Reklama

"Aleksander": TAJLANDIA

Reżyser, po swych dobrych doświadczeniach z realizacji „Pomiędzy niebem a ziemią”, zdecydował że sekwencje ze starożytnych Indii zostaną nakręcone w Tajlandii.

Od 1 w. n.e. Tajlandia była pod silnymi wpływami indyjskimi, kiedy to kupcy z subkontynentu przyjeżdżali tu w poszukiwaniu możliwości handlu, przywożąc ze sobą swoją architekturę, religię i rządy. Od 5 wieku, wizerunki buddyjskie zaczęły wypierać lub łączyć się z wcześniejszymi hinduistycznymi, co zaowocowało jedyną w swoim rodzaju tajską religią.

Reklama

Drugim powodem, dla którego Stone zdecydował się na zdjęcia w Tajlandii, było 30 słoni, które zadecydowały o wyniku krwawej bitwy w dżungli. Nigdzie na świecie nie ma lepiej wytresowanych słoni, jak w Tajlandii. Miejsce pod bitwę było w dużym stopniu uwarunkowane bliskością bazy, w której mieszkają słonie. Zdecydowano się na Ayutthaya Elephant Palace and Royal Kraal umiejscowiony w starożytnej tajskiej stolicy, na północ od Bangkoku.

Filmowa bitwa w dżungli była kombinacją kilku starć z indyjskiej kampanii Aleksandra. „Zrealizowanie bitwy zgodnie ze scenariuszem było z całego filmu największym wyzwaniem – mówi producent Jon Kilik. Ogromna liczba ludzi, koni i słoni w akcji, która musi być przeprowadzona w sposób bezpieczny i zorganizowany, z ukochaną przez Stone’a dozą spontaniczności – to ciężki orzech do zgryzienia. Scenariusz wymagał od słoni wykonania konkretnych zadań. Nasze słonie potrafiły zaryczeć, położyć się i udawać martwe lub przechodzić po konkretnych rzeczach. Dale Dye i Gary Powell, szef kaskaderów, 2 miesiące wcześniej zaczęli wspólnie z treserami opracowywać konkretne działania.

Podobnie jak w Maroku, tajski rząd chętnie dostarczył potrzebną liczbę żołnierzy, którzy mieli zagrać starożytnych wojowników. Krajobraz w którym rozgrywa się bitwa musiał być częściowo zmieniony. „Zdjęcia odbywały się w porze suchej, dlatego musieliśmy podlewać część lasu, którą oddano nam w użytkowanie na 3 miesiące. Zdjęcia w prawdziwej dżungli byłyby niewykonalne ze względów praktycznych, więc musieliśmy stworzyć dżunglę w parku botanicznym” – wspomina Jan Roelfs.

Oczywiście okaleczenia, jakich doznawały słonie w bitwie, są dziełem speców od efektów specjalnych i zespołu Steve’a Paintera, odpowiedzialnego za realistyczną wizję krwawych skutków wojny.

Widok 20 gigantycznych słoni w zbrojach i barwach wojennych - kierowanych przez treserów przebranych w kostiumy, z uzbrojonymi w miecze i łuki wojownikami zwisającymi na linach po bokach bestii – szarżujących pełną prędkością na macedońskie falangi, to niezapomniany widok.

„Słonie gnające w twoim kierunku, pozwalają uzmysłowić sobie strach, jaki musiał paraliżować żołnierzy Aleksandra na widok tych nieznanych przerażających istot” – mówi aktor Garret Lombard.

Autorka kostiumów Jenny Beavan opowiada: „Stroje dla Hindusów zrobione są z prostych kawałków jedwabiu w żywych kolorach, upiętych jak dhoti (tradycyjny strój męski w Indiach), które są takie same od tysięcy lat. Nosili też bogato zdobione chusty, duże ilości biżuterii i czasem turbany. Prawie zawsze mieli długie włosy związane w węzeł na czubku głowy. Wiemy o nich mniej, niż o Grekach, ponieważ starożytne rzeźby indyjskie zrobione z piaskowca nie przetrwały do naszych czasów, w przeciwieństwie do greckich waz.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Aleksander
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy