Reklama

Święta z kinem grozy. Mroczne opowieści z Bożym Narodzeniem w tle

Choć dla wielu widzów filmy świąteczne i horrory nie idą razem w parze, okazuje się, że to częste i wbrew pozorom dość udane połączenie. Poniżej przedstawiamy produkcje, których twórcy zdecydowali się na ten odważny krok, zamieniając fabuły o radosnym świętowaniu w gronie najbliższych na opowieści dotyczące pokonywania lęku i walki o przetrwanie.

Święta Bożego Narodzenia są idealnym przykładem okresu pełnego rodzinnych spotkań, uśmiechów i błogiego odpoczynku. Czy ktokolwiek zaprząta sobie głowę problemami świata, czy obowiązkami, zajadając się świątecznymi potrawami, przebywając wśród najbliższych i niecierpliwie wyczekując pierwszej gwiazdki, by móc otworzyć prezenty? Zazwyczaj nie. To moment, w którym teoretycznie wszelkie waśnie i kłopoty odchodzą w niepamięć, przynajmniej na tę krótką chwilę. 

Twórcy filmów grozy uwielbiają sięgać po elementy i wydarzenia, które większości osób kojarzą się z czymś przyjemnym, beztroskim i radosnym. Atak dziecięcych zabawek, pozornie wesołych klaunów czy przenoszenie krwawych akcji do rodzinnych domów, mających być ostoją spokoju i bezpieczeństwa, to tylko część z motywów, które wykorzystywane są w fabułach. Nic więc dziwnego, że powstał cały podgatunek horroru, skupiający się wyłącznie wokół świąt.

Reklama

Matthew DuPée, autor książki "A Scary Little Christmas: A History of Yuletide Horror Films, 1972-2020", dostrzegł przyczynę popularności bożonarodzeniowych horrorów w potrzebie odnalezienia wciągających i ekscytujących historii, będących przełamaniem dla przesłodzonych filmów o tym okresie. Trudno nie przyznać mu racji. Często bowiem ma się wrażenie, że te produkcje nieustannie kopiują treści z siebie nawzajem. Opierają się na tych samych, utartych już schematach, podobnych bohaterach, powracających motywach poszukiwania miłości czy pojednania i zawsze kończą się szczęśliwie. Nic więc dziwnego, że potrzeba alternatywy popchnęła twórców w kierunku całkowicie odmiennym, bazującym na mrocznej estetyce oraz wywołującym dreszcz emocji.

Wielu osobom połączenie grozy ze świętami przyszło wręcz naturalnie. W końcu w większości opowieści Święty Mikołaj przedstawiany jest jako pokaźnych rozmiarów mężczyzna, obserwujący ludzi przez cały rok, by pewnego grudniowego wieczora zakraść się o północy do domu... Czy to samo w sobie nie brzmi jak pomysł na scenariusz horroru? 

Poniżej zostały zebrane najciekawsze produkcje z historii kina, łączące motywy świąteczne z gęstą, niepokojącą atmosferą.  

Pierwsze świąteczne historie grozy

Połączenie świąt i historii grozy (w tym opowieści o duchach) nie jest nową ideą. Już w 1901 roku podjęto się pierwszych prób adaptacji "Opowieści Wigilijnej" Charlesa Dickensa. "Scrooge, or, Marley's Ghost" to pięciominutowy przedstawiciel kina atrakcji, który zawierał w sobie elementy paranormalne i Boże Narodzenie w tle. Nazwanie tej produkcji świątecznym horrorem byłoby jednak pewnym nadużyciem. W trakcie kolejnych dekad powstało wiele tytułów dodających do tematu świąt mocniejszych wrażeń, jednak podjęty wysiłek zaczął się opłacać dopiero w latach 70. 

W 1971 roku do kin trafił film "Whoever Slew Auntie Roo?", oparty częściowo na baśni "Jaś i Małgosia" braci Grimm. Fabuła koncentruje się na amerykańskiej wdowie, Rosie Forrest, znanej również jako “ciocia Roo", mieszkającej w angielskiej posiadłości męża, która każdego roku w święta Bożego Narodzenia zaprasza do siebie dziesięcioro dzieci z miejscowego sierocińca. Pozornie miły gest ma jednak związek z jej obsesją po śmierci córki, Katherine. Kobieta w międzyczasie organizuje także seanse spirytystyczne, próbując nawiązać kontakt z duchem ukochanego dziecka. Na jedno z organizowanych przez nią spotkań wigilijnych wkrada się także osierocone rodzeństwo, Christopher i Katy Coombs. Niespodziewanie przybyła dziewczynka łudząco przypomina kobiecie zmarłą córkę i postanawia, że zrobi z niej nową Katherine. Choć film zebrał mieszane opinie, zachęcił kolejnych twórców do eksploracji tematu niepokojących opowieści wigilijnych.

Zaledwie rok później pojawił się świąteczny odcinek antologii "Opowieści z krypty". "And All Through the House" skupia się na Joanne Clayton (Joan Collins), która w Wigilię postanawia zabić swojego męża dla pieniędzy z polisy. W międzyczasie w radiu podawany jest komunikat o grasującym w okolicy mordercy przebranym za Mikołaja. Gdy zauważa pasującego do opisu mężczyznę nieopodal swojego domu, jest bardzo zaniepokojona. Nie może jednak skontaktować się z policją, ponieważ wtedy wyszłoby na jaw, jakiego niegodziwego czynu się dopuściła. Epizod trwa zaledwie 12 minut, jednak już tyle wystarczy, by zbudować mroczną atmosferę. 

"Głęboka czerwień": święta we włoskim wydaniu

Chociaż akcja filmu "Głęboka czerwień" (1975) Dario Argento nie rozgrywa się w pełni w okresie świątecznym, całe założenie i motywacje głównego bohatera są zakorzenione w Bożym Narodzeniu. 

Film rozpoczyna się od morderstwa, które ma miejsce w święta, jednak zarówno ofiara, jak i sprawca są ukryci. Mieniący się nienaturalnymi, intensywnymi odcieniami czerwieni nóż upada na podłogę niedaleko dziecięcych stóp. Radosna uroczystość zostaje przerwana, a to, co miało stać się w przyszłości pięknym, beztroskim wspomnieniem, zostało bezpowrotnie splamione krwią i ma wpływ na całe późniejsze życie. Święta w dalszej części filmu pojawiają się już bardziej w sposób symboliczny, w postaci pozytywek, lampek i prezentów, które są związane z tym okresem. Cały urok tego okresu został jednak zbrukany i nabiera złowieszczego wyrazu.

"Cicha noc..." i inne slashery

Wśród mrocznych tytułów związanych ze świętami nie brakuje kampowych produkcji, o których chciałoby się powiedzieć "tak złe, że aż dobre". 

Jednym z najczęściej wymienianych tytułów w kategorii popularnych świątecznych slasherów jest "Cicha noc, śmierci noc" z 1984 roku. Film był reklamowany prowokacyjnymi sloganami: "On wie, kiedy byłeś niegrzeczny", Szokujący... Niepokojący... film, którego próbowali zakazać" czy "On marzy o czerwonych świętach...". W pewnym momencie protesty były tak duże, że na dystrybutorach ostatecznie wymuszono zdjęcie produkcji z ekranów kin. Postać szaleńcy w stroju Mikołaja szokowała krytyków, nie wspominając już o Amerykańskim Stowarzyszeniu Rodziców i Nauczycieli, które za wszelką cenę starało się nie dopuścić do premiery. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, protesty jedynie wzmogły zainteresowanie tytułem. Produkcja doczekała się czterech kolejnych części, z czego ostatnia miała premierę w 1991 roku. 

Ciekawym przykładem jest także "Jack Frost" z 1997 roku. Film ten często mylony był ze słynną produkcją z udziałem Michaela Keatona, która doczekała się premiery rok później. Z powodu takich samych tytułów i niewielkiej różnicy między czasem wydania dochodziło do wielu niefortunnych sytuacji. Ponoć często zdarzało się, że zamiast familijnej opowieści rodzice wypożyczali i włączali swoim pociechom produkcję, która serwowała duże ilości wisielczego humoru i przedstawiała wymyślne sposoby, jakimi bałwan rozprawiał się z kolejnymi osobami. 

Zainteresowanych tematem świątecznych slasherów odsyłam także do takich produkcji jak "Czarne święta" (1974), "Świąteczne zło" (1980) czy "Ścięta noc" z 2022, która jest niepokojącym połączeniem historii o świętym Mikołaju z... Terminatorem. 

"Miasteczko Halloween": strachy nie tylko dla najmłodszych

Czy dzieci lubią się bać? Wydawałoby się, że nie. Rodzice często chronią swoje pociechy przed produkcjami zawierającymi elementy grozy czy sceny przemocy. W ostatnich latach jednak twórcy animacji coraz chętniej sięgają po upiorne postacie (m.in. "Hotel Transylwania", "Koralina", "Gremliny rozrabiają"), oswajając najmłodszych widzów z uczuciem strachu. "Miasteczko Halloween" (oryginalnie funkcjonujące pod tytułem "Nightmare Before Christmas"), dość nietypowa animacja Disneya z 1993 roku, jest tego ciekawym przykładem. 

Choć animacja została zrealizowana przez Henry'ego Selicka, jej głównym pomysłodawcą był Tim Burton ("Beetlejuice", "Edward Nożycoręki"), legendarny już twórca gotyckich światów w świecie kina. Fabuła śledzi postać Jacka Skellingtona, dyniowego króla zamieszkującego tytułowe miasteczko Halloween. Znudzony dotychczasowym życiem bohater odkrywa święta Bożego Narodzenia i w efekcie rosnącej fascynacji decyduje się na stworzenie własnej wersji tej uroczystości. Szybko jednak próba niesienia bożonarodzeniowej radości przemienia się w koszmar. 

W historii pojawia się postać boogeymana (Babojagołaka), nadprzyrodzonej istoty ze szkockich wierzeń, która straszy dzieci, by je zdyscyplinować. Jest także doktor Finkelstein (nawiązujący do doktora Frankensteina) oraz jego kreatura, Sally, która ostatecznie ma w sobie więcej serca i współczucia niż większość osób z miasteczka.

"Terrifier 3": wizyta złego Mikołaja. Tegoroczny hit idealny na święta

"Terrifier 3" to produkcja, która w wielu momentach balansuje na granicy groteski i makabry. Głównym bohaterem serii jest mim o pseudonimie Art The Clown, w którego wcielił się niezwykle ekspresyjny David Howard Thornton. Zachowanie klauna trudno określić jako jednoznaczne - w jednej chwili jest niezwykle potulnym, uśmiechniętym bohaterem, przywodzącym na myśl postać głupowatego Jasia Fasoli czy bohaterów granych przez Charliego Chaplina, by za chwilę przemienić się w bezkompromisowego psychopatę.

Film miał premierę w tym roku i przez wielu fanów horroru od razu został okrzyknięty jednym z najlepszych świątecznych dzieł. Produkcja jest kontynuacją wydarzeń ze wcześniejszych części, które toczyły się w noc Halloween. Tym razem reżyser, Damien Leone, zdecydował się na umieszczenie historii o Art The Clownie w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Bohater decyduje się włożyć strój Świętego Mikołaja i odwiedzić dawnych "przyjaciół" z poprzedniej części. 

Produkcje z serii "Terrifier" często pojawiają się w trendach internetowych, jednak warto mieć na uwadze, że mimo pewnego uroku głównego bohatera są to krwawe filmy gore dla osób o naprawdę mocnych nerwach. Jeśli jednak nie sprawia wam to problemu, to nie zastanawiajcie się dłużej nad seansem. To naprawdę kawał dobrego kina.

Zobacz też: Ten film stał się świątecznym klasykiem. Nie to było zamiarem autorki

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Terrifier 3
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy