Reklama

"Appleseed": AUTOR PIERWOWZORU

Masamune Shirow to artystyczny pseudonim. Prawdziwe imię i nazwisko artysty brzmi Masanori Ota. Wbrew pozorom jest to informacja unikalna, bowiem rysownik zaciekle broniący do tej pory swojej prywatności przez dłuższy czas nie ujawniał swoich danych personalnych. Zresztą do tej pory nie potwierdził on oficjalnie, że rzeczywiście nazywa się Masanori Ota. Z drugiej jednak strony nie zdementował tej informacji.

Masamune to miano jednego z najsłynniejszych japońskich płatnerzy. Wykuwane przez niego miecze nigdy nie nosiły sygnatury mistrza, bowiem ich doskonałość była nie do podrobienia. Z kolei Shirow to złożenie dwóch wyrazów. „Shi” może być rozumiane jako „wojownik” (przykładowo: stanowi człon słowa „bushi”), natomiast „ro”, to po prostu „młody człowiek”. Zatem w całości Shirow to tyle samo co „młody wojownik” lub ewentualnie „młody samuraj”.

Reklama

Następnym elementem tajemniczej osobowości autora jego „niewidzialność”. Nie wiadomo jak się nazywał, mieszkał i tworzył „w ukryciu” (z dala od mangowo-animowej Mekki jaką jest Tōkyō), z żelazną konsekwencją odrzucał zaproszenia na wszelkiego typu konwenty, prawie nie udzielał wywiadów i nie wiadomo jak wygląda... Jeśli nie brać pod uwagę sympatycznej ośmiorniczki Tocochu jaką nadal sygnuje swoje prace, lub nielicznych karykaturalnych autoportretów.

Masamune Shirow urodził się 23 listopada 1961 roku w Kobe w prefekturze Hyogo. Zaczynał rysować dosyć wcześnie, bo jak wspomina, jego szkolne zeszyty roiły się od rysowanych na marginesach karykatur nauczycieli, a w szkolnych gazetkach często zamieszczano jego ilustracje. W tym jednak czasie nawet nie myślał o mandze, uprawiając intensywnie judo i tworząc akwarelowe krajobrazy. Malarskie ciągoty zaowocowały wkrótce studiami na Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Osace, w klasie malarstwa olejnego. Jak sam twierdzi, pomogło mu to w ćwiczeniach ręki i wyobraźni, choć nigdy potem nie wykorzystał nabytych na uczelni umiejętności warsztatowych. Studiując zamieszkał w akademiku z kolegą, który naprowadził go na ścieżkę, po której miał odtąd pomaszerować w przyszłość.

Młody Masanaori Ota zaczął rysować i dosyć szybko zdecydował się na debiut. Pierwszą mangą jego autorstwa jaka ujrzała światło dzienne był „Black Magic”, wydany za własne pieniądze w ramach fanzinu „Atlas Magazine” w 1983 roku. Amatorska jeszcze historyjka zwróciła na siebie uwagę szefa wydawnictwa Sishinsha z Osaki. Zachęcony konkretną propozycją współpracy Shirow stworzył dwa lata potem „Appleseed”, który dodatkowo zaowocował nagrodą na konkursie „Sejun Sho” w kategorii twórczości SF (odpowiednik amerykańskiego Hugo). Młody rysownik wkraczając w świat twórców komiksów, pominął w swojej karierze stopnie po jakich kroczyło wielu innych artystów. Nigdy nie pracował w studyjnych zespołach, nie był niczyim asystentem i nie korzystał z rad prowadzących projekty mistrzów.

Pierwsze epizody mangi „Ghost in the Shell” ukazały się na stronach „Young Magazine Kaizokuban” (Kōdansha) w 1990 roku. Niemal równolegle stworzony wcześniej „Dominion” (1986) powędrował na ekrany TV jako seria OAV. Wkrótce potem Shirow trafił na piedestał, wyniesiony przez pełne wydania mangi „Ghost in the Shell” i filmową adaptację tej mangi wyreżyserowaną przez Mamoru Oshii (patrz: m.in. kręcony w Polsce „Avalon”).

Oprócz może „Akiry” trudno chyba znaleźć mangę, która wywarłaby tak duży wpływ na pozycję rynkową komiksu i wpłynęła tak znacznie na umysły twórców i fanów fantastyki na całym świecie. Wydany w latach 90 ubiegłego wieku „Ghost in the Shell” do tej pory poraża dalekowzrocznością i świeżością pomysłów, na których bazie powstały setki nowych produkcji z „Matrixem” włącznie. Shirow stworzył tu genialny w swojej przewrotności mix cyberpunkowej opery z pastiszem polityczno-kryminalnym, opartym o ówczesną polityczną sytuację Japonii. Przyznać trzeba, że pomysł posiadającego świadomość „wirusa”, szalejącego w ludzkich scybernetyzowanych mózgach, z jednej strony powala genialną „prostotą” pomysłu, z drugiej przeraża jego zbliżającą się, paranoiczną realnością. GitS dwukrotnie doczekał się ekranizacji (1995 – „Ghost in the Shell” i 2004 – „Ghost in the Shell 2: Innocence”), wyreżyserowanej przez Mamoru Oshii. Ponadto powstał serial telewizyjny „Ghost in The Shell: Stand Alone Complex” planowany na 26 epizodów, oderwany od scenariusza filmów kinowych i bardziej oparty na wątkach mangowych z doskonałą ścieżką muzyczną autorstwa Yoko Kanno.

Masamune Shirow to najkrócej mówiąc „człowiek orkiestra”. Wszystko co tworzy jest całkowicie autorskie. Sam wymyśla scenariusze, sam je opracowuje, sam rysuje, na własną odpowiedzialność eksperymentuje z materiałami poligraficznymi i rastrami, dokładnie opracowuje swoje machiny, tworząc nawet na własny użytek ich techniczne projekty i przekroje... Nie przyznaje się do młodzieńczych fascynacji którymkolwiek z twórców mang czy anime. Przemysł filmowy go nie pociąga i osobiście uważa, że prócz „Ghost in the Shell” i nowej wersji „Appleseeda” jego mangi nie miały szczęścia do filmowych adaptacji.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Appleseed
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy