Reklama

Ten film "wkurzył wszystkich". Jego twórcy byli z tego dumni

"Nigdy tego nie nakręcimy" - miał powiedzieć Michael Palin, gdy Eric Idle przedstawił mu pomysł na "Żywot Briana". Był 1975 rok, a oni wraz z Grahamem Chapmanem, Johnem Cleese'em, Terrym Jonesem i Terrym Gilliamem świętowali właśnie sukces "Monty Pythona i Świętego Graala", absurdalnej komedii osadzonej w czasach arturiańskich. Idle spytał w pewnym momencie, czy nie mogliby powtórzyć sukcesu, tym razem skupiając się na losach Jezusa Chrystusa. Palin spodziewał się, że będą z tego kłopoty. I owszem, były. 17 sierpnia 2024 roku "Żywot Briana" skończył 45 lat.

Pythoni szybko podłapali pomysł Idle'a i zaczęli wymyślać kolejne absurdalne sytuacje. Gilliam wpadł na pomysł sceny, w której krzyż Chrystusa rozpada się i musi on pokazać niegrzeszącym intelektem stolarzom, jak go poprawnie złożyć. Szybko zdecydowano jednak, że bohaterem filmu nie będzie Jezus. "Nie jest zabawną postacią, a jego przesłanie było słuszne – nie było w nim nic do obśmiania" – tłumaczył później Idle. "Ktoś zasugerował, żeby by film rozgrywał się w czasach życia Chrystusa, ale fabuła dotyczyła błędnej tożsamości. Kogoś, kto jest brany za mesjasza i przez cały czas musi udowodnić, że nim nie jest" - wspominał Palin w wywiadzie dla Guardiana.

Reklama

Członkowie grupy wymyślali kolejne skecze samodzielnie. Następnie spotkali się podczas dwutygodniowych wakacji na Barbados, gdzie połączyli je w spójną fabułę. Zamiast Jezusa bohaterem został młody idealista o imieniu Brian, który urodził się w stajence obok Syna Bożego i później był brany za mesjasza – chociaż wielokrotnie zaznaczał, że nim nie jest. Gdy scenariusz był gotowy, pojawiły się problemy z finansowaniem. Wytwórnia EMI obawiała się kontrowersji związanych z podjęciem tematyki religijnej. Wycofała się z projektu, gdy ten był w preprodukcji. "Wycofali się w czwartek, a ekipa miała wejść na plan w sobotę. Katastrofa. Pewnie w końcu ktoś tam przeczytał scenariusz" - ironizował Gilliam. 

"Żywot Briana": Film uratował były członek Beatlesów

Było za późno, by się wycofać, ale nie było też pieniędzy, by zacząć kręcić. W tej sytuacji Idle i producent John Goldstone udali się do Kalifornii, by prosić o pomoc byłego Beatlesa George’a Harrisona, prywatnie wielkiego fana twórczości Pythonów. Gdy piosenkarz usłyszał o ich problemach, powiedział tylko "Spokojnie, załatwię to". Następnie zastawił swój dom i przekazał na produkcję pięć milionów dolarów. "Nie wiem, czy nawet przeczytał scenariusz" - dziwił się Goldstone. Gdy zaskoczeni jego szczodrością członkowie grupy spytali, dlaczego to zrobił, on odpowiedział "Bo chcę to zobaczyć". Jones nazwał to "najdroższym biletem do kina w dziejach". Harrison zagrał także epizodyczną rolę — jego bohater jest w tłumie, który wielbi Briana, i w pewnym momencie ściska jego dłoń. 

W Briana chciał wcielić się CleeseChapman, który w "Świętym Graalu" zagrał króla Artura, poddał się nałogowi alkoholowemu. Wszyscy uważali, że nie udźwignie on głównej roli. Ten zaskoczył jednak swoich kolegów z grupy. Na chwilę przed rozpoczęciem zdjęć wytrzeźwiał i do końca prac nad filmem nie tknął alkoholu. Sprawował się tak dobrze, że jako wykwalifikowany lekarz pomagał na planie w Tunezji członkom ekipy i obsady z licznymi chorobami układu pokarmowego. 

Zdjęcia trwały 41 dni i przebiegły bez większych trudności. "Pierwszego dnia grałem duchownego podczas sceny kamieniowania. Zaczęliśmy o ósmej rano, a w porze lunchu moczyłem się już w hotelowym basenie. Zwykle trwa to trzy dni, zanim poznasz wszystkich na planie. To jak pierwsze spotkanie drużyny piłkarskiej — nie wiesz, jak wszyscy grają. W czasie zdjęć do Briana było inaczej. Terry Jones był bardzo dobrze przygotowany, a kamera i dźwięk działały jak dobrze naoliwiona maszyna. Bóg uśmiecha się do niektórych filmów i na pewno uśmiechnął się do naszego" - wspominał Cleese. 

Jak wspominał Michael Palin, najtrudniejszą sceną było przesłuchanie Briana przez Poncjusza Piłata – w wersji Pythonów niewymawiającego litery "R". Scenariusz zakładał, że rzymscy żołnierze będą co chwilę wybuchali śmiechem. Natomiast Chapman i grający Piłata Palin do końca zachowywali kamienne twarze. Aktor wyznał, że nie udało mu się to w pełni i w pewnym momencie filmu widać, że pęka i stara się ukryć swój śmiech. "Stoję nos w nos z Chrisem Langhamem i nagle obaj zaczęliśmy się śmiać, a ja nie odwróciłem się całkowicie od kamery" - przyznał. 

"Żywot Briana": "Obrzydliwy, ohydny i bluźnierczy film"

Pythoni od początku zdawali sobie sprawę, że "Żywot Briana" wywoła kontrowersje. Gdy w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy od ponad pół wieku pozew o obrazę uczuć religijnych zakończył się zwycięstwem strony oskarżającej, zdecydowali, że film wejdzie w pierwszej kolejności do kin w Stanach Zjednoczonych. 17 sierpnia 1979 roku swe premiery miały także "Czas Apokalipsy" i "Wielka wyprawa Muppetów".

Skandal wybuchł niemal od razu. Już 19 sierpnia w Variety ukazała się rozmowa z rabinem Abrahamem Hechtem, przewodniczącym Rabbinical Alliance of America, który utrzymywał, że przemawia w imieniu pół miliona żydów. "Nigdy wcześniej nie widziałem tak obrzydliwego, ohydnego i bluźnierczego filmu" - grzmiał. Ze strony protestantów wystąpił Robert E.A. Lee, który nazwał "Żywot Briana" "prostacką kpiną, triumfem złego gustu, parodią i haniebnym atakiem na wrażliwość religijną". Z kolei niektóre katolickie organizacje utrzymywały, że film powinien otrzymać kategorię wiekową "P" - od słowa "potępiony". Pokazom produkcji towarzyszyły protesty i nagonka medialna, które tylko podbijały jej popularność. W pierwszym tygodniu film wyświetlano na ekranach 200 kin. Jednak ta liczba szybko zwiększyła się do 600. "Dzięki wam stałem się bogaty. Powinienem wam postawić szampana" - mówił do protestujących Cleese.

Szczególnie kontrowersyjna była końcowa scena, w której Brian wraz z resztą ukrzyżowanych bohaterów śpiewa "Always Look on the Bright Side of Life". Wielu z protestujących uważało, że wyśmiewa ona śmierć Chrystusa. Członkowie grupy Monty Pythona w odpowiedzi przypomnieli, że ukrzyżowanie było w tamtych czasach powszechną formą kary i nie dotyczyła ona jedynie Jezusa. Jones zaznaczył jednak, że religia, dla której akt tortury staje się obiektem kultu, napawa go obrzydzeniem.

"Protesty w Nowym Jorku były ogromne. Wkurzyliśmy wszystkich: katolików, protestantów i żydów" - wspominał Gilliam dla Guardiana. "Byłem bardzo dumny, że zyskaliśmy takie reakcje. To w nich celowaliśmy: tych, którzy ślepo podążają za nakazami religijnymi i nie potrafią myśleć samodzielnie". 

"Żywot Briana": Wkurzyliśmy wszystkich

Przed pierwszymi pokazami Pythoni postanowili dolać oliwy do ognia. Stacje radiowe zaczęły emitować krótkie reklamy, w których wypowiadali się bliscy i znajomi członków grupy. 80-letnia matka Cleese'a utrzymywała, że ma 102 lata, a jej syn zostawił ją w domu opieki. Jeśli film nie zarobi, na pewno przestanie opłacać jej pobyt i zostanie bez dachu nad głową. Muriel Cleese otrzymała później nagrodę za najlepszą radiową reklamę 1979 roku.

Niedługo po premierze Cleese i Palin bronili filmu podczas debaty w programie telewizyjnym "Friday Night, Saturday Morning". Ich rozmówcami byli Malcolm Muggeridge, satyryk, który przeszedł na chrześcijaństwo po spotkaniu matki Teresy z Kalkuty, oraz Mervyn Stockwood, biskup Southwark. Podczas rozmowy wyszło, że obaj spóźnili się na swoje seanse i myśleli, że główny bohater jest Chrystusem.  Zamiast dyskutować, Muggeridge i Stockwood ciągle pytali Pythonów, kiedy dostali swoje trzydzieści srebrników. Spotkanie szczególnie poirytowało Palina. Zachowanie swoich rozmówców określił jako "żałosne". "Myślałem, że wezmę udział w trudnej dyskusji teologicznej, a okazało się, że biorę udział w pyskówce. Zaskoczyło nas to. Rzadko się denerwuję, ale ich postawa oraz samozadowolenie z niej doprowadzały mnie do szału" - mówił Palin.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy