Wyróżniona na Berlinale, wzruszająca, pełna czułości historia o sile rodzinnych więzów w obliczu nadchodzącego pożegnania. "Totem" rozpoczyna się od gorączki przygotowań do imprezy urodzinowej ojca, organizowanej w iście meksykańskim stylu: jest gwarno, tłoczno i kolorowo. Do domu schodzą się kolejni goście, a każdy z nich wydaje się być jeszcze barwniejszy od poprzedniego. Cały ten piękny harmider obserwujemy oczami siedmioletniej Sol; cichej i skromnej dziewczyny o przenikliwym spojrzeniu, która stopniowo wprowadza nas do tego fascynującego mikrokosmosu. Na horyzoncie widać jednak rodzinne trzęsienie ziemi, które diametralnie zmieni życie wszystkich domowników, zwłaszcza młodej Sol.
Kino zdążyło już odmienić hasło "rodzina" przez wszystkie formy i przypadki, ale Meksykana Lila Avilés udowadnia, że wciąż można opowiadać o niej w świeży, nowatorski sposób. I robić to bez zadęcia, unikając pustych haseł, oczywistych obserwacji i górnolotnych sloganów, za to z olbrzymią dozą empatii, mądrości i niewymuszonego humoru, który potrafi rozjaśnić nawet najczarniejszą godzinę.
"Totem" nie będzie łatwym seansem. Film, który trafił do polskich kin 12 stycznia opowiada o nieuchronnej śmierci, z którą każdy z bohaterów musi się na swój sposób pogodzić. W centrum opowieści znajduje się siedmioletnia Sol, której dzieciństwo zdominowane zostało przez chorobę ojca. To film, który wyciśnie łzy z niejednego widza i pozostawi publiczność z refleksjami na temat życia i śmierci.
Czytaj więcej