Reklama

"Agent XXL": MARTIN LAWRENCE STAJE SIĘ "MAMUŚKĄ"

"Agent XXL" wyróżnia się na tle innych komedii opartych na motywie przebieranki, takich jak "Tootsie", "Gruby i chudszy" czy "Pani Doubtfire". Jej bohater wciela się bowiem w autentyczną osobę - aktorkę Ellę Mitchell, którą oglądamy w roli Mamuśki.

Filmowcy postanowili, że trzymać się będą ściśle ustalonych reguł. David T. Friendly mówi: Kiedy angażujesz Martina Lawrence'a, chcesz, by widzowie wiedzieli, że oglądają właśnie jego. Ludzie muszą uwierzyć, że stał się "Mamuśką", a zarazem rozpoznać go mimo pełnej charakteryzacji.

Reklama

Niezwykłego zadania przeistoczenia Martina Lawrence'a w korpulentną matronę podjął się charakteryzator Greg Cannom, nagrodzony Oscarem za "Panią Doubtfire". Cannom stworzył wizerunek, który łączył w sobie rysy twarzy Martina Lawrence'a i Elli Mitchell. Mitchell poddano następnie specjalnej charakteryzacji, by upodobnić ją do Martina Lawrence'a przebranego za "Mamuśkę". Użyczyłam mu kilku ze swoich cech, a on użyczył mi kilku swoich - mówi aktorka.

Pełna przemiana Martina Lawrence'a w "Mamuśkę" wymagała ogromnego nakładu pracy i zajmowała codzienne sześć długich godzin. Wkrótce Greg Cannom skrócił ten czas do dwóch godzin, co aktor przyjął z wyraźną ulgą.

Najpierw twarz aktora oczyszczano i nakładano na nią specjalny podkład. Filmowy Malcolm nosi wąsy, Cannom musiał je więc wyrównywać klejem kosmetycznym. Aby skrócić proces do minimum Cannom wpadł na pomysł, by przytwierdzić sztuczną szyję do podkoszulka. Aktor wkładał go przez głowę, a końcówki przyklejano mu do skóry. Następnie dodawano podbródek, górną wargę i dwa silikonowe policzki. Całość wygładzano i malowano. Na końcu dodawano szminkę i makijaż wokół oczu.

Ekipa Grega Cannoma wynalazła nowy rodzaj silikonu, który był lżejszy, łatwiejszy do aplikowania i wytrzymywał dużo dłużej niż tradycyjny - przynajmniej 16-18 godzin. Materiały używane do tej pory, żelatyna i pianka, topniały już po sześciu godzinach.

Martin Lawrence nosił specjalny skafander, który pozwalał mu nabrać kształtów korpulentnej "Mamuśki" ważącej prawie 150 kg! Opracowanie skafandra zajęło filmowcom długie miesiące. Najpierw cycki były zbyt duże, potem zbyt małe. Zachowanie właściwych proporcji było nie lada problemem - mówi Greg Cannom.

W końcu udało się stworzyć skafander na tyle lekki, że Martin Lawrence mógł go nosić przez 12-14 godzin dziennie. Skafander uszyto z materiału, który pozwalał oddychać skórze aktora. Wyposażono go ponadto w skomplikowany system chłodzący, bez którego nie mogło być mowy o realizacji scen wymagających od aktora wysiłku fizycznego, takich jak na przykład scena gry w koszykówkę. System chłodzący oparto na bazie kostiumów noszonych przez kierowców rajdowych - do skafandra wszyto szereg rurek, przez które przepompowywano lodowatą wodę. W przerwach między kolejnymi ujęciami Lawrence mógł odpoczywać w specjalnym namiocie, w którym stale utrzymywano niską temperaturę powietrza.

W scenie otwierającej film grany przez Martina Lawrence'a Malcolm Turner przebiera się za sędziwego Azjatę, by rozbić szajkę przestępców organizujących nielegalne walki psów. Była to ważna scena, bo dzięki niej widzowie zrozumieją, że nasz bohater jest mistrzem kamuflażu i nie cofnie się przed niczym, by wymierzyć sprawiedliwość złoczyńcom - mówi David T. Friendly.

Greg Cannom mówi: Przeistoczenie Martina Lawrence'a w wiekowego Azjatę było dużo bardziej pracochłonne, niż przeistoczenie go w "Mamuśkę". Aplikacje były bowiem wykonane z bardzo cienkiego tworzywa i było ich bardzo wiele: czepek imitujący łysinę, policzki, nos, podbródek, górna warga i czoło. Tym razem jednak lepiej się bawiliśmy, bo Azjata nie musiał wyglądać jak Martin.

Martin Lawrence mówi: Nigdy dotąd nie grałem kogoś takiego. Muszę jednak przyznać, że kiedy mnie ucharakteryzowano, natychmiast nabrałem pewnych określonych manier, a postać zaczęła żyć własnym życiem.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Agent XXL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy