"8 i 1/2 kobiety": WYWIAD Z REŻYSEREM
Wojciech Orliński: Czy było Pańską intencją zawstydzenie wszystkich mężczyzn ich własną męskością?
Peter Greenaway: Cóż, jeśli widział pan moje poprzednie filmy, z pewnością zauważył pan, że to kobiety idą w nich naprzód, a mężczyźni tkwią bez ruchu. Inaczej: mężczyźni to miernoty, a kobiety są nieprzeciętne. Tak jest i w tym filmie. Kobiety wykorzystują fantazje mężczyzn, by zapędzić ich aż do wyczerpania. (...) W dzisiejszej Anglii często spotyka się tak zwany backlash, opóźnioną reakcję na feminizm lat osiemdziesiątych. Mężczyźni lubią się zachowywać w sposób ekstrawagancki i ekshibicjonistyczny, odreagowując skrajności feminizmu. To dość żałosne zjawisko. Można powiedzieć, że kobiety zawsze brzydziły się mężczyznami, a przynajmniej najbardziej drapieżnymi przejawami ich seksualności, ale dopiero pod koniec XX wieku stało się to tak jawne i powszechne. Jedna z kobiet w moim filmie mówi: "Mężczyźni kochają kobiety, kobiety kochają dzieci, dzieci kochają chomiki. W druga stronę to nie działa". Żyjemy w cywilizowanym społeczeństwie, w którym mężczyźni powinni chować swoje fantazje seksualne pod stołem. Zwłaszcza te niepoprawne politycznie. A jednak mężczyźni fantazjują o pie...niu zakonnicy, o pie...niu kobiety jeżdżącej konno, o pie...niu kobiety w ciąży, marzą o czymś, co moglibyśmy nazwać syndromem Madame Butterfly. Mężczyźni Zachodu od lat mają orientalne fantazje. To stara tradycja, sięgająca Davida i Delacroix, przez operę Pucciniego aż po czasy współczesne. Mężczyźni Zachodu, jadący do Bangkoku, by pie...yć małych chłopców, odtwarzają tę samą sytuację: Zachód udaje się na Wschód po porcję drapieżnego, egoistycznego seksu. W tym filmie mamy osiem, czy też osiem i pół, męskich fantazji seksualnych, które są oczywiście nie do przyjęcia, ale wciąż pozostają częścią zachodniej tradycji. Użyłem tego stereotypu nie bez pewnej obróbki, przez co stał się nieco skomplikowany.
WO: U Pana Zachód reprezentują bajecznie bogaci szwajcarscy bankierzy.
PG: Pracowałem w Genewie przez osiem miesięcy i zauważyłem, że to miasto jest stolicą europejskiej prostytucji. Kiedy upadł mur berliński, kobiety z całego Wschodu ruszyły na Zachód. Chciały pracować jako kelnerki czy opiekunki do dzieci, ale szybko znalazły się na rynku prostytucji. Zamiast w Genewie kręcę ten film w Luksemburgu, ale to tylko ze względu na podatki. Przez samo przeniesienie się tutaj oszczędzam 20 procent budżetu, ale praca w tym kraju bywa trudna. Mówi się, że tutaj jest wszystko, ale tylko w jednym egzemplarzu. W każdym zawodzie jest tylko jeden specjalista. W filmie występuje maciora, którą ktoś się musi na co dzień zajmować. Okazuje się, że w Luksemburgu jest tylko jedna osoba znająca sztukę hodowli świń. W każdym razie Genewa jest naturalnym miejscem akcji mojego filmu. Dom bankierów, posiadłość Emmenthalów, wzorowany jest na konkretnym budynku nad Jeziorem Genewskim. Skopiowaliśmy go tutaj, wzorując się również na pięknym francuskim zamku La Grange. Genewa, tak jak Luksemburg jest kufrem pełnym pieniędzy. Wielkie sumy krążą tam często na granicy legalności. Kiedy wyobrażałem sobie akcję mojego filmu, wszystko rozgrywało się w pięknym domu w Genewie na jeziorem. (...)
WO: "Osiem i pół kobiety" zapowiadany jest jako Pańska pierwsza komedia, chociaż ja zawsze śmiałem się na Pańskich filmach...
PG: Oczywiście, wszystkie moje filmy były w jakimś sensie komediami. "Wyliczanka" była komedią, "Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek" również. Wszystkie są głęboko ironiczne, ludyczne, niezupełnie satyryczne, ale w jakiś sposób zawsze spoglądające na dziwaczne, głupie zachowanie moich bohaterów w ich nienaturalnym otoczeniu. Może teraz będzie trochę więcej oczywistych dowcipów w samych dialogach. Mam nadzieję, że ludzie będą się śmiać, ale również, że poczują się zakłopotani.
WO: Zwłaszcza mężczyźni...
PG: Mężczyźni też, chociaż są tak bardzo ogarnięci swoją seksualnością. Anglicy maja szczególny stosunek do seksu, może nie taki jak Polacy, ale na pewno nie taki jak Francuzi. Moje dialogi są charakterystyczne dla Anglików. Są dosyć... może nie szokujące, ale brutalne. Często mówią o sprawach seksu z otwartością rzadko spotykaną w filmie. (...)
WO: Pańska wizja ludzkiej seksualności jest tak pesymistyczna...
PG: Pesymistyczna? Tak, to wielka siła natury. Seksualność jest ekscytująca. Celebruję ja w tym filmie. Często ukazuję ją z dziwacznego punktu widzenia, ale niczego nie potępiam. Nie uważam więc swojej wizji za pesymistyczną. (...)
(Fantazje spod stołu - z Peterem Greenawayem rozmawiał Wojciech Orliński, Magazyn Gazety, piątek-sobota 9-10 października 1998).