Hit lata zakończy karierę gwiazdy? Film zarobił setki milionów

Blake Lively w "It Ends With Us" /Everett Collection /East News

Kontrowersja jest najlepszą reklamą, a pierwszym z brzegu przykładem na potwierdzenie tych słów jest sierpniowa premiera filmowa - "It Ends With Us" z Blake Lively w roli głównej. Doniesienia o rzekomym konflikcie na planie czy nieudolne wywiady w wykonaniu aktorki wcale nie wystraszyły potencjalnych widzów. Film, który balansuje na granicy romantyzowania niepokojących zachowań zarabia w kinach setki milionów dolarów.

  • "It Ends With Us" to filmowa adaptacja bestsellerowej powieści autorstwa Colleen Hoover. Film w reżyserii Justina Baldoniego opowiada o losach Lily (Blake Lively). Kobieta wiąże się z Ryle'em (w tej roli Baldoni) i mimo kolejnych szans, ich związek staje się coraz bardziej toksyczny. Sprawy dodatkowo się komplikują, gdy Lily spotyka swoją nastoletnią miłość, Atlasa (Brandon Sklenar).
  • Film zadebiutował w kinach 9 sierpnia 2024 roku.

Wokół filmu "It Ends With Us" nieprzerwanie toczą się zażarte dyskusje, nie tyle na temat poruszanej problematyki, ile konfliktów i skandali, związanych z promocją tytułu. Na celowniku znalazła się odtwórczyni głównej roli, Blake Lively, oraz reżyser - Justin Baldoni. Lively objęła stanowisko producentki wykonawczej, dlatego mogła mieć spory wpływ na finalny kształt filmu. I wykorzystała tę władzę w pełni. Mówi się, że Lively i Baldoni mieli zupełnie dwie wizje artystyczne. Ponoć na ekrany weszła wersja filmu w pełni zatwierdzona przez aktorkę, a interweniować w sprawie niektórych scen miał nawet jej mąż - Ryan Reynolds.

"It Ends With Us". Film o kobiecym dramacie sprzedany jako komedia romantyczna

"Zabierzcie przyjaciół, ubierzcie się w kwiaty i idźcie zobaczyć film!" - tymi słowami Blake Lively promowała film, który porusza problematykę... przemocy w związku. "It Ends With Us" to historia Lily Bloom (w tej roli Lively). Kobieta z traumatyczną przeszłością przypadkowo poznaje neurochirurga, Ryle'a Kincaida (Justin Baldoni). Chociaż początkowo nie chce kontynuować tej znajomości, los sprawia, że ponownie na siebie trafiają, gdy kobieta postanawia otworzyć własną kwiaciarnię. Zakochują się w sobie, biorą ślub. Sielanka trwa do czasu, gdy Ryle przejawia wobec Lily pierwsze niepokojące zachowania. Sytuacja się dodatkowo komplikuje, kiedy bohaterka trafia na swoją nastoletnią miłość, a później dowiaduje się, że jest w ciąży.

Przesłanie filmu kryje się już w tytule. "It Ends With Us", czyli "To kończy się na nas" odnosi się do traumy pokoleniowej. Lily postanawia ją przerwać wraz z narodzinami córki. Na papierze brzmi to jak całkiem ciekawy zalążek do zagłębienia się w istotny problem, aktualny od dziesięcioleci. Chociaż temat był wielokrotnie poruszany w filmach czy serialach, według mnie nadal nie jest wystarczająco wyeksploatowany. Niestety "It Ends With Us" zamiast skłonić do refleksji, balansuje na granicy romantyzowania niepokojących zachowań.

Justin Baldoni i scenarzystka, Christy Hall stanęli przed naprawdę bardzo trudnym zadaniem przeniesienia na duży ekran powieści, która sama w sobie była problematyczna. Zetknęłam się z książką Colleen Hoover, lecz nie przeczytałam jej w całości. Szczerze przyznam, że początkowo myślałam, że to historia romantyczna. Wiele scen w filmie również na to wskazuje - granica między krytyką a romantyzowaniem przedstawionych nadużyć jest zbyt cienka, zbyt niewidoczna. Narracyjnie film Baldoniego jest bardzo dobrze zbudowany, więc ogląda się go z zapartym tchem, często przeoczając zachowania, które w prawdziwym życiu powinny nas niepokoić. Fabuła została opakowana w przyjemny dla oka obrazek - popularne utwory popowe są dopełnieniem zachwycających zdjęć i charakteryzacji. Osobiście czułam się skołowana, zdając sobie sprawę z tego, o czym tak naprawdę jest historia Lily Bloom.

"It Ends With Us". Kontrowersja najlepszą reklamą

Wspomniałam o Blake Lively, promującej film jako letni blockbuster. To jedynie mała część skandali, o jakie posądza się aktorkę. W mediach społecznościowych, głównie na TikToku, wylała się na nią fala krytyki za wywiady, których udziela. Fani zarzucają jej, że nie zdaje sobie sprawy z powagi ukazanego problemu. Pojawia się coraz więcej głosów o tym, że aktorka dba tylko o własne interesy i przy okazji promuje swoją markę kosmetyków do włosów. W dodatku w ostatnich tygodniach na jaw wyszedł wywiad sprzed kilku lat, który stawia Lively w bardzo niekorzystnym świetle.

W przypadku premiery "It Ends With Us" potwierdza się od lat stosowana taktyka - kontrowersja jest najlepszą promocją. Film o budżecie 25 milionów dolarów zarobił już ponad 250, a szacuje się, że może zgarnąć nawet 300. Chociaż o zekranizowaniu kontynuacji na razie nie ma mowy ze względu na nieoficjalny konflikt (Baldoni wykupił prawa do książkowej drugiej części), nie wierzę w teorie, że to koniec kariery Blake Lively. Jeszcze przez chwilę będzie głośno o głupotach, jakie wygaduje w wywiadach, a za parę tygodni internet zapomni.

Podsumowując "It Ends With Us" jako twór filmowy - historia jest angażująca, ale szkodliwa. Obawiam się, że sukces finansowy przyczyni się do ekranizacji kolejnych powieści Hoover, które, z tego, co udało mi się dowiedzieć, są niemniej problematyczne.

5/10

"It Ends With Us", reż. Justin Baldoni. Data premiery: 9 sierpnia 2024 r.

Czytaj więcej: Skandal wokół filmowego hitu. Konflikt gwiazdy i reżysera wyszedł na jaw

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: It Ends With Us | Blake Lively
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama