Po falstarcie, jakim była inauguracyjna projekcja "Kochanicy króla" w reżyserii Maïwenn, canneński festiwal otrząsnął się i ruszył na dobre. I to najszybciej, jak było to możliwe, bo jest o czym mówić już za sprawą pierwszego z tytułów, które powalczą w tym roku o Złotą Palmę. Ale kiedy za kamerą staje jeden z ulubieńców europejskich festiwali Japończyk Hirokazu Koreeda, nie może być inaczej....
Czytaj więcej