Piotr Rogucki o pracy na planie "Wróbla". "Jestem totalnym zwolennikiem"
Piotr Rogucki wystąpił w filmie "Wróbel" Tomasza Gąssowskiego, który walczy w konkursie głównym 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Aktor w wywiadzie dla Interii opowiedział o swoim pierwszym spotkaniu z reżyserem oraz o wyjątkowości bohatera, w którego mógł się wcielić.
Remek Wróbel to listonosz i zapalony piłkarz amatorskiej drużyny. Dobiega czterdziestki, jest kawalerem i raczej nie zabiega o towarzystwo innych ludzi. Uwielbia studiować encyklopedię, dzięki czemu ćwiczy swoją świetną pamięć, ale raczej unika technologicznych nowinek takich jak np. Internet. Poza obrotnym, prowadzącym szemrane interesy, przyjacielem Pedrem nie ma na świecie nikogo bliskiego. Do czasu.
Pewnego dnia wszystko się zmienia — jego poukładane życie wywraca się do góry nogami, gdy w sąsiednim domu pojawia się wygadana sąsiadka Marzenka, a w jego życiu dziadek, którego do tej pory nie znał. Remek będzie musiał na nowo nauczyć się jak patrzeć na świat, gdy los podkłada mu elementy układanki, których nie do końca znał, nie do końca chciał.
W rozmowie z Arturem Zaborskim podczas 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Piotr Rogucki opowiedział o tym, jak udało mu się dostać angaż. Przyznał, że bardzo zależało mu otrzymać tę rolę, a na planie dołożył wszelkich starań, by jego kreacja była jak najlepsza.
"Zostałem Tomkowi zasugerowany przez producenta, przeszedłem przez szereg castingów. [...] Gdy pierwszy raz spotkałem się z Tomkiem czułem, że znam go już bardzo długo. Dogadaliśmy się doskonale, jeśli chodzi o takie kwestie sposobu funkcjonowania na planie, ale też prywatnie. Potem było tylko lepiej. Z oddaniem pracowałem nad realizacją założeń" - opowiadał w rozmowie dla Interii.
"Ten film ma bardzo przemyślany rytm i tempo. Podkreślam, bo pewnie to już parę razy padło, że Tomek Gąssowski jest debiutantem, to jego pierwszy film. Jak na człowieka, który pierwszy raz wykonuje tak trudną funkcje, czyli reżysera filmu, Tomek miał tak precyzyjnie przemyślaną każdą scenę i wypowiedź bohaterów. Tak długo pracowaliśmy też na próbach wcześniej, że okazało się po premierze, że nie zostały popełnione żadne błędy. To bardzo rekompensujące odczucie, kiedy się wie, że wszystko, co wykonaliśmy z poświeceniem, rzeczywiście dobrze działa i nie ma takiego miejsca, gdzie pojawiłaby się nieprawda" - zachwalał "Wróbla".
Rogucki zwrócił także uwagę na małomiasteczkowy klimat filmu, dzięki któremu widzowie będą mogli z łatwością zanurzyć się w opowieści:
"Ja jestem totalnym zwolennikiem tego typu kina. Myślę, że format miejski albo taki dynamiczny od razu wrzuca widza w sytuację, w której dokonuje się pewnego rodzaju porównań ze samym sobą"
Aktor i zarazem również muzyk przyznał także, dlaczego lubi swojego bohatera oraz co jest w nim godne docenienia.
"Pedro pokazuje, że każdy z nas boryka się w życiu z różnymi sytuacjami. Życie kieruje go w różne strony, które nie zawsze są czarne albo białe. Czasami człowiek, który wykonuje zawód nie do końca zgodny z normami publicznymi, może się okazać jest dobrym kolesiem, który ma dobre serce i któremu życie potoczyło się po prostu w ten sposób" - tłumaczył.
Zobacz też: Netflix prezentuje zwiastun filmu "Maria". Będzie Oscar?