Reklama

Jonas Mekas: Nie jestem dokumentalistą

- Nie jestem dokumentalistą - przekonywał na wtorkowej (2 czerwca) konferencji prasowej litewski reżyser Jonas Mekas, który dzisiaj wieczorem odbierze Smoka Smoków - specjalną nagrodę Krakowskiego Festiwalu Filmowego. - Nie czuje się Amerykaninem, jestem Litwinem - deklarował mieszkający od kilkudziesięciu lat w Nowym Jorku artysta.

Najbardziej znany jest ze swoich filmowych dzienników, jak "Walden", czy "Lost, lost, lost". Reżyser przekonywał jednak, że mimo iż jego filmy są rejestracją codziennego życia, mają narracyjną strukturę.

- To nie jest kino abstrakcyjne - powiedział Mekas, odnosząc się do potocznego znaczenia kina awangardowego. - To narracja. Opowiadam przecież jakąś historię, jest główny bohater, czyli ja sam. Są też inne postaci - moi przyjaciele - tłumaczył artysta i porównał swoje filmy do książek Marcela Prousta i Maksa Frischa.

Mekas zwrócił uwagę, że większość jego filmów dojrzewała w nim latami.

Reklama

- Kiedy chwytasz kamerą jakiś wycinek rzeczywistości, potrzebujesz czasu, żeby to potem poukładać. Popełnia się wiele błędów, montując materiał od razu po nakręceniu. Film potrzebuje perspektywy czasu. Dlatego zawsze odkładam to, co nakręcę i przyglądam się temu po jakimś czasie. Wyjątek uczyniłem tylko przy okazji projektu "365 Dni", kiedy przez rok codziennie umieszczałem na stronie internetowej fragmenty filmowego dziennika - powiedział Mekas.

Odnosząc się do swych debiutanckich filmów: fabularnego "Guns of Trees" i filmowej rejestracji spektaklu "Klatka", reżyser stwierdził, że mimo formalnych różnic między tymi filmami, a resztą jego twórczości, powody, dla których je nakręcił, były te same: - Tak jak filmuję życie dokoła mnie, tak też przy rejestracji tego spektaklu chciałem, by stał się on prawdziwym życiem. To ten sam proces - wytłumaczył Mekas, dodając, że "Klatka" nie była zwykłym zapisem spektaklu, tylko "moją reakcją na ten performance".

Jonas Mekas jest także założycielem Antology Film Archives, której zadaniem jest ochrona i restauracja filmowych kopii.

- Jednym z powodów, dla których powołałem do życia Antology Film Archives jest nietrwałość taśmy filmowej. Bez odpowiedniej ochrony filmy po prostu się rozpadną. Trzeba stworzyć im warunki, żeby przetrwały. Nie wystarczy pokazywać filmów, trzeba je też chronić; w przeciwnym razie nie będzie już czego wyświetlać - powiedział artysta dodając, że film zrealizowany na taśmie filmowej może być zachowany jedynie na taśmie.

- Nie ma innego sposobu, żeby ocalić kino - stwierdził kategorycznie. - To jedyne wyjście, żebyśmy mogli te filmy obejrzeć też za 20-30 lat.

- Chodzi o energię projekcji, o magię światła. Projekcje cyfrowe nie mają tej siły wyrazu - powiedział Mekas, porównując cyfrową kopię klasycznego filmu do marnej reprodukcji malarskiego arcydzieła, z którymi obcował w szkole jako młody chłopiec.

- Reprodukcje są dobre, bo wyzwalają w nas potrzebę obcowania z oryginałem - dodał reżyser.

Artysta zwrócił również uwagę na fakt, że interesują go też niewielkie kinematografie i mało znane oraz mało ważne z punktu widzenia historii kina filmy: - To nie muszą być arcydzieła. To mogą być złe filmy reprezentujące malutką kinematografię. Nawet one zawierają tyle prawd o danym kraju, tyle informacji o języku, kulturze, obyczajach, że ważne jest, aby je zachować dla potomności - powiedział Mekas.

Litewski reżyser zwrócił również uwagę na fakt, że twórczość amerykańskiej awangardy lat 50. i 60., której jest przedstawicielem, to już dzisiaj klasyka kina.

- Nie ma znaczenia ile osób widziało te filmy, tak jak nie ma znaczenia ilu czytelników dzisiaj ma Dante, czy Petrarca. Oni przetrwali, są częścią naszego kulturowego dziedzictwa i tak samo jest z amerykańską awangarda filmową, tak samo jest z pierwszymi filmami braci Lumiere - stwierdził.

Zapytany o znaczenie, jakie ma dla niego statuetka Smoka Smoków, odparł, że nie kręci filmów po to, żeby otrzymywać za nie nagrody.

- Jedyny powód, dla którego cieszę się z tego wyróżnienia, to że dzięki temu mogę odwiedzić Kraków, którego nigdy nie widziałem - powiedział bez cienia kokieterii.

Przyznał też, że jego najnowszy film najprawdopodobniej będzie miał premierę na najbliższym festiwalu w Wenecji.

- Moje filmy są procesem. Właściwie można zmontować wszystko, co do tej pory nakręciłem w jedną całość, i oglądać to jak jeden długi film - powiedział, dodając jednak, że "drzewo mojego kina ma wiele gałęzi".

- Nie należę tylko do Nowego Jorku, gdzie mieszkam. Moje prace powstają też w Tokio, w Paryżu... Zawsze mam ze sobą kamerę i staram się rejestrować wszystko, co mnie otacza - zakończył Mekas.

Nagroda Smoka Smoków jest przyznawana przez organizatorów Krakowskiego Festiwalu Filmowego wybitnym twórcom filmów dokumentalnych i animowanych od 1998 roku. Wśród dotychczasowych laureatów są m.in. Kazimierz Karabasz, Allan King, Albert Maysles, Werner Herzog, Stephen i Timothy Quay, Raoul Servais oraz Jerzy Kucia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lost: Zagubieni | Artysta | film | filmy | Jonas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy