Reklama

"Najpiękniejsza dziewczyna Bonda" kończy 45 lat. Rodzice obawiali się o jej aktorski debiut

Eva Green już na stałe zapisała się w światowej kinematografii. Widzów oraz krytyków zachwyca nie tylko nietuzinkową urodą, lecz także wyszlifowanym talentem aktorskim i różnorodnością w wyborze ról filmowych. Dziś zjawiskowa aktorka kończy 45 lat.

Eva Green pochodzi z "burżuazyjnej" rodziny

Eva Green przyszła na świat w rodzinie, którą sama określa jako "burżuazyjną". Jej ojcem jest szwedzki dentysta, matką natomiast francuska aktorka lat 60. i 70. XX wieku. Green wspomina, że to właśnie w ich domu spotykała się francuska śmietanka towarzyska. Jej wujek, Christian Berger, jest operatorem filmowym, a starsza siostra Marika również zajmuje się aktorstwem. Z kolei siostra bliźniaczka Evy o imieniu Joy pracuje jako prawniczka i jest żoną włoskiego hrabiego. 

Reklama

Eva jest naturalną blondynką, jednak w wieku 16 lat postanowiła drastycznie zmienić swój wygląd. Zafarbowała włosy na czarno, co uwydatniło jej bladą karnację. Pewnie dzięki tej zmianie stała się jedną z najbardziej hipnotyzujących aktorek - po występie w filmie o agencie 007 okrzyknięto ją "najpiękniejszą z dziewczyn Bonda". 

Rodzice bali się o jej debiut. Ona pokazała na co ją stać

Debiutowała w klasyku światowej kinematografii - "Marzycielach" Bernardo Belucciego - z którego wiele scen na zawsze zapisało się w popkulturze. Eva miała zaledwie 23 lata, gdy zdecydowała się wziąć udział w projekcie, który wymagał od niej wielu odważnych scen. Jej rodzice nie byli przekonani, bali się, że córka może podzielić los Marii Schneider, która po występie w "Ostatnim tangu w Paryżu" trafiła do szpitala psychiatrycznego, jednak nic takiego się nie wydarzyło. 

Następnie zagrała w dwóch kostiumowych produkcjach: w przygodowym filmie "Arsene Lupin" (2004) oraz megaprodukcji Ridleya Scotta "Królestwo niebieskie" (2005). Jednak to występ z 2006 roku w końcu przyniósł jej sławę i otworzył drzwi do wielkiej kariery. To właśnie wtedy Eva Green zagrała jedną z dziewczyn Bonda w "Casino Royale". Grana przez nią postać Vesper Lynd nie była tak płaska, jak poprzednie sympatie agenta wywiadu Jej Królewskiej Mości - szybko zyskała sympatię widzów i krytyków. Za tę rolę dostała nagrodę BAFTA, brytyjski odpowiednik Oscara. 

Wystąpiła również w "Złotym kompasie", który do dziś fascynuje niejednego fana kinematografii. Jednak po pierwszych sukcesach przyszedł czas na mniej udane produkcje. W latach 2008-2011 Evę Green mogliśmy oglądać we "Franklyn", "Pęknięciach" i "Łonie", lecz nie były to jej najbardziej udane kreacje. 

Ponownie zrobiło się o niej głośniej przy okazji futurystycznego melodramatu Davida Mackenziego "Ostatnia miłość na Ziemi" (2011) i niepokojącej komedii Tima Burtona  "Mroczne cienie" (2012), gdzie zagrała z Johnnym Deppem, z którym później wiązały ją media. 

Eva Green - gwiazda największych hitów

Jednak prawdziwy zachwyt wywołała wśród widzów w 2014 roku, gdy debiutowały dwie ekranizacje komiksów. W filmie "300: Początek imprerium" Eva Green wcieliła się w żądną władzy Artemizję, a w "Sin City 2: Damulka warta grzechu" zagrała hipnotyzującą Avę Lord. "Ona jest jednocześnie dystyngowana i zblazowana. Wykorzystuje wszystkich do osobistych celów. Zwłaszcza mężczyzn...To bardzo ciekawa postać" - mówiła aktorka. 

Kolejne lata przyniosły jej kreacje w "Salvation" i "Domie grozy", czyli serialowym debiucie aktorki. Ponownie spotkała się z Timem Burtonem podczas prac nad filmem "Osobliwy dom Pani Peregrine", ekranizacji pierwszej z cyklu bestsellerowych powieści Ransoma Riggsa. 

Zagrała także u polskiego reżysera, Romana Polańskiego w "Prawdziwej historii" z 2017 roku. To opowieść o przyjaźni dwóch kobiet, która przeradza się w toksyczną relację. Na ekranie partnerowała Emmanuelle Seigner, żonie reżysera. "Myślałem o niej od samego początku. Jej Elle jest nierealna. Eva ma to w sobie. Jest bardzo piękna, ale to nie wszystko. Potrafi - jeśli chce - wydać się niebezpieczna, nieprzystępna, niegodziwa" - mówił Polański na łamach magazynu "Harper's Bazaar". 

W swoim portfolio ma także występy w "Dumbo", "Proximie", "Wszystko, co lśni" i dwóch odsłonach "Trzech muszkieterów". Głośno było o jej nie do końca udanej współpracy z firmą White Lantern Film.  

Otrzymała prawie milion funtów za film, który... nigdy nie powstał

W 2019 roku Eva Green miała wystąpić w thrillerze science fiction zatytułowanym "A Patriot", jednak projekt porzucono na etapie realizacji. Aktorka pozwała firmę w celu otrzymania należnego wynagrodzenia, ponieważ jej kontrakt zawierał klauzulę "pay-or-play", gwarantującą zapłatę nawet w przypadku, gdy artysta zostanie zwolniony ze świadczenia usługi. 

Przedstawiciele firmy produkcyjnej ostro zareagowali na roszczenia aktorki, twierdząc, że to z jej winy produkcja została skasowana. Ich zdaniem zachowywała się jak primadonna, żądając zatrudnienia dodatkowej, drogiej ekipy. Krótko mówiąc Green miała stawiać "nadmierne wymagania twórcze i finansowe". Na jaw wyszły również wiadomości, w których gwiazda opisała członków studia Black Hangar niecenzuralnymi słowami. 

Mimo protestów domu produkcyjnego, Eva Green wygrała spór. Sędzia oddalił pozew wniesiony przez White Lantern Film. Orzekł też, że aktorka nie zrzekła się ani nie naruszyła swoich zobowiązań, ma więc prawo do 810 tys. funtów honorarium. 

Zobacz też: Mówi, co myśli i jest nieprzewidywalna. Cały świat kocha jej głos

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy