Reklama

"5 nieczystych zagrań": MANIFESTY TWÓRCÓW

WYZBYĆ SIĘ OSTROŚCI WIDZENIA

Jesteśmy w trakcie poszukiwań czegoś fikcyjnego, nie idącego w ślad za faktami. Ponieważ fikcja jest ograniczona przez wyobraźnię, a fakty są ograniczone przez naszą zdolność ich rozumienia, fragment rzeczywistości, którego szukamy nie może być ujęty w ramach żadnej „historii”, oglądany z pewnego „punktu widzenia”.

Temat, którego szukamy znajduje się w tej samej rzeczywistości, która inspiruje twórców opowieści fikcyjnych. To ta sama rzeczywistość, o której dziennikarzom wydaje się, że ją opisują. Ale nie udaje im się dotrzeć do tego niezwyczajnego, niepospolitego tematu, bowiem

Reklama

technika związana z ich warsztatem ich oślepia. W rzeczy samej, nie chcą wcale go znaleźć, ponieważ forma, technika stała się dla nich celem samym w sobie.

Kiedy szukamy lub odkrywamy pewną historię, jednocześnie niszczymy ją, zwłaszcza jeśli staramy się, aby była jasno zrozumiała dla publiczności. Wystarczy, że zaakcentujemy w niej pewną regularność, prawdziwą lub nie, albo zaprezentujemy ułożony z puzzli obrazek, w którym rozwiązanie zostało zawczasu wybrane. Historia, treści dyskursywne, sensacyjne podejście dziennikarskie – wszystko to odbiera nam kontakt z właściwym przedmiotem poznania: światem, który nie jest wcale łatwy do przekazania, ale bez którego nie możemy żyć!

Wrogiem jest historia. Wrogiem jest także fałszywe założenie, że przedstawione wątki i argumentacja zostają poddane ocenie widowni, ważnej jakoby dzięki temu, iż reprezentuje wiele punktów widzenia. Otoczenie, kontekst zostają wyniesione na tron kosztem właściwego sedna świata, z którego się wywodzą.

Właściwy przedmiot poznania, który mógłby być prawdziwy skarbem, znika na naszych oczach.

Czy można go odkryć ponownie? Jak go przekazać, spisać? Prawdziwym wyzwaniem przyszłości jest widzieć bez patrzenia: należy wyzbyć się ostrości widzenia! W świecie, w którym media padają na kolana przed ołtarzem jasności, w ten sposób pozbawiając życie życia, widzenie pozbawione ostrości będzie przekaźnikiem naszej epoki - ni mniej, ni więcej!

Lars von Trier, 22 marca 2002, Rageleje

NADCHODZI MOMENT

To, co najbardziej lubię w filmie, to poczucie przepływu czasu w trakcie trwania danej sceny. Dla czasu zawsze powinno się zostawiać w filmie miejsce. Po wyjściu z kina zastawiamy sidła na otaczającą nas rzeczywistość - wmawiamy sobie taki stan ducha, jaki został nam wpojony przez obejrzany właśnie film. Jesteśmy rozluźnieni, niezaangażowani. Rzeczy dzieją się zupełnie naturalnie. Możemy pójść w dowolnym kierunku, gdzie tylko chcemy i często natykamy się tam na absolutnie magiczny moment. Odnajdujemy to, czego szukaliśmy, ale nie możemy być na to zbyt łakomi, zbyt tego pewni. Doświadczenie mówi nam, że takie chwile faktycznie istnieją.

W naszej pracy jesteśmy uzbrojeni w nasz instynkt, nasze oczy i uszy. Koncentrujemy się na pustej przestrzeni i na tej już zajętej. Wsłuchujemy się w ciszę i hałas. Ufamy darom losu wynikającym z przypadku. Tymczasem miejsca, w których te dary napotykamy wskazują na to, że nie jest to jedynie wynik przypadku. Chwila pojawia się nagle, gdy nie jesteśmy już zaskoczeni jej obecnością. I oto jest. Jesteśmy gotowi by ją uchwycić, by ją zaakceptować. Nie wiemy, gdzie nas zaprowadzi. Podążamy z nią, patrzymy dokąd ona chce zmierzać i co chce z nami zrobić. Patrzymy, jakie przybiera formy i narasta, ale wiemy, że trzeba ją złapać zanim ucieknie, zanim jeszcze nie stanie się zbyt określona. Jesteśmy zakochani. To uczucie chwyta nas mocno, staramy się je zrozumieć, gdy trwa. Ale boimy się także je utracić, próbując zrozumieć je zbyt dogłębnie.

Jörgen Leth, 11 kwietnia 2002, Paryż

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: 5 nieczystych zagrań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy