Reklama

Jimmy Kimmel o pożarach w Los Angeles. Prezenter z trudem powstrzymywał łzy

Wieczorny program Jimmy'ego Kimmela był jednym z tych, które przerwały nagrywanie nowych odcinków z powodu pożarów szalejących w Los Angeles. Po powrocie z przymusowej przerwy były gospodarz Oscarów podziękował wszystkim, którzy walczą z ogniem lub pomagają poszkodowanym. Kimmel z trudem powstrzymywał łzy. 

"Jak pewnie wiecie, to był bardzo straszny, stresujący i dziwny weekend w Los Angeles. Mieście, w którym pracujemy, mieszkamy, gdzie nasze dzieci chodzą do szkoły" - zaczął prezenter telewizyjny. Następnie pokazał materiał wideo sprzed studia, w którym nagrywany jest jego program, by pokazać, jak blisko niego znajdowały się płomienie. "Wielu z nas musiało w pośpiechu zostawić swoje domy. Wielu naszych współpracowników je straciło".

Pożary w Los Angeles. Jimmy Kimmel o wzajemnej pomocy

"Każdy, kto mieszka w tym mieście, zna kogoś, a najczęściej wiele kilka osób, rodzin, przyjaciół, kolegów z pracy, sąsiadów, których domy spłonęły, a najgorsze jest to, że nie wiemy nawet, czy to już koniec. Myślę, że mówię w imieniu nas wszystkich, gdy stwierdzę, że to było chore, szokujące, okropne doświadczenie, ale w wielu kwestiach także piękne" - kontynuował.

Reklama

"Po raz kolejny zobaczyliśmy, że wspieramy się nawzajem. Ludzie, którzy stracili swoje domy, pracowali jako wolontariusze i pomagali innym poszkodowanym" - zaznaczył. Dodał, że od czwartku mieszka u niego 19 osób i cztery psy. Przytoczył historie swoich pracowników, którzy musieli się ewakuować. Wśród nich była producentka Hera. Gdy powiedziała swojemu ośmioletniemu synkowi, że musi szybko zabrać najważniejsze rzeczy, ten spakował między innymi pudełko ze swoimi zębami mlecznymi, które "trzyma dla Wróżki Zębuszki". 

Kimmel skrytykował także prezydenta elekta Donalda Trumpa za próby zbicia politycznego kapitału na tragedii w Los Angeles. "Nie chcę wchodzić we wszystkie podłe, nieodpowiedzialne i głupie rzeczy, którymi nasz rzekomy przyszły prezydent i jego banda łajdaków zechcieli się z nami podzielić w naszej najczarniejszej i najbardziej przerażającej godzinie. Fakt, że zaatakowali naszych strażaków, którzy ryzykują dla nas swoje życie, ale najwyraźniej nie są wystarczająco biali, jest... obrzydliwy. Nie jest jednak zaskakujący" - mówił prezenter. "Zamiast tego podziękuję tym kobietom i mężczyznom. I nigdy nie powinniśmy przestać im dziękować". 

Pożary w Los Angeles. Steve Guttenberg dołączył do wolontariuszy

Prezenter podziękował straży pożarnej z Los Angeles, a także strażakom z innych stanów i krajów — dodatkowe jednostki przyleciały z Meksyku i Kanady. Wspomniał także o policjantach, lekarzach, pilotach i dziennikarzach — wszystkich, którzy pracują i pomagają w tym trudnym czasie. Wtedy połączył się ze Steve'em Guttenbergiem. Aktor, znany z serii "Akademia policyjna", jest jednym z ochotników pomagających podczas pożarów w dzielnicy Pacific Palisades, która została zniszczona przez żywioł. 

"Współczuję wszystkim, którzy stracili swoje domy. To naprawdę ciężki czas. Chciałbym podziękować strażakom z Los Angeles oraz wszystkim, którzy niosą pomoc" - mówił Guttenberg. Wyznał, że obecnie zajmuje się dogaszaniem małych pożarów oraz opieką nad psami pozostawionymi bez opieki. 

"Wiecie, w zeszłym tygodniu widzieliśmy wiele niepokojących obrazów, ale byliśmy też świadkami niezliczonych przykładów odwagi i empatii od naszych sąsiadów" - zakończył Kimmel.

Pożary w Los Angeles. Gwiazdy, które straciły swoje domy

Z powodu pożarów ponad 180 tysięcy mieszkańców Los Angeles musiało się ewakuować. Swoje domy stracili między innymi Mel Gibson, Jeff Bridges, Anthony Hopkins, John Goodman, Mark Hamill, Mandy Moore, Jennifer Grey, Billy Crystal, Julia Louis-Dreyfus, Milo Ventimiglia, John C. Reilly, Cobie Smulders, Eugene Levy, Anna Faris i Kate Beckinsale.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jimmy Kimmel | Steve Guttenberg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy