologię, która oddała w efektach komputerowych najmniejszy gest czy drżenie mięśnia aktorów.
Worthington przyznaje w imieniu całej obsady, że praca w Volume (studio pozbawione scenografii; kręcono tam sceny z aktorami; tylko oni i reżyser) była ciekawym i inspirującym doświadczeniem : "Musieliśmy się bardzo otworzyć i wczuć w swoje role. Efekt końcowy jest zadziwiający : avatar Jake'a jest wysoki i ma niebieską skórę, ale to cały ja. Jim dokonał czegoś niezwykłego."
"Staliśmy w studiu o gołych ścianach i musieliśmy wykrzesać z siebie siłę, aby odegrać na przykład scenę walki z wielkim wężem zamieszkującym las deszczowy na Pandorze. To trudne zadanie, ale Jim jest fantastycznym reżyserem. Nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek inny potrafił wydobyć z nas więcej." - dodaje Laz Alonso.
Joel David Moore wspomina, że praca w Volume przypominała mu podstawy aktorstwa : "Tylko ja i scena. Dobry występ zależy ode mnie i mojej wyobraźni."
Rewolucyjnym rozwiązaniem było użycie wirtualnych kamer. Dzięki nim reżyser i aktorzy mogli niemal natychmiast obejrzeć efekty pracy w Volume (w takiej jakości jak przeciętna gra komputerowa). Specjaliści z WETA Digital opracowywali materiał tak, aby w efekcie końcowym miał jak najlepszą jakość. Zajęło im to wiele miesięcy, ale osiągnęli zamierzony cel.
"Stosowanie takich technik daje dużo możliwości. Dzięki wirtualnym kamerom Jim mógł kręcić pod dowolnym kątem. Przesunięcie kamery o trzy stopy było jak ruch prawdziwej kamery na piętnaście stóp." - mówi członek WETA Digital, Stephen Rosenbaum.
"Po nakręceniu sceny z udziałem aktora czy aktorki zostawałem w Volume by nad nią popracować. Wirtualna kamera umożliwia między innymi zabawę ze światłem." - dodaje reżyser.
Innym rewolucyjnym narzędziem wykorzystanym przy pracy nad filmem jest Silm-Cam umożliwiającym łączenie postaci i otoczenia CG ze scenami live-action kręconymi kamerą Fusion. "Dzięki temu Jim kręcił tak jakby to było zwykłe live-action." - mówi Landau.