"9": O PRODUKCJI
Powstanie "9" stanowi ukoronowanie niemal dekady prac reżysera Shane'a Ackera nad stworzeniem wyjątkowej wizji przyszłości, która tak zauroczyła widzów jego nominowanej do Oscara etiudy.
"Pokochałem tych bohaterów i świat, z którym przyszło im się zmagać. Pragnąłem więc pokazać ich w większym wymiarze i większej ilości widzów", wyznaje Acker. "Przyszedł mi do głowy pomysł na postać 9 - niewinnego stworzenia, które ryzykuje swoim życiem i częściej wytęża umysł niż muskuły, broniąc swojego bractwa". Jak przyznaje reżyser, jego wizję filmu "9" zainspirowały dzieła takich mistrzów animacji poklatkowej jak Jan Švenkmajer, bracia Quay i Lauenstein.
Pomysł na akcję krótkometrażowej wersji tej historii przyszedł Ackerowi do głowy w trakcie studiów na University of California w Los Angeles, gdzie reżyser ukończył wydziały architektury i animacji: "Wyobraziłem sobie plemię koczowników, które zabiera ze sobą wszystkie pożyteczne odpadki. Jeden z fanów krótkometrażówki nazwał je stworkami "stitchpunkowymi" (połączenie angielskich słów "stitch", czyli ścieg, oraz "punk" jako odniesienie do nurtu kultury alternatywnej) i to określenie chyba najlepiej pasuje do stylistyki całego filmu. Od początku wiedziałem, że świat, w którym się poruszają, powinien, przy całej swojej surowości, łączyć pozostałości dawnej kultury, dając początek zupełnie nowym tworom. Natchnieniem dla tła akcji były fotografie europejskich miast zniszczonych w trakcie II wojny światowej autorstwa Zdzisława Beksińskiego, jak również jego grafika fantasy".
W ciągu 4,5-letniej pracy nad etiudą, Acker zdążył udać się m.in. na plan "Władcy Pierścieni: Powrotu Króla", nagrodzonego 10 Oscarami arcydzieła Petera Jacksona. Wyciągnął z tego doświadczenia dalsze wnioski, dotyczące przesłania filmu i rysunku charakterologicznego postaci. "'9' stało się metaforą rozwijającego się człowieczeństwa. Członkowie małej bandy uczą się, jak ważna jest adaptacja i pomysłowość. Bestia, która ich tropi, jest z kolei zlepkiem kości i zepsutych urządzeń. Ona też pragnie się jednak przystosować, dlatego kradnie dusze atakowanych stworzeń. Oba gatunki łączy symbolika talizmanu, którym miał być przestarzały mechanizm z czasów, kiedy Ziemię zamieszkiwali jeszcze ludzie" tłumaczy Acker. "Jest to jednocześnie naczynie, w którym można uwięzić czyjąś duszę. Talizman został podzielony na dwie połówki - jedna trafiła w szpony bestii, drugą odnajduje banda tytułowego bohatera".
W 2004 roku 11-minutowy film krótkometrażowy zachwycił widzów na całym świecie oryginalnymi pomysłami z dziedziny science-fiction oraz emocjonującymi sekwencjami pościgów. Ackera uhonorowano Złotym Medalem (czyli najwyższym laurem) Studenckiej Akademii Filmowej oraz nominowano do Oscara. Producent Jim Lemley wspomina, że zachęcony przez swojego asystenta obejrzał etiudę "9" w 2005 roku i w ciągu tygodnia od rozmowy z autorem, nawiązał z nim współpracę. Wkrótce przyłączyli się do nich dwaj reżyserzy, którzy odmienili oblicze współczesnego kina fantasy.
Pierwszym z nich jest Tim Burton, który tak wspomina swoje wrażenia z "9": "To było niezwykłych 11 minut, jedno z najmocniejszych wrażeń, jakie miałem, oglądając jakikolwiek film. Pomysł i wizja Shane'a była zadziwiająco bogata w szczegóły, a świat, który stworzył poruszał nie tylko zmysły, ale przede wszystkim emocje". Drugi ze słynnych producentów "9", Timur Bekmambetow, kazachski twórca "Wanted - Ścigani", dodaje: "Opowiadając swoją historię, Shane tak bardzo mnie zaintrygował, że musiałem przekonać się, co stało się wcześniej i co nastąpi potem. Zrobiłem co tylko w mojej mocy, żeby pomóc mu nakręcić epicką opowieść, która poza przesłaniem oferuje widzowi dużą dozę rozrywki".
Scenarzystka Pamela Pettler, która wcześniej współpracowała z Timem Burtonem, przystąpiła do pracy nad historią "9", aby dodać intrydze rozmachu. Jak zapewnia, była przekonana, że uniwersalna opowieść o sile nadziei zasługiwała na skalę pełnego metrażu i wysokobudżetową animowaną oprawę. Z kolei Acker cieszy się, że udało się zgłębić przyczyny apokalipsy, której wyniki ukazano na ekranie: "Teraz dopiero widzimy, jak nasza wspaniała przyszłość imponująco legła w gruzach".
Producent Jim Lemley uważa, że jego współpraca z Ackerem miała polegać na umożliwieniu reżyserowi kreatywnego spełnienia i kontaktu z mistrzami gatunku fantasy. "Nawet w trakcie prac nad "Sweeney Toddem" Tim Burton był zawsze gotów do pomocy, podobnie jak Timur Bekmambetow na planie filmu "Wanted - Ścigani", który sam produkowałem". Reżyser dodaje, że kazachski twórca wniósł w dyskusję szereg uwag na temat numerologii, które okazały się kluczowe dla znaczenia każdej z postaci. trona wizualna filmu okazała się znacznie bardziej złożona niż w przypadku etiudy, jak zaznacza scenograf Robert St. Pierre: " Wiodącym tematem była symbolika trójki. I tak pojazdy miały albo trzy albo sześć kół. Przeanalizowaliśmy budowę i zastosowanie niektórych historycznych maszyn i urządzeń, aby wiedzieć, jak użyć ich w kontekście naszej historii. Chcieliśmy wzmocnić psychodeliczność obrazu i dodać apokalipsie sugestywności. Używamy oświetlenia, które wydaje się bardziej teatralne, Shane nie obawiał się też ciemności jako ważnego środka inscenizacji".
Reżyser tłumaczy, że kierowała nim chęć podkreślenia, jak niewielcy są bohaterowie "9" - "Ośmiocalowym figurkom gruzy naszego świata wydają się jeszcze trudniejsze do ominięcia i dużo bardziej przerażające". Montażysta Nick Kenway dodaje, że ruch kamery i planowanie ujęć miały przyczynić się do większego zaangażowania widzów w akcję. Kenway pracował nad ostateczną formą obrazu już na etapie tworzenia storyboardów, a potem w trakcie cyzelowania tła w stosunku do postaci oraz animacji, a zwłaszcza przygotowując oświetlenie, wyróżniające fakturę i sylwetki postaci. W międzyczasie dopasowywano dźwięk i muzykę do całości, w czym również niezbędny był montaż.
Jak podkreśla operator Kevin Adams, końcowy efekt jest najbardziej emocjonującym filmem akcji, nad którym zdarzyło mu się pracować. "Pod względem gry światła oraz kolorów mieliśmy odnieść się do zamysłu oryginalnej etiudy. Nadzorowałem etapy modelowania postaci, nanoszenia kolejnych warstw i detali, takich jak szeregu rodzajów śmieci i kamieni. Chcieliśmy nadać obrazowi cech malarskich, widzieliśmy także, że powstaje animacja ze wszech miar przełomowa", podsumowuje Adams. Koordynator ds. efektów specjalnych Jeff Bell także nie kryje zadowolenia z zastosowania światłocienia, który wyróżnia "9" spośród innych współczesnych animacji. Za sukces filmu odpowiada największe studio animacji w Kanadzie Starz Animation Toronto, gdzie zastosowano m.in. technikę "wirtualnego lalkarstwa", która pozwoliła animować figurki bohaterów.
Kluczowym elementem sukcesu filmu okazał się dobór głosów postaci, które zresztą w filmie nie wypowiadają zbyt wielu kwestii. Jak zapewnia sam Acker, niezwykle trudno byłoby twórcom oddać emocje wiążące się z akcją filmu bez charakterystycznie brzmiących głosów, które "miały akcentować realizm i dramatyzm ukazanych sytuacji". Wybrano zatem aktorów, którzy kojarzyli się twórcom z postaciami i nie musieli szarżować, aby tchnąć w nie życie.
Tytułowy bohater mówi głosem Elijah Wooda, który Ackerowi, ale też widzom na całym świecie, nieodłącznie kojarzył się z główną postacią trylogii "Władcy Pierścieni": "To idealny odtwórca roli naiwnego wojownika, który posiada jednak dość odwagi, aby podążać za swoim instynktem." Sam aktor nie kryje, że fantastycznie animowana etiuda przekonała go do udziału w projekcie. Do roli Pięć Acker wybrał z kolei nominowanego do Oscara Johna C. Reilly, który utożsamiany jest z postacią "everymana", który na każdym kroku kieruje się sercem.
Wiecznie zbuntowana Siedem, będąca pomysłem scenarzystki Pameli Pettler, mówi w filmie głosem nagrodzonej Oscarem Jennifer Connelly, która etiudę "9" obejrzała wraz ze swoim dziećmi: "To był najfajniejszy film, jaki dotąd widziały. Nie mogłam odmówić zagrania w jego remake'u". Jeden, władczy i nierzadko manipulujący resztą bandy przywódca drużyny, zasługiwał na odtwórcę, który, jak zaznacza reżyser, "nie musi podnosić głosu, aby narzucić swoją wolę". Wybór zdobywcy dziesiątek najważniejszych nagród aktorskich - Christophera Plummera - wydawał się zatem oczywisty. Sześć, którego ręce zakończone są stalówkami, był znacznie trudniejszy do obsadzenia. Postać symbolizuje proces adaptacji bohaterów do otoczenia, bezustannie szkicuje i zastanawia się nad znaczeniem rysunków pociągając za sznurki, wystające mu z głowy. Tym większe wyzwanie stanęło przed Crispinem Gloverem, znanym z serii kinowych "Aniołków Charliego": "Zasypałem Shane'a Ackera setką pytań o to, co w danym momencie chodzi Sześć, aby wiedzieć, jak odegrać daną scenę".
Twórcy przekonali do użyczenia głosu jednej z postaci laureata Oscara Martina Landau dzięki zaangażowaniu w projekt Tima Burtona, któremu aktor zawdzięcza Oscara (za rolę w cenionej biografii "Ed Wood"): "Nieczęsto użyczam głosu postaciom animowanym, ale '9' okazało się czymś szczególnym. Moja postać - Dwa - jest równie stara jak ja i, tak jak często mnie, nie brakuje mu werwy. Dwa nie do końca zbzikował, ale widzi świat na swój własny sposób". Fred Tatasciore, który studiował wraz z Ackerem animację na UCLA, od dłuższego czasu podkłada głosy w studenckich etiudach i to właśnie jemu przypadła rola prawej ręki starego przywódcy Jeden - czyli silnego acz niezbyt lotnego Osiem.
Stylistyce filmu, czyli "steampunkowi" łączącemu współczesną sztukę funkcjonalną z estetyką wiktoriańską, poświęcono szereg uwagi w prasie, czego najlepszym dowodem są słowa Ruth La Ferli w "The New York Times" z 8 maja 2008 roku: "W ten sposób wyrażona została fantazja o świecie, w którym przeszłość spotyka się z przyszłością. Za inspirację posłużyła twórcom pełna genialnych wynalazków epoka sterowców i lokomotyw parowych".
Producent Jim Lemley wspomina prace nad "9" jako uczące doświadczenie: "Przekonałem się, jak wiele w charakterystykę postaci wnoszą sami animatorzy, zarówno za sprawą własnej osobowości, talentu, ale także 'gry aktorskiej', nadzorowanej przez Shane'a Ackera. Gdy zestawi się ich wyobraźnię z głosami prawdziwych aktorów, otrzymujemy historię o uniwersalnym przesłaniu i bohaterach, którymi kierują iście ludzkie emocje".
Nadzorujący proces animacji Joe Ksander zauważa, jak wiele w ostatecznej wizji postaci jest cech aktorów użyczających im głosu: Christopher Pluumer zwykł charakterystycznie przygotowywać się do swoich kwestii i Jeden w ten sam sposób przygotowuje się do mówienia. Podobnie Dziewięć ma w sobie nie tylko coś z Elijah Wooda, ale też z Shane'a Ackera - wielki uśmiech, który czasem rozjaśnia jego oblicze. "Nasi animatorzy stawali na rzęsach, żeby obdarzyć bohaterów ciekawymi wyrazami twarzy", wspomina Ksander. Posłużyliśmy się także nagraniami i zdjęciami ich samych - stale studiowaliśmy własne miny, co przydało się zwłaszcza w przypadku niemych bohaterek - Trzy i Cztery. Największą inspiracją posłużyli nam jednak aktorzy z filmów niemych oraz... surykatki"."9' zagości w sercach widzów i zapewni im wspaniałą rozrywkę, jak przystało na najlepsze kino fantasy i przygody. Każdy z nich poczuje się częścią niezwykłego świata, który stworzyliśmy", podsumowuje swoje oczekiwania Shane Acker.
W ciągu 4,5-letniej pracy nad etiudą, Acker zdążył udać się m.in. na plan "Władcy Pierścieni: Powrotu Króla", nagrodzonego 10 Oscarami arcydzieła Petera Jacksona. Wyciągnął z tego doświadczenia dalsze wnioski, dotyczące przesłania filmu i rysunku charakterologicznego postaci. "'9' stało się metaforą rozwijającego się człowieczeństwa. Członkowie małej bandy uczą się, jak ważna jest adaptacja i pomysłowość. Bestia, która ich tropi, jest z kolei zlepkiem kości i zepsutych urządzeń. Ona też pragnie się jednak przystosować, dlatego kradnie dusze atakowanych stworzeń. Oba gatunki łączy symbolika talizmanu, którym miał być przestarzały mechanizm z czasów, kiedy Ziemię zamieszkiwali jeszcze ludzie" tłumaczy Acker. "Jest to jednocześnie naczynie, w którym można uwięzić czyjąś duszę. Talizman został podzielony na dwie połówki - jedna trafiła w szpony bestii, drugą odnajduje banda tytułowego bohatera".
W 2004 roku 11-minutowy film krótkometrażowy zachwycił widzów na całym świecie oryginalnymi pomysłami z dziedziny science-fiction oraz emocjonującymi sekwencjami pościgów. Ackera uhonorowano Złotym Medalem (czyli najwyższym laurem) Studenckiej Akademii Filmowej oraz nominowano do Oscara. Producent Jim Lemley wspomina, że zachęcony przez swojego asystenta obejrzał etiudę "9" w 2005 roku i w ciągu tygodnia od rozmowy z autorem, nawiązał z nim współpracę. Wkrótce przyłączyli się do nich dwaj reżyserzy, którzy odmienili oblicze współczesnego kina fantasy.
Pierwszym z nich jest Tim Burton, który tak wspomina swoje wrażenia z "9": "To było niezwykłych 11 minut, jedno z najmocniejszych wrażeń, jakie miałem, oglądając jakikolwiek film. Pomysł i wizja Shane'a była zadziwiająco bogata w szczegóły, a świat, który stworzył poruszał nie tylko zmysły, ale przede wszystkim emocje". Drugi ze słynnych producentów "9", Timur Bekmambetow, kazachski twórca "Wanted - Ścigani", dodaje: "Opowiadając swoją historię, Shane tak bardzo mnie zaintrygował, że musiałem przekonać się, co stało się wcześniej i co nastąpi potem. Zrobiłem co tylko w mojej mocy, żeby pomóc mu nakręcić epicką opowieść, która poza przesłaniem oferuje widzowi dużą dozę rozrywki".
Scenarzystka Pamela Pettler, która wcześniej współpracowała z Timem Burtonem, przystąpiła do pracy nad historią "9", aby dodać intrydze rozmachu. Jak zapewnia, była przekonana, że uniwersalna opowieść o sile nadziei zasługiwała na skalę pełnego metrażu i wysokobudżetową animowaną oprawę. Z kolei Acker cieszy się, że udało się zgłębić przyczyny apokalipsy, której wyniki ukazano na ekranie: "Teraz dopiero widzimy, jak nasza wspaniała przyszłość imponująco legła w gruzach".
Producent Jim Lemley uważa, że jego współpraca z Ackerem miała polegać na umożliwieniu reżyserowi kreatywnego spełnienia i kontaktu z mistrzami gatunku fantasy. "Nawet w trakcie prac nad "Sweeney Toddem" Tim Burton był zawsze gotów do pomocy, podobnie jak Timur Bekmambetow na planie filmu "Wanted - Ścigani", który sam produkowałem". Reżyser dodaje, że kazachski twórca wniósł w dyskusję szereg uwag na temat numerologii, które okazały się kluczowe dla znaczenia każdej z postaci. trona wizualna filmu okazała się znacznie bardziej złożona niż w przypadku etiudy, jak zaznacza scenograf Robert St. Pierre: " Wiodącym tematem była symbolika trójki. I tak pojazdy miały albo trzy albo sześć kół. Przeanalizowaliśmy budowę i zastosowanie niektórych historycznych maszyn i urządzeń, aby wiedzieć, jak użyć ich w kontekście naszej historii. Chcieliśmy wzmocnić psychodeliczność obrazu i dodać apokalipsie sugestywności. Używamy oświetlenia, które wydaje się bardziej teatralne, Shane nie obawiał się też ciemności jako ważnego środka inscenizacji".
Reżyser tłumaczy, że kierowała nim chęć podkreślenia, jak niewielcy są bohaterowie "9" - "Ośmiocalowym figurkom gruzy naszego świata wydają się jeszcze trudniejsze do ominięcia i dużo bardziej przerażające". Montażysta Nick Kenway dodaje, że ruch kamery i planowanie ujęć miały przyczynić się do większego zaangażowania widzów w akcję. Kenway pracował nad ostateczną formą obrazu już na etapie tworzenia storyboardów, a potem w trakcie cyzelowania tła w stosunku do postaci oraz animacji, a zwłaszcza przygotowując oświetlenie, wyróżniające fakturę i sylwetki postaci. W międzyczasie dopasowywano dźwięk i muzykę do całości, w czym również niezbędny był montaż.
Jak podkreśla operator Kevin Adams, końcowy efekt jest najbardziej emocjonującym filmem akcji, nad którym zdarzyło mu się pracować. "Pod względem gry światła oraz kolorów mieliśmy odnieść się do zamysłu oryginalnej etiudy. Nadzorowałem etapy modelowania postaci, nanoszenia kolejnych warstw i detali, takich jak szeregu rodzajów śmieci i kamieni. Chcieliśmy nadać obrazowi cech malarskich, widzieliśmy także, że powstaje animacja ze wszech miar przełomowa", podsumowuje Adams. Koordynator ds. efektów specjalnych Jeff Bell także nie kryje zadowolenia z zastosowania światłocienia, który wyróżnia "9" spośród innych współczesnych animacji. Za sukces filmu odpowiada największe studio animacji w Kanadzie Starz Animation Toronto, gdzie zastosowano m.in. technikę "wirtualnego lalkarstwa", która pozwoliła animować figurki bohaterów.
Kluczowym elementem sukcesu filmu okazał się dobór głosów postaci, które zresztą w filmie nie wypowiadają zbyt wielu kwestii. Jak zapewnia sam Acker, niezwykle trudno byłoby twórcom oddać emocje wiążące się z akcją filmu bez charakterystycznie brzmiących głosów, które "miały akcentować realizm i dramatyzm ukazanych sytuacji". Wybrano zatem aktorów, którzy kojarzyli się twórcom z postaciami i nie musieli szarżować, aby tchnąć w nie życie.
Tytułowy bohater mówi głosem Elijah Wooda, który Ackerowi, ale też widzom na całym świecie, nieodłącznie kojarzył się z główną postacią trylogii "Władcy Pierścieni": "To idealny odtwórca roli naiwnego wojownika, który posiada jednak dość odwagi, aby podążać za swoim instynktem." Sam aktor nie kryje, że fantastycznie animowana etiuda przekonała go do udziału w projekcie. Do roli Pięć Acker wybrał z kolei nominowanego do Oscara Johna C. Reilly, który utożsamiany jest z postacią "everymana", który na każdym kroku kieruje się sercem.
Wiecznie zbuntowana Siedem, będąca pomysłem scenarzystki Pameli Pettler, mówi w filmie głosem nagrodzonej Oscarem Jennifer Connelly, która etiudę "9" obejrzała wraz ze swoim dziećmi: "To był najfajniejszy film, jaki dotąd widziały. Nie mogłam odmówić zagrania w jego remake'u". Jeden, władczy i nierzadko manipulujący resztą bandy przywódca drużyny, zasługiwał na odtwórcę, który, jak zaznacza reżyser, "nie musi podnosić głosu, aby narzucić swoją wolę". Wybór zdobywcy dziesiątek najważniejszych nagród aktorskich - Christophera Plummera - wydawał się zatem oczywisty. Sześć, którego ręce zakończone są stalówkami, był znacznie trudniejszy do obsadzenia. Postać symbolizuje proces adaptacji bohaterów do otoczenia, bezustannie szkicuje i zastanawia się nad znaczeniem rysunków pociągając za sznurki, wystające mu z głowy. Tym większe wyzwanie stanęło przed Crispinem Gloverem, znanym z serii kinowych "Aniołków Charliego": "Zasypałem Shane'a Ackera setką pytań o to, co w danym momencie chodzi Sześć, aby wiedzieć, jak odegrać daną scenę".
Twórcy przekonali do użyczenia głosu jednej z postaci laureata Oscara Martina Landau dzięki zaangażowaniu w projekt Tima Burtona, któremu aktor zawdzięcza Oscara (za rolę w cenionej biografii "Ed Wood"): "Nieczęsto użyczam głosu postaciom animowanym, ale '9' okazało się czymś szczególnym. Moja postać - Dwa - jest równie stara jak ja i, tak jak często mnie, nie brakuje mu werwy. Dwa nie do końca zbzikował, ale widzi świat na swój własny sposób". Fred Tatasciore, który studiował wraz z Ackerem animację na UCLA, od dłuższego czasu podkłada głosy w studenckich etiudach i to właśnie jemu przypadła rola prawej ręki starego przywódcy Jeden - czyli silnego acz niezbyt lotnego Osiem.
Stylistyce filmu, czyli "steampunkowi" łączącemu współczesną sztukę funkcjonalną z estetyką wiktoriańską, poświęcono szereg uwagi w prasie, czego najlepszym dowodem są słowa Ruth La Ferli w "The New York Times" z 8 maja 2008 roku: "W ten sposób wyrażona została fantazja o świecie, w którym przeszłość spotyka się z przyszłością. Za inspirację posłużyła twórcom pełna genialnych wynalazków epoka sterowców i lokomotyw parowych".
Producent Jim Lemley wspomina prace nad "9" jako uczące doświadczenie: "Przekonałem się, jak wiele w charakterystykę postaci wnoszą sami animatorzy, zarówno za sprawą własnej osobowości, talentu, ale także 'gry aktorskiej', nadzorowanej przez Shane'a Ackera. Gdy zestawi się ich wyobraźnię z głosami prawdziwych aktorów, otrzymujemy historię o uniwersalnym przesłaniu i bohaterach, którymi kierują iście ludzkie emocje".
Nadzorujący proces animacji Joe Ksander zauważa, jak wiele w ostatecznej wizji postaci jest cech aktorów użyczających im głosu: Christopher Pluumer zwykł charakterystycznie przygotowywać się do swoich kwestii i Jeden w ten sam sposób przygotowuje się do mówienia. Podobnie Dziewięć ma w sobie nie tylko coś z Elijah Wooda, ale też z Shane'a Ackera - wielki uśmiech, który czasem rozjaśnia jego oblicze. "Nasi animatorzy stawali na rzęsach, żeby obdarzyć bohaterów ciekawymi wyrazami twarzy", wspomina Ksander. Posłużyliśmy się także nagraniami i zdjęciami ich samych - stale studiowaliśmy własne miny, co przydało się zwłaszcza w przypadku niemych bohaterek - Trzy i Cztery. Największą inspiracją posłużyli nam jednak aktorzy z filmów niemych oraz... surykatki"."9' zagości w sercach widzów i zapewni im wspaniałą rozrywkę, jak przystało na najlepsze kino fantasy i przygody. Każdy z nich poczuje się częścią niezwykłego świata, który stworzyliśmy", podsumowuje swoje oczekiwania Shane Acker.