"Amelia Earheart": ŚWIAT AMELII : SCENOGRAFIA
Mira Nair pragnęła, aby widzowie filmu poczuli się jak w świecie Amelii : "Amelia uwielbiała przyrodę - przestworza, oceany. Fascynowały ją, a w końcu pochłonęły. Pragnęłam pokazać świat jej oczami. Kręciliśmy w RPA, Nowej Szkocji i Nowej Fundlandii. Myślę, że osiągnęłam cel."
Reżyserka ściśle współpracowała z odpowiedzialnym za zdjęcia Stuartem Dryburghiem ("Fortepian") : "Stuart idealnie uzupełniał ekipę. Uwielbia przygody i naturę, jego zdjęcia są piękne. Nikt inny nie zrobiłby lepszych."
Dryburgh inspirował się bogatą dokumentacją życia Amelii - starą fotografią, archiwalnymi gazetami. Mimo to jedną z pierwszych decyzji Stuarta i Miry było nie stylizowanie zdjęć na starodawne.
"Amelia była nowoczesną kobietą. Nie chcieliśmy, by film imitował produkcję z lat trzydziestych. Atmosferę tamtych lat oddali bohaterowie i ich kreacje, scenografia i samoloty." - mówi Dryburgh.
Stuartowi zależało na tym, by oddać klimat samodzielnego pilotowania samolotu : "Pragnąłem, by widzowie oglądający film czuli się podobnie do Amelii, która siadała za sterami. Chciałem dać im namiastkę wolności związanej z lataniem."
W osiągnięciu tego efektu pomagał mu Marc Wolff - były pilot i specjalista fotografii lotniczej. "Marc odpowiada za zdjęcia dawnych samolotów, między innymi Forda Trimotora czy ukochanej Elektry Amelii. Patrząc na nie trudno pojąć czemu Amelia kochała latać." - mówi Dryburgh.
Zbudowano repliki poszczególnych samolotów - między innymi Fokkera, którym Amelia przeleciała nad Atlantykiem czy Lockheed Vegi, w której pobiła wiele rekordów. Repliki posłużyły ekipie specjalistów od efektów komputerowych (Mr X; Toronto) w stworzeniu symulacji. "Nakręciliśmy dużo realnych lotów i efekty komputerowe musiały im dorównać. Ekipa Mr X to zawodowcy; świetnie się spisali." - mówi Dryburgh.
Większość zdjęć powstała w RPA, gdzie Nair mieszkała przez trzy lata. Ekipa znalazła tam nie tylko niezwykłe, zapierające dech w piersiach krajobrazy, ale i dawne lotniska. Filmowcy odtworzyli osiem krajów, do których trafiła Amelia bez przekraczania granic.
Nair była zachwycona możliwością pracy w RPA : "To było wzruszające i piękne doświadczenie. Kocham Afrykę."
Scenografka Stephanie Carroll musiała zadbać o to, by RPA posłużyło za kilka innych państw. Współpracowała z Nair przy "Rodzinie Perez". "Stephanie jest rewelacyjna. Ma niesamowitą wrażliwość i oko do przestrzeni; efekty jej pracy są zniewalające. Wykorzystała naturę do podkreślenia narodowych charakterów państw, które chcieliśmy pokazać. Spisała się na medal." - zapewnia reżyserka.
Przed Carroll było niełatwe zadanie : "Zarówno Mirze jak i mnie bardzo zależało na tym, żeby scenografia była jak najbardziej realistyczna. Przygotowanie jej wymagało dużych nakładów pracy; podróżowania i zbierania informacji. Amelia nie potrafiła usiedzieć w miejscu - my również ciągle się przemieszczaliśmy; wciąż działo się coś nowego!"
Carroll dokładnie studiowała biografie Amelii, aby poznać ducha tamtych czasów. "Pragnęłam, aby każdy element scenografii oddawał emocje zawarte w scenariuszu. Zależało mi, żeby scenografia jak najlepiej pasowała do historii o Amelii i jej pasji. Mira miała podobne nastawienie; nasza współpraca była bardzo owocna." - mówi Carroll.
W RPA Carroll musiała się napracować. Jednym z jej zadań było zmienienie trawiastego lotniska w Transkei w pas startowy w Nowej Gwinei gdzie po raz ostatni widziano Amelię. "Niełatwo było znaleźć odpowiedni teren. Musiał wyglądać na lotnisko z lat trzydziestych, być dostosowany do tego potrzeb takiego samolotu jak Elektra i? mieścić się w budżecie. Wybraliśmy dawne lotnisko wojskowe." - mówi scenografka.
Istotnym elementem scenografii były samoloty z dawnych lat. "Pracowaliśmy nad modelami, które już nie istnieją. Film obejrzy wielu pasjonatów lotnictwa, dlatego bardzo się staraliśmy." - przekonuje Carroll.
Do pomocy przy samolotach Fokker F7 i Lockheed 7 zatrudniono Paula Austerberry'ego, który nadzorował budowę replik. "To profesjonalista w każdym calu. Świetnie się spisał." - mówi Carroll.
Udało mu się odnaleźć oryginalne szkice F7 - namierzył je w fabryce Fokkera w Holandii. Posiłkował się także starymi fotografiami i zachowanymi częściami (między innymi kadłubem Lockheed Vegi). Odpowiada także za wnętrze ukochanej Elektry, którą latała Amelia.
Ausberry wspomina, że współpraca przy tym filmie była jak kurs historyczny : "życie Amelii jest nierozerwalnie związane z rozwojem lotnictwa. Kadłub jej pierwszego samolotu był z drewna; to było prawdziwe cudo w stylu art.-deco. Kilka lat później samoloty były już dużo bardziej nowoczesne. Technika szła do przodu w niesamowitym tempie."
Przed dużym wyzwaniem stała także kostiumolog, Kasia Walicka Maimone, ale przekonuje, że praca nad takim filmem to marzenie każdego kostiumologa. Walicka Maimone pracowała już z Mirą Nair przy "Historycznej ślepocie". Projektując stroje do "Amelii Earhart" przeglądała setki zdjęć; analizowała dokładnie każdy szczegół. "Dzięki temu lepiej zrozumiałam jaka była Amelia. Bardzo mi to pomogło w projektowaniu kostiumów." - mówi Kasia. Nie mogła narzekać na brak materiałów pomocniczych : "Widzieliśmy zarówno zdjęcia Amelii w kombinezonach jak i eleganckich sukniach. W miarę gdy jej sława rosła, Amelia coraz bardziej dbała o to, by wyglądać jak gwiazda Hollywood." Najmilej wspomina prace nad uniformami : "W latach trzydziestych XX wieku nie było czegoś takiego jak damskie kombinezony dla pilotów. Amelia była w pewnym sensie pionierką w dziedzinie mody, bo sama projektowała większość swoich kombinezonów. Łączyła francuskie koszule z makietami ze świetnie skrojonymi spodniami. Nie mówiąc o słynnej kurtce- jej znaku rozpoznawczym."
W 1934 roku sklep Macy's wypuścił serię ubrań zaprojektowanych przez Earhart - była to elegancka kolekcja adresowana do silnych, pewnych siebie kobiet.
Większość kostiumów została uszyta "od zera", gdyż oryginalne stroje nie zachowały się w na tyle dobrym stanie, by je wykorzystać. Walicka Maimone wspomina, że ekipa kostiumologiczna zdecydowała się na drobne odstępstwa od realnych strojów z tamtych czasów : "Chcieliśmy, aby wyglądały autentycznie, ale jednocześnie nie odwracały uwagi od fabuły. Dokładne zapoznaliśmy się z modą lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku; próbowaliśmy dodawać do strojów kapelusze i inne dodatki, ale były tak niecodzienne, że zrezygnowaliśmy z użycia ich. Nasze zadanie polegało na odtworzeniu mody tamtych lat w taki sposób, by łagodnie wtopiła się w piękne tło stworzone przez scenografów."
Reżyserka dodaje, że Walicka Maimone świetnie się spisała : "Kasia ma ogromny talent to prawdziwa artystka. Zawsze bardzo przykłada się do pracy i dba o realizm kostiumów. Pragnęłam, aby stroje w tym filmie były autentyczne, ale i odrobinę nowoczesne; tak by oglądające "Amelię Earhart" kobiety żałowały, że nie kupią ich w sklepie. Kasia spisała się na medal."
Kostiumy to nie wszystko - równie ważna jest praca makijażystki, Vivan Baker i stylistki fryzur, Anne Morgan. Jak podsumowuje Hilary Swank : "Gdyby nie piegi, którymi obdarzyła mnie Vivian i krótka fryzurka - dzieło Anne - nie udałoby mi się stworzyć Amelii."
"Zarówno ekipa jak i obsada włożyła w ten film całe serce. Bez fantastycznych scenografów, kostiumologów czy kompozytora, Gabriela Yareda, nie zrealizowaliśmy takiej "Amelii Earhart" o jakiej marzyłam. To film o pasji i miłości. O silnej, zdeterminowanej kobiecie, która nie bała się walczyć o swoje marzenia. W jej historii najbardziej ujęło mnie to, że pokazuje nam, że o ile mocno wierzymy w swoje plany i robimy wszystko, by je zrealizować -nie ma rzeczy niemożliwych." - mówi reżyserka, Mira Nair.
"Mam nadzieję, że Amelia zainspiruje ludzi tak bardzo jak mnie. Nie bójmy się walczyć o marzenia. Wiara w siebie to podstawa." - dodaje Hilary Swank.