To niesamowite, jak bardzo nijakim filmem jest "G20". W obsadzie znaleźli się przecież świetni aktorzy, szkielet fabuły liczy sobie niemal trzy dekady i sprawdzał się w wielu wariantach, a w roli głównej wystąpiła jedna z najlepszych aktorek swoich czasów. Mimo to dostaliśmy produkcję będącą czymś pomiędzy ziewnięciem a wzruszeniem ramionami.
Czytaj więcej