Reklama

"Afrykańska przygoda 3D - safari nad Okavango": WYWIAD Z REŻYSEREM BENEM STASSENEM

Skąd się wziął pomysł "Afrykańska Przygoda3D"?

B.S.: Nie jestem filmowcem przyrodnikiem, ale naprawdę podobało mi się robienie filmu "Dzikie Safari 3D" w Afryce Południowej parę lat temu. "Dzikie Safari3D" nie było tradycyjnym filmem o dzikiej przyrodzie, lecz najgłębszym doświadczeniem filmowym. Historia była bardzo prosta. Podczas całego filmu jeździliśmy samochodem terenowym 4 x 4 szukając Wielkiej Piątki (słoń, bawół, nosorożec, lew, lampart). A jednak widzowie zaakceptowali pomysł i spodobało im się znalezienie się w środku wydarzeń dzięki wielkoformatowemu ekranowi i technice 3D.

Reklama

Kiedy zdecydowałem się zaangażować w kolejne filmowe safari o Afryce, szukałem tematu i miejsca, które umożliwiłyby mi utrzymanie atmosfery tego pierwszego filmu, a jednocześnie opowiedzenie bardziej rozwiniętej historii. Wybór padł na miejsce, gdzie światowej sławy filmowiec przyrodnik, Tim Liversedge, zgodził się być nie tylko moim współproducentem, ale także głównym bohaterem filmu.

Dlaczego właśnie Delta Okavango?

B.S.: Wybrałem miejsce jeszcze zanim wiedziałem, że Tim zostanie zaangażowany w ten projekt. Delta Okavango jest jednym z najpiękniejszych rezerwatów dzikiego życia na Ziemi. Widoki zapierają dech w piersi, dzika przyroda jest niezwykle zróżnicowana i aż kipi. Znałem Tima jako kolegę - filmowca od dużego formatu i rozmawiałem z nim kilkakrotnie na spotkaniach IMAXu. Tim mieszka w Botswanie, na skraju Delty i zdecydowałem się zadzwonić do niego i poprosić o radę, jak zabrać się do filmowania w tej części świata. Szybko zdałem sobie sprawę, że jest najlepszym ekspertem od tego regionu. Już pod koniec pierwszej rozmowy telefonicznej Tim zaprosił mnie do złożenia mu wizyty. Obiecał, że zrobi dla mnie rekonesans miejsc, w których będziemy kręcić zdjęcia.

Już pierwszego dnia Tim pokazał mi kilka godzin nagrań ze swoich 20 lat filmowania w rejonie Okavango - surowych, beż żadnej obróbki filmowej, ukazujących jego pracę w Delcie. Dla mnie ten materiał wyglądał bardzo ekscytująco. Pamiętaj, że nie mam żadnego prawdziwego doświadczenia jako filmowiec przyrodnik i nie miałem żadnego pojęcia, ile wysiłku trzeba włożyć w uchwycenie w filmie zachowania zwierząt w tak odległym i niedostępnym miejscu, jakim jest Delta Okavango. Myślałem, że zobaczę długie sekwencje z Timem czekającym, aż coś się wydarzy. Nic bardziej mylącego. Tim wyglądał i zachowywał się jak Indiana Jones z kamerą. Przez te wszystkie lata zbudował zadziwiające platformy do filmowania i opracował specyficzne techniki filmowania. Ale przede wszystkim zdałem sobie sprawę, że Tim to filmowiec mający poczucie misji.

Całe życie zajmując się ochroną przyrody, porzucił karierę strażnika dzikiej przyrody aby stać się filmowcem. W latach 80. poczuł nagłą potrzebę podzielenia się swą głęboką wiedzą na temat Okavango z międzynarodową publicznością. Południowa Afryka jest niezwykle sucha, a spragnione wody kraje tego regionu postrzegają Okavango jako marnujące się źródło jakże potrzebnej tu wody. Już wielokrotnie plany zawrócenia wód Okavango były skutecznie torpedowane przez światowe organizacje ochrony przyrody. Filmy Tima odegrały tu istotną rolę przez umieszczenie tego rajskiego zakątka w świadomości widzów na świecie i skłonienie międzynarodowej społeczności do działania.

Jak zabrałeś się do kręcenia tego filmu?

B.S.: Większość filmów dokumentalnych o dzikiej przyrodzie, które oglądamy w telewizji, koncentruje się na zachowaniu zwierząt. Moją ambicją było wykorzystanie ogromnego ekranu IMAX i techniki trójwymiarowej by pozwolić publiczności "zanurzyć się" w środowisku, postawić ją oko w oko ze zwierzętami i spróbować uchwycić podniecenie towarzyszące obserwowaniu tych niezwykłych stworzeń z małej odległości w ich własnym środowisku życia.

Jak blisko dało się podejść do zwierząt?

B.S.: Podchodziliśmy niewiarygodnie blisko! Najpierw Tim nie był pewien, czy to się uda. Nasza ekipa była zbyt duża, a sprzęt zbyt głośny. Bał się, że zwierzęta będą się zachowywać agresywnie lub po prostu uciekną. Przez kilka pierwszych tygodni było naprawdę ciężko. Ale powoli i konsekwentnie udawało się nam robić coraz lepsze ujęcia.

W końcu udało nam się zrobić trzy sceny z lwami, dwa ujęcia słoni - tak bliskie spotkanie oko w oko, jak jeszcze nigdy w filmach 3D, scenę z sową rybiarką i wiele innych ujęć dzikich zwierząt.

Jak zwierzęta reagowały na filmowanie?

B.S.: Pomimo całego sprzętu, jaki mieliśmy ze sobą, zwierzęta nie czuły, że im zagrażamy. To było naprawdę zadziwiające, biorąc pod uwagę nasze dziwne dla nich zachowanie.

Jeśli wybierasz się na foto safari w dziczy, to powinieneś siedzieć, nie poruszać się i być cicho. Tymczasem my musieliśmy stać, obsługiwać sprzęt, ciągle się kręciliśmy i dużo ze sobą rozmawialiśmy.

Typowe kręcenie ujęcia wyglądało tak: Zajmowaliśmy miejsce i za pomocą lasera Scott Hoffman mierzył odległość zwierząt od kamery. Wykrzykiwał odczyty do Seana, który ledwie nas słyszał, jako że głowę miał schowaną pod osłoną kamery. Sean obliczał w pamięci odległość, w jakiej należało ustawić drugą kamerę, niezbędną do kręcenia filmu 3D. Wynik wykrzykiwał do Waynea Bakera, który ustawiał kamerę w odpowiedniej odległości. W tym czasie ja krzyczałem na wszystkich, aby się spieszyli, bo nie zdążymy z ujęciem. Nie jest to zachowanie typowe dla filmowców przyrodników, którzy zazwyczaj siedzą godzinami bez ruchu i w ciszy, czekając na idealne ujęcie. Zwierzęta chyba wyczuwały, że staramy się dokonać cudu i zostawiały nas w spokoju.

Jak trudno było filmować w Delcie Okavango?

B.S.: Bardzo! Wiele razy myślałem, że się nam nie uda. Dzięki znajomościom Tima dostaliśmy pozwolenie na założenie obozu filmowego w samym sercu Delty, ale przemieszczanie się z miejsca na miejsce pozostawało strasznym wyzwaniem. Logistyka to był koszmar. Ale było też kilka kłopotów z bezpieczeństwem. Wszędzie wokół nas roiło się od dzikich i potencjalnie niebezpiecznych zwierząt - lwów, słoni, hipopotamów, krokodyli. Filmowaliśmy zimą, więc nie musieliśmy się szczególnie przejmować czarnymi mambami, połozami (dysfolidami) i innymi silnie jadowitymi wężami.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy