"Anthony Zimmer": SAMI FREY (AKERMAN) - KAŻDY MOŻE BYĆ ZIMMEREM
Jérôme przyniósł mi scenariusz do teatru gdzieś na obrzeżach Paryża, gdzie grałem w “Je me souviens” (“I remember”). Bardzo spodobało mi się jego zupełnie wyjątkowe podejście do tego filmu. Nie mówił o treści filmu, a raczej o postaci, którą miałbym zagrać. Nasze spotkanie był zwyczajne i miłe, a kiedy przeczytałem scenariusz, uznałem, że jest spójny.
Akerman jest celnikiem, specjalistą od zorganizowanej przestępczości i przepływu kapitału. Poluje na Zimmera od lat. Zaangażował się w to osobiście.
Przestępczości na tym poziomie zwykle towarzyszą zawiłe relacje między goniącymi i gonionymi, często niezwykłymi osobowościami. Odczuwają oni coś na kształt wzajemnej fascynacji. Zimmer jest tak trudny do poznania, że policja właściwie nie wie, kim on jest. To jedna z mocnych stron scenariusza: zaczynamy podejrzewać wszystkich. Każdy może być Anthonym Zimmerem. Wprowadza całkowite zamieszanie, zmienia swój wygląd. Możemy podejrzewać wszystkich i jest to jeden z powodów, dla których postać Zimmera jest tak fascynująca. Wszyscy lubimy zmianyn i często chcemy ale boimy się zmienić nasze życie. To, między innymi, zainteresowało mnie w scenariuszu.
Nigdy wcześniej nie grałem policjanta i spodobała mi się postać Akermana. Do przyjęcia tej roli skłonił mnie także fakt, że za partnerów miałem Yvana Attala i Sophie Marceau. Cieszyła mnie myśl o spotkaniu z nimi. Każda z tych ról stanowiła wyzwanie. To troche jak odkrywanie siebie poprzez innych. Zawsze pozostaje się sobą, ale sytuacje się zmieniają. Powiedziałbym, że im jest trudniej, tym bardziej odkrywa się siebie. Zanim jeszcze zaczęły się zdjęcia, czułem, że Jérôme Salle zmierza do czegoś czystego estetycznie. To był jego pierwszy film i oczywiscie było to bardzo dla niego stresujące. Musiał zmierzyć się z różnymi oczekiwaniami, ale też z własnymi wątpliwościami. Myślę, że mu się udało. Dbał o nas i umiejetnie wkręcił nas w swoją historię.