Reklama

Kontrowersyjne Złote Lwy

Film "Mała Moskwa" w reżyserii Waldemara Krzystka triumfował podczas zakończonego w sobotę 33. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Werdykt jury jest, najłagodniej rzecz ujmując, nieporozumieniem. Nie waham się jednak ani chwili, by uznać go za skandal.

Różnica między laureatem Złotych Lwów - "Małą Moskwą" a faworytem dziennikarzy i wielu obserwatorów - "33 scenami z życia" Małgorzaty Szumowskiej jest podstawowa i dotyczy sensu pojmowania, czym jest istota i ryzyko kina. Nietrudno wyobrazić sobie 5-odcinkowy serial, który z "Małej Moskwy" skroić by można na potrzeby telewizji i emitować go w niedzielę tuż po 20. Czy coś takiego dałoby się zrobić z "33 scenami z życia"? Wykluczone.

Oczywiście wariactwem byłoby twierdzić, że jedynym wyznacznikiem jakości filmowej produkcji jest jej brak przystosowania do wymogów telewizyjnego formatu. Powyższa konstatacja świadczy jedynie o tym, jak bardzo cofający polskie kino był tegoroczny werdykt. Cóż z tego, że na "Małej Moskwie" nawet mężczyźni płakali jak bobry? Na "Senności" płakały kobiet, lecz płaczem nie sprawiły, że film Magdaleny Piekorz nagle stał się arcydziełem.

Reklama

"Mała Moskwa" mieści się w tzw. średniej krajowej - to po prostu w miarę dobrze zrobiony melodramat, "33 sceny z życia" idą o wiele, wiele dalej. Nagroda za reżyserię dla Szumowskiej? Czyżby jury chciało kogoś pocieszyć? Zamknąć usta niepocieszonym? (w konkursie było przynajmniej kilka lepiej wyreżyserowanych od "33 scen z życia" filmów).

Nie pojmuję - dowiedziałem się, że nie jestem w tym odosobniony - potrzeby dowartościowywania kina zaledwie poprawnego. Kinematografia nie rozwinie się, jeśli nie podejmie ryzyka. Jeżeli nie pójdzie na całość. Jeżeli nie przekroczy pewnej granicy. Szumowska spróbowała i jej się udało. Nakręciła film nie wolny od słabości, ale posiadający siłę niwelującą jego mankamenty. Zrobiła film obsesyjny, bolesny, próbujący zbliżyć się do tajemnicy śmierci, instynktownie przekroczyć granicę tabu. Krzystek nakręcił film o zakazanej miłości Rosjanki i Polaka.

Tomasz Bielenia, Gdynia

Najważniejsze nagrody 33. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni:

Złote Lwy: "Mała Moskwa" - Waldemar Krzystek
Srebrne Lwy: "Jeszcze nie wieczór" - Jacek Bławut
Najlepsza reżyseria: Małgorzata Szumowska - "33 sceny z życia"
Najlepszy scenariusz: Michał Rosa - "Rysa"
Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Jan Nowicki - "Jeszcze nie wieczór"
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Swietłana Chodcyenkowa - "Mała Moskwa"
Najlepszy aktor drugoplanowy: Eryk Lubos - "Boisko bezdomnych"
Najlepsza aktorka drugoplanowa: Małgorzata Hajewska-Krzysztofik - "33 sceny z życia"
Nagroda Stowarzyszenia Filmowców Polskich: "0_1_0_ - Piotr Łazarkiewicz
Najlepszy debiut reżyserski: "Drzazgi" - Maciej Pieprzyca
Najlepszy debiut aktorski: Karolina Piechota - "Drzazgi"
Najlepsze zdjęcia: Maciej Englert - "33 sceny z życia"
Najlepsza muzyka: Paweł Mykietyn
Najlepszy montaż: Leszek Starzyński - "Drzazgi"
Najlepsza scenografia: Marek Zawierucha - "Cztery noce z Anną"
Najlepsze kostiumy: Katarzyna Lewińska - "Boisko bezdomnych"
Najlepszy dźwięk: Federic de Ravignan, Phillippe Lauliac, Gerard Rousseau - "Cztery noce z Anną"
Bursztynowe Lwy: "Katyń" - producent Michał Kwieciński
Nagroda Dziennikarzy: "33 sceny z życia" - Małgorzata Szumowska
Złoty Klakier:
"Senność" - Magdalena Piekorz
Nagroda Organizatorów Festiwali i Przeglądów Filmu Polskiego Za Granicą: "Cztery noce z Anną" - Jerzy Skolimowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: jury | Gdynia | nagroda | Moskwa | Lwów | film | Lew
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy