Gospodarz Oscarów nie gryzł się w język. Ten dowcip wywoła burzę
Tegoroczne rozdanie Oscarów zapowiadało się jako pełne niespodzianek. Jednak gdy Sean Baker otrzymał statuetki za scenariusz oryginalny i montaż "Anory", triumf jego filmu zdawał się pewny. Prowadzący galę Conan O'Brien wykorzystał to, by wbić szpilę obecnemu lokatorowi Białego Domu.
"Anora" opowiada historię tancerki, która zostaje wynajęta na tydzień jako dama do towarzystwa przez rozpuszczonego syna rosyjskiego oligarchy. Młodzi ludzie biorą ślub w Las Vegas pod wpływem chwili. Rodzice młodzieńca nie są zachwyceni jego decyzją i nalegają na anulowanie małżeństwa. Główna bohaterka (nagrodzona Oscarem Mikey Madison) nie zamierza jednak spełnić ich życzenia.
"'Anora' ma dziś miły wieczór. Wygrała już dwa razy. Chyba Amerykanie lubią, gdy ktoś w końcu stawia się potężnemu Rosjaninowi" - stwierdził komik, a jego słowa nagrodził głośny śmiech i aplauz ze strony zgromadzonych w Dolby Theatre. Żart był oczywiście wymierzony w Donalda Trumpa, oskarżanego o pobłażliwą politykę wobec Rosji.
Taka zagrywka ze strony O'Briena była pewnym zaskoczeniem. Komik unikał zwykle tematów politycznych. Co innego Jimmy Kimmel, zeszłoroczny gospodarz. Ten potrafił w trakcie gali czytać wpisy Trumpa w portalu X na swój temat.
Kosztująca zaledwie sześć milionów dolarów "Anora" okazała się wielkim zwycięzcą 97. ceremonii rozdania Oscarów. Film otrzymał sześć nominacji. Wygrał w pięciu kategoriach — najlepsza produkcja roku, reżyseria, główna rola żeńska, scenariusz oryginalny i montaż. Aż cztery statuetki powędrowały w ręce Seana Bakera.