"11.09.01": SAMIRA MAKHMALBAF - IRAN
Teheran, 1980
2000 „Czarna tablica”
1998 „Jabłko”
1) Gdzie byliście 11 września 2001 roku? Jakie było wasze pierwsze wrażenie, gdy dowiedzieliście się, co się stało?
Gdy zobaczyłam te dwie walące się wieże w telewizji, początkowo nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam, że oglądam właśnie film pełen efektów specjalnych, ale zaraz potem zrozumiałam, że to prawda. W tym momencie pomyślałam od razu o moich przyjaciołach z Nowego Jorku. Mieszkałam tam przez miesiąc i mam tam wielu przyjaciół. Parę godzin później dowiedziałam się, że Stany Zjednoczone chcą zaatakować Afganistan i pomyślałam o wszystkich dzieciach i kobietach, które fotografowałam miesiąc wcześniej na granicy irańsko-afgańskiej. Z nimi też przebywałam przez cały miesiąc. Byłam więc podwójnie zaniepokojona, zarówno o moich amerykańskich, jak i afgańskich przyjaciół.
2) Jesteście bardzo zapracowanymi reżyserami, mimo to nie zawahaliście się i odpowiedzieliście na naszą propozycję wzięcia udziału we wspólnym dziele dotyczącym wydarzeń z 11 września 2001 roku, składającym się z 11 krótkometrażówek. Dlaczego?
11 września to wydarzenie uniwersalne. Oczywiście telewizja poprzez satelitę umożliwiła przesłanie tego obrazu na cały świat i do wszystkich narodów, w czasie rzeczywistym. Śmierć 2, 5 milionów Afgańczyków w trakcie 20 lat, z powodu wojen i głodu, została zapomniana, właśnie dlatego, że te obrazy nie zostały przesłane na żywo. I widząc te obrazy, jako filmowiec, zdałam sobie na nowo sprawę ze swojej mocy. Uświadomiłam sobie fakt, że oddziaływanie obrazu jest silniejsze niż cokolwiek innego. Gdyby te wiadomości zostały podane w radiu, a więc bez obrazu, nikt by w to nie uwierzył. Ten obraz został zredukowany do swego własnego wymiaru, tak jakby ktoś nam o nim opowiadał – jest to monolog, a nie dialog. Aby ten monolog zamienił się w końcu w dialog, gdy media są w rękach super-mocarstw, trzeba było zjednoczyć ludzi z różnych horyzontów umysłowych i różnorodnych kultur, by uchwycić to wydarzenie pod różnymi kątami. Jednowymiarowa rzeczywistość nie ujawnia wszystkiego. Tworzenie takiej rzeczywistości pogłębia tylko brak zrozumienia między ludźmi, zamiast przyczyniać się do tworzenia harmonii pomiędzy nimi. Rzeczywistość nie polega na punkcie widzenia tych, którzy ją obserwują. Kiedy mówimy o rzeczywistości uniwersalnej, musimy na nią patrzeć z punktu widzenia świata. Dobrze, że chodziło tylko o krótki metraż i mimo, że jego kręcenie praktycznie powstrzymało mnie przed zrobieniem filmu długometrażowego, wzięcie udziału w „dialogu obrazów” wydało mi się aktem humanitarnym.
3) Czy myśleliście o tym, by wypowiedzieć się na temat wydarzeń 11 września zanim otrzymaliście propozycję wzięcia udziału w przygotowaniu filmu „11’09”01”?
Brałam udział w wielu międzynarodowych festiwalach, gdzie pokazywałam moje filmy i widziałam różne kraje po raz pierwszy. Rozważałam możliwość zrobienia filmu na temat dystansu, jaki stworzyła bieda w takich krajach jak Afganistan i uniwersalnej sprzeczności wynikającej z bogactwa krajów rozwiniętych. Po wydarzeniach 11 września, doszłam do wniosku, że nadszedł czas, by znów głośno mówić o tej sprzeczności. Dużo się mówiło o tych wydarzeniach, ale niewiele osób dostrzegło w nich związek z przepaścią, jak dzieli państwa rozwinięte i pozostałe kraje. Biedni toną w cieniu swego ubóstwa, a bogaci kryją się w swych olbrzymich fortunach. Nikt nie pomyśli o tym, że może się zrodzić straszna burza z dystansu, jaki dzieli ten ciepły i zimny klimat.
4) Jakie wydarzenia i własne doświadczenia chcieliście przywołać poprzez wasz krótki metraż? Jakie osobiste echa 11 września?
Chciałam opowiedzieć o groźbie z jaką styka się dziewczynka ze Wschodu z powodu wydarzeń, które się dzieją na Zachodzie. Chciałam pokazać, że wschodnia dziewczynka mogła nigdy nie widzieć Nowego Jorku ani jego dwóch wież, ignorować tamtejszy sposób życia, a jednak, co może niepokoić w procesie globalizacji, to wydarzenie było w stanie odmienić bieg jej życia. W istocie burza, która powstała na Zachodzie, może poprzez globalizację, zniszczyć Wschód. Chciałam więc pokazać, jak zniszczenie dwóch wież w mieście na Zachodzie może spowodować zniszczenie wielu miast na Wschodzie. Pragnęłam pokazać, jak naród, który nie ponosi żadnej odpowiedzialności za zniszczenie tych wież i który nie wiedział nawet o ich istnieniu, z powodu tych wydarzeń może stać się bezbronny i pozbawiony wszystkiego.
5) Kiedy pojawił się pomysł waszego filmu: natychmiast czy po dłuższej refleksji?
Po tym, jak zobaczyłam obraz destrukcji tych dwóch wież i gdy Amerykanie zbombardowali Afganistan, chciałam wiedzieć, czy moi znajomi z Nowego Jorku mają się dobrze i pragnęłam pojechać do Afganistanu, by pomóc dzieciom, równie bezsilnym, jak moje starania, by im pomóc. Pojechałam do Afganistanu w czasie bombardowań i widziałam lokalne sale kinowe, zamknięte od lat, które zaczęły na nowo funkcjonować, choć w szczątkowej formie. Sprawiło mi to przyjemność i natychmiast zaangażowałam się w mój film.
6) Czy ograniczenia dotyczące każdego z krótkich metraży: 11 minut, 9 sekund i 1 kadr, sprawiało wam trudności w konstruowaniu waszej historii? Jak sobie z tym radziliście?
Tak jak matka nie potrafi zadecydować o dokładnym wzroście i wadze dziecka, które wyda na świat, tak i reżyser nie potrafi określić z góry czasu trwania swego filmu. Oczywiście obserwujemy pewne reguły, na przykład film fabularny musi trwać od 70 do 120 minut. Ale reżyserowi trudno jest dokładnie kreślić ile minut, sekund i kadrów nakręci. To tak, jakby szewc szył komuś buty, nie znając rozmiaru jego stóp! W przypadku tego filmu, zostały sprecyzowane dwa elementy – temat 11 września i czas trwania: 11 minut, 9 sekund i 1 kadr. Dla mnie rozwinięcie pomysłów i emocji w kadrze o tych dwóch parametrach, to tak, jakby trzeba było napełnić czarę, nie dorzucając kropli, która mogła by ją przepełnić. Kojarzyło mi się to z pracą poety, która polega na zmieszczeniu idei wiersza w jednym czterowierszu. Ale w przypadku tego filmu i tych ograniczeń czasowych, to co początkowo wywodziło się z porządku tego symbolu, stało się drugą naturą filmu. Musiałam pominąć wiele rzeczy, które chciałam powiedzieć i zmienić wiele detali. To ograniczenie czasu trwania filmu obligowało mnie do ograniczenia moich uczuć. Stąd właśnie w tym wypadku wynikały moje problemy.
7) Jak aktorzy i ekipa przeżyli powstawanie tego filmu? Jak przebiegały zdjęcia?
Kamera, która filmuje, to karabin maszynowy strzelający do rzeczywistości. Im mniej wagi przywiązujemy do środków technicznych, tym większe jest oczekiwanie, że uda się zobaczyć wyjawiający się z rzeczywistości magiczny moment. W tym filmie mała dziewczynka, debiutująca w kinie, każe technikom i ekipie czekać godzinami, zanim nadejdzie moment, w którym potrafi być tak samo naturalna, jak w życiu. Możemy zatem powiedzieć, że kamera i technika zabijają rzeczywistość na planie, tak jakby kamera wystrzeliwała w rzeczywistość 24 kule na sekundę. To wymaga na przykład zrobienia wszystkiego, aby przekonać dziecko, że kamera i strona techniczna to tylko zabawki bez znaczenia. W efekcie, reżyser złożył los swego filmu w rękach 7-letniej dziewczynki, bardziej niż w rękach ludzi takich jak my, zaznajomionych z techniką. Jeśli technicy zaczną dominować nad aktorami wybranymi spośród zwykłych ludzi, będziemy już mieli do czynienia z kinem jako produktem fabrycznym, a nie z życiem i jego poetycznym wymiarem.
8) Każdy z reżyserów tworzył swój film nie mając najmniejszego pojęcia o tym, co robią pozostali. Czy to stanowiło dla was problem? Jak udało się wam stworzyć wspólne dzieło?
W istocie całkowite ignorowanie pracy innych reżyserów wniosło pewne rzeczy do mojego filmu. Kiedy kręcę film, staram się, żeby aktorzy nie czytali wcześniej scenariusza i nie znali ról oraz reakcji innych aktorów. Kiedy grają jakąś scenę, to jak w prawdziwym życiu, nie wiedzą, co im odpowie druga osoba. Większość z nich nie ma nawet pojęcia, jaką scenę będą zaraz kręcić. Producent tego filmu poprosił 11 reżyserów, a więc co za tym idzie i 11 aktorów, by wyobrazili sobie swój własny film i aby spróbowali osiągnąć ostateczną harmonię dzięki jedności tematu i czasu trwania, tak jakby byli jednym reżyserem.
9) Jaki waszym zdaniem może być związek filmu „11’09”01” z refleksją nad współczesnym światem wywołaną współczesnymi wydarzeniami? Czy waszym zdaniem kino może być bronią przydatną w dążeniu do pokoju?
Korzystając z istnienia satelitów we współczesnym świecie, mocarstwa propagują na całym świecie swoje idee i pomysły. Ale w tym filmie pojawiają się inne idee, przesyłane przez odmienne, wyjątkowe medium, czyli kino. Na całym świecie odzywają się różne głosy. Nawet jeśli hałas spowodowany przez satelity nie pozwala ich usłyszeć wystarczająco wyraźnie, oczywiste jest, że następne pokolenie zgodzi się z tymi głosami i uczyni wysiłek, aby zastanowić się nad głębią ciszy, która się pomiędzy nich wkradła. Nie oczekuję, że jeden film taki jak „11.09.01” odegra rolę podobną do BBC czy CNN w jedną noc, ale wierzę, że tak jak w teorii Einsteina, który jako pierwszy odkrył właściwości atomu, ten film będzie wywierać efekt na opinii publicznej powoli, ale w sposób niezatarty.
10) Czy myślicie, że wydarzenia 11 września 2001 roku wpłyną na wasze przyszłe filmy?
Tworzenie każdego filmu jest dla reżysera ponownym odkrywaniem samego siebie. Naturalnie nasza pamięć pełna jest doświadczeń z naszego życia, a każdy film jest dla mnie jak nowe życiowe doświadczenie. Myślę, że inni reżyserzy, tak jak ja, mają możliwość przeżycia życia kogoś innego poprzez swoje filmy. Podobnie jest z publicznością. Kiedy nakręciłam „Jabłko”, zajęło mi to 11 dni, a miałam wrażenie, jakbym przeżyła 11 lat zniewolenia orientalnych kobiet. A kiedy kręciłam „Czarną tablicę”, miałam wrażenie, że błądzę latami po górach.
11) Czy uważacie, że istnieje podział na „przed” i „po” 11 września i że te wydarzenia stanowią wyrwę w historii współczesnej?
Odkąd zastanawiam się nad problemem globalizacji, zadaję sobie pytanie, co oznacza ekspansja środków komunikacji i jaki mają nam przynieść pożytek. Czy wszystkie państwa osiągną ten sam poziom życia, osiągną tę samą równowagę i poziom sprawiedliwości? Ale kiedy patrzę na położenie takich państwa jak Afganistan i krajów rozwiniętych, jestem przerażona. Kiedy widzę, jak dzisiaj obraz zawalających się dwóch wież może zostać wysłany przez telewizję na cały świat w sposób symultaniczny i pobudzić humanitarny zryw. Czyż przez jeden moment wszystkie narody, każdy mając wrażenie, że zniszczono jego własny dom, mogę sobie tylko zadawać pytanie, czemu kraj taki jak Afganistan jeszcze istnieje na ziemie, skoro nikt nie zwraca uwagi na dramat i agonię jego ludu. Nadal są takie państwa, gdzie nie widać tych obrazów i nie słychać tych głosów, tak jakby nie było na nie miejsca w tym szerokim wszechświecie. Pomimo globalizacji, wiele państw pozostaje nieznanych. Kiedy tylko pojawicie się tam z medium zwanym kinem, zacznie się wam wydawać, że to surrealistyczny świat. To tak, jakby tylko to medium mogło zamienić ten surrealizm w rzeczywistość i uwiarygodnić go innym. Wydaje się, że wszystko to, co nie jest pokazywane w telewizji, w ogóle nie istnieje. Dzisiaj, państwa rozwinięte nie zwracają uwagi na biedne kraje, chyba że zagrożone są ich własne interesy i interesują się nimi jeszcze inne kraje i ich media.
reżyseria i scenariusz: Samira Makhmalbaf, producent wykonawczy: Makhmalbaf Film House, zdjęcia: Ebrahim Ghafori, montaż: Mohsen Makhmalbaf, mikser: Hassan Mahdavi, muzyka: Mohamad Rezadarvishi, w rolach głównych: Maryam Karimi