Może się szykować na oscarowy triumf? Nie boi się trudnych tematów
Sean Baker otrzymał za "Anorę" Złotą Palmę w Cannes oraz cztery nominacje do Oscara. Wiele wskazuje, że w nocy z 2 na 3 marca zdobędzie kilka złotych statuetek. "Anora" to pierwszy tak duży sukces w jego karierze. Baker przez lata doskonalił swój styl, a w swoich filmach skupia się głównie na jednostkach odrzuconych przez społeczeństwo. Nie ma wątpliwości, że jest jednym z najciekawszych współczesnych amerykańskich reżyserów.
54-letni Baker zrealizował swój pierwszy film w 2000 roku. Jednak dopiero dekadę temu został dostrzeżony przez szerszą publiczność za sprawą "Mandarynki". W swoich filmach często skupiał się na losach osób ignorowanych przez większość społeczeństwa — pracowników seksualnych lub gwiazd filmów dla dorosłych, które po chwili sławy muszą wrócić do dawnego życia.
Po raz pierwszy opowiedział o nich w "Gwiazdeczce" z 2012 roku. Później wielokrotnie poruszał ich temat podczas konferencji prasowych. "Zaprzyjaźniłem się z kilkoma pracownicami seksualnymi i zdałem sobie sprawę, że mają one miliony opowieści. Jeśli moje filmy mają jakąś intencję, jest nią przedstawienie historii, która będzie uniwersalna" - mówił podczas konferencji prasowej w Cannes w 2024 roku. "Staram się zdjąć piętno tego sposobu życia, które zawsze było do niego przypisywane".
Uważa także, że praca seksualna nie powinna być zakazana. "To ich ciało i ich decyzja, co będą z nim robić" - tłumaczył. Dodał, że chociaż jego filmy często kręcą się wokół przedstawicieli branży dla dorosłych, stara się nie epatować nagością. "Te sceny mają choreografię. Pracują bardzo blisko z moimi aktorami, by mieć pewność, że każda z nich będzie niezbędna, by pchnąć fabułę do przodu" - kontynuował.
"Anora" skupia się na losach tancerki w jednym z nowojorskich klubów, która wpada w oko rozpuszczonemu synowi oligarchy. Ten wynajmuje ją na tydzień, a podczas imprezowego weekendu w Las Vegas proponuje ślub. Bohaterka zgadza się i myśli, że oto skończyły się jej problemy finansowe. Niestety, rodzice jej męża są innego zdania. Zależy im, by za wszelką cenę anulować małżeństwo.
Mikey Madison, która wcieliła się w tytułową "Anorę", przyznała, że w czasie realizacji scen intymnych lub tańca na rurze czuła się swobodnie. "Atmosfera na planie była komfortowa. Poza tym realizacja tych scen okazała się dobrą zabawą" - wyznała aktorka, której rola u Bakera może niedługo przynieść Oscara.
"Zawsze zachęcam moich aktorów do improwizacji w ramach przedstawionej historii lub realizacji alternatywnych ujęć, a jeśli jest na to przestrzeń, mogą dodać linijkę tekstu lub wrzucić jakieś dopełnienie" - przyznał reżyser w rozmowie z portalem "Screen Daily". Co ciekawe, jedna z jego najbardziej znanych scen powstała w ramach improwizacji. Pochodziła ona z "The Florida Project". Chociaż Baker nie odwracał w nim oka kamery od problemów dorosłych, fabuła skupiała się przede wszystkim na dzieciakach mieszkających w motelu przy Disneylandzie.
Baker od początku chciał, by kluczowym ujęciem w filmie były główne bohaterki na tle tęczy, która wznosiłaby się nad ich motelem. Początkowo zakładał, że zostanie ona dodana w postprodukcji przy pomocy efektów komputerowych. Kosztowałoby to kilkadziesiąt tysięcy dolarów, co dla projektu z łącznym budżetem dwóch milionów dolarów było sporym kosztem.
Pewnego dnia ekipa nie zrealizowała prawie żadnych zdjęć z powodu ulewy. Gdy w końcu przestało padać, nad planem pojawiła się ogromna podwójna tęcza. Widząc ją, Baker polecił jak najszybciej sprowadzić na plan młode aktorki. "Zróbcie im tylko fryzury, reszta jest nieważna" - słychać go na materiale z planu.
Gdy kilkuletnie Brooklynn Prince i Valeria Cotto stanęły przed motelem Magic Castle, tęcza była wciąż wyraźna na czystym niebie. Reżyser wiedział jednak, że musi się spieszyć. Niestety, dzieci nie wiedziały za bardzo, co mają robić. Reżyser zaczął więc naprowadzać je zza kamery. "Co znajduje się na końcu tęczy?" - spytał. Dziewczynki odkrzyknęły, że skrzat z garnkiem złota i chwilę później pobiegły go szukać. Moment ten znalazł się w gotowym filmie.
Stephonik Youth, siostra reżysera i kierowniczka planu przy "The Florida Project", wspominała, że ekipa filmowa jeszcze nigdy nie pracowała w takim tempie. "Musieliśmy przenieść szybko cały sprzęt, a na zewnątrz było prawie 40 stopni, i jeszcze dopracować scenografię" - wspominała. Po wszystkim Baker uśmiechnął się do kamery. "Właśnie zaoszczędziliśmy jakieś 25 tysięcy dolarów" - stwierdził.