Reklama

Fenomen "Władcy Pierścieni"

21 maja rozpocznie się 2. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie. Jedną z najciekawszych propozycji imprezy jest wielki finałowy pokaz filmu "Władca Pierścieni: Dwie Wieże", z muzyką wykonywaną na żywo.

Rok temu projekcja pierwszej części trylogii Petera Jacksona przyciągnęła na krakowskie Błonia tłumy, które zafascynowała nie tylko magia obrazu, ale i muzyka Howarda Shore'a. W czym zatem tkwi jej fenomen?

Howard Shore jest jednym z najbardziej utytułowanych kompozytorów muzyki filmowej na świecie. Na swoim koncie ma ponad dwadzieścia nagród i nominacji, w tym dwie statuetki Oscara (oczywiście za "Władcę Pierścieni").

Karierę rozpoczynał od współpracy z zespołem Lighthouse, by pod koniec lat 70. XX wieku zostać kierownikiem muzycznym pierwszych pięciu serii popularnego programu "Saturday Night Live" telewizji NBC. Przełom nastąpił po spotkaniu z Davidem Cronenbergiem, z którym współpracuje do dzisiaj. Shore napisał muzykę do kilkunastu filmów tego reżysera, w tym tak głośnych, jak "Mucha", "Nagi lunch" czy "Historia przemocy".

Reklama

Droga do "Władcy Pierścieni"

Dzisiaj jest autorem muzyki do ponad 50 filmów. I choć są na tej liście tak znane tytuły, jak "Milczenie owiec", "Siedem", "Filadelfia", "Gangi Nowego Jorku" czy "Aviator", Shore już na zawsze pozostanie w pamięci kinomanów przede wszystkim twórcą ścieżki muzycznej do tolkienowskiej trylogii. Praca nad "Władcą Pierścieni" była ogromnym przedsięwzięciem.

- Kompozycja do "Władcy Pierścieni" jest wyjątkowym zjawiskiem w świecie muzyki filmowej. Świadczy o tym fakt, że partytury te stały się kultowe już w momencie, gdy pojawiały się na rynku! Tak polifonicznej i bogatej tematycznie ścieżki nie było chyba od czasów pierwszych "Gwiezdnych wojen" Johna Williamsa - mówi Tomasz Goska z FilmMusic.pl.

Dla samego kompozytora okazała się punktem zwrotnym w karierze i rozwoju artystycznym.

- Nabyte przy "Władcy Pierścieni" doświadczenia zaowocowały w późniejszych pracach kompozytora, czyniąc go jednym z najciekawszych twórców Hollywood. Wystarczy porównać prace Shore'a sprzed roku 2000 z tymi współczesnymi, żeby dostrzec wyraźną różnicę - zauważa Łukasz Waligórski, redaktor naczelny MuzykaFilmowa.pl.

Podobnie zauważa Tomasz Goska, który kompozycję do "Władcy Pierścieni" uważa za ewenement w samej twórczości Shore'a, "obfitującej do tej pory głównie w filmy grozy czy thrillery".

Kompozycja wszech czasów

Shore, mając do dyspozycji ogromny budżet, mógł pozwolić sobie na eksperymenty z nietypowymi instrumentami, egzotycznymi brzmieniami, mógł zatrudnić najlepszych muzyków. Opłaciło się, bo soundtrack z muzyką do filmu stał się jednym z najlepiej sprzedających się albumów. Na całym świecie sprzedano przeszło 6 milionów egzemplarzy płyt z muzyką do "Władcy Pierścieni", a brytyjska stacja radiowa Classic FM przez pięć kolejnych sezonów honorowała ją tytułem Najlepszej Ścieżki Dźwiękowej Wszech Czasów.

Muzyka do "Władcy Pierścieni" stała się fenomenem, ale wśród znawców wzbudza mieszane uczucia.

- Muzyka Shore'e do trylogii "Władcy Pierścieni" jest niewątpliwie jednym z najefektowniejszych wydarzeń w historii muzyki filmowej, jednak wbrew pozorom nie przez wszystkich jest ona uważana za arcydzieło - mówi Łukasz Waligórski, który przepych i masywność brzmienia porównuje do kompozycji zawartej w "Indianie Jonesie" czy "Gwiezdnych wojnach" Johna Williamsa.

- Co decyduje o fenomenie i popularności muzyki z "Władcy Pierścieni"? Przede wszystkim jej monumentalność w postaci orkiestralnego przepychu i niesamowitych, magicznych chórów. Jest to muzyka bardzo charakterystyczna, wpadająca w ucho dzięki kilku stałym, rozpoznawalnym motywom, ale należy też wspomnieć, że każda z trzech części posiada własny, charakterystyczny motyw przewodni oraz bardzo ładny, finałowy utwór śpiewany - wymienia Adam Łudzeń, redaktor działu Muzyka Filmowa film.org.pl.

- Shore stworzył dzieło swojego życia, które może służyć jako przykład perfekcyjnej ilustracji muzycznej filmu fantasy. Osobiście nie wyobrażam sobie, by ktoś inny napisał muzykę do "Władcy Pierścieni".

Również Łukasz Waligórski podkreśla, że to rozmach wyróżnia kompozycję Shore'a.

- Efektem tego są ogromne ilości notatek, zdjęć, nagrań i filmów powstałych podczas tworzenia tej muzyki.

Przepych i innowacja

Monumentalność i przepych dla jednych stanowią zaletę, inni mogą zarzucić kanadyjskiemu kompozytorowi, że moc muzyki wykonywanej przez orkiestrę w pełnym składzie zawsze zrobi wrażenie na widzach, bo silnie oddziałuje na emocje widza. Podobnie jak dobre efekty specjalne w marnym filmie. W przypadku muzyki Shore'a, innowacje techniczne również odegrała swoją rolę.

- "Władca Pierścieni" jest pierwszym filmem, w którym muzyka jest jednym z elementów dźwięku przestrzennego. Od momentu swojego powstania źródło muzyki w filmie znajdowało się zawsze gdzieś "za ekranem". Dopiero twórcy "Władcy Pierścieni" zdecydowali się umieścić dzieło Howarda Shore'a w przestrzeni sali kinowej, nadając mu nowego wymiaru i krystalizując całą warstwę dźwiękową filmu - mówi Waligórski.

Redaktor MuzykiFilmowej.pl zauważa, że choć monumentalne brzmienia wbijają w fotel, to w oderwaniu od obrazu trudno przebrnąć przez te kilka godzin muzyki, która "miejscami traci równowagę między przyjemną melodyką a symfonicznym chaosem". Tylko w połączeniu z obrazem filmowym uświadamiamy sobie geniusz całości kompozycji, która z pozoru wydaje się chaotyczna.

- Tak naprawdę oglądając film i słuchając w nim muzyki, odnosi się wrażenie muzycznej tapety, kilku melodii połączonych bezkształtnym, symfonicznym hałasem - mówi Waligórski. - Tymczasem każda nuta tej partytury została osobiście napisana przez Howarda Shore'a i gruntownie zaplanowana. Każda z postaci, każde wydarzenie i każde miejsce ma swój muzyczny temat, który konsekwentnie towarzyszy im w filmie. Sprawia to, że muzyka jest ciągłym komentatorem wydarzeń dziejących się na ekranie, opisując i uwypuklając wszystko, co widzimy.

Wspomniane liczne notatki, zdjęcia i nagrania świadczą o jeszcze jednej rzeczy. Solidnej dokumentacji i przygotowaniu Shore'a przed przystąpieniem do prac nad trylogią. Kompozytor dokładnie przeanalizował świat stworzony przez Talkiena, badał kultury, do których pisarz nawiązywał w swoich powieściach. Dzięki temu jego kompozycja wykracza poza schemat.

- Kompozytor poświęcił czas i wysiłek na analizę twórczości Tolkiena, starając się w swojej muzyce odzwierciedlić różnorodność krain i kultur Śródziemia. Zaczerpnął również z bogactwa języków, które pojawiają się na kartach powieści, w oparciu o które napisał liczne pieśni i partie chóralne - mówi Krzysztof Ruszkowski z Soundtracks.pl.

Styl, który odkrył przy pracy Howard Shore, bardzo przypadł mu do gustu. W rozmowie z Tracksounds.com przyznał, że "jest tylko jeden "Władca Pierścieni".

- Napisałem operę, bo chciałem mieć okazję, by napisać muzykę podobną swoim rozmachem do "Władcy" - mówił. - Budujesz pewien sposób myślenia i potrzebujesz przestrzeni, by to przećwiczyć. Film świetnie się do tego nadaje i dostarcza wiele zabawy. Lubię komponować muzykę do filmu, ale jak powiedziałem, jest tylko jeden "Władca Pierścieni". I jedna taka książka. Dlatego chciałbym bardzo znaleźć temat, który pozwoliłby mi powrócić do tego typu pracy.

Rok temu w czasie pierwszej edycji Festiwalu Muzyki Filmowej odbył się plenerowy pokaz "Władcy Pierścieni. Drużyny Pierścienia". Przy okazji pokazu drugiej części trylogii warto zauważyć, jak wbrew pozorom różna jest muzyka do tego filmu od kompozycji towarzyszącej części pierwszej.

"Dwie Wieże" - Shore poszedł dalej

- Muzyka do "Dwóch Wież", choć zakorzeniona w stylistyce ścieżki dźwiękowej do pierwszego filmu, zabiera słuchacza w nowe, nieznane dotąd miejsca Śródziemia - na zielone pastwiska Rohanu, głęboko w mroki lasu Fangorn i wreszcie pod mury Rogatego Grodu w Helmowym Jarze - mówi Ruszkowski. - Kompozytor sięgnął tu po instrumenty z różnych zakątków Świata - Skandynawii, Europy Środkowej oraz Afryki, a następnie połączył je z możliwościami tradycyjnej orkiestry symfonicznej, tworząc dzieło jednocześnie oryginalne i atrakcyjne.

Również Tomasz Goska zauważa, że w muzyce do "Dwóch Wież" dostrzec można zarówno pewne continuum tematyczne, jak i nowe tematy.

- Muzyka do "Drużyny Pierścienia" wytyczyła tematyczne i stylistyczne szlaki, którymi kolejna część trylogii "Dwie Wieże", chcąc nie chcąc musiała podążyć. Howard Shore poszedł jednak dalej. Zamiast skupić się na prolongowaniu narzuconych wcześniej idei, postanowił rozwinąć swoją ścieżkę analogicznie do rozwoju wydarzeń dziejących się na ekranie - mówi redaktor FilmMusic.pl. - To napięcie budowane pomiędzy początkowym, a finałowym aktem powieści Tolkiena, doskonale odzwierciedla warstwa melodyczna "Dwóch Wież", która choć nie stroni od pięknych tematów, serwuje słuchaczowi kompleksowe muzyczne studium nad odwiecznym wątkiem walki dobra ze złem.

Obok pracy nad bieżącymi projektami filmowymi, Shore stworzył muzykę do "Muchy", opery zamówionej przez paryski Théâtre du Châtelet oraz Los Angeles Opera do libretta Davida H. Hwanga w reżyserii Davida Cronenberga. Francuska premiera opery odbyła się 2 lipca (Châtelet), natomiast amerykańska 7 września 2008 roku (Los Angeles Opera).

Sam Shore przyznał, że przed premierą filmu nigdy nie miał okazji wysłuchać muzyki do "Dwóch Wież" w całości, bo gdy pracowali nad drugą częścią byli bardzo zajęci i nagrywali kawałek po kawałku.

- To było jak pisanie rozdziałów, gdy zarazem nie można przeczytać całej książki - przyznał w rozmowie Shore. - Zróżnicowanie tej muzyki wynika w dużej mierze z różnorodności samej trylogii Tolkiena.

Film z muzyką wykonywaną na żywo

Howard Shore dyrygował światową premierą "Symfonii Władcy Pierścieni", dzieła łączącego muzykę wszystkich trzech filmów, w Wellington w Nowej Zelandii w listopadzie 2003 roku, uświetniając pokaz ostatniej części - "Powrót Króla". Od czasu swojej premiery, dzieło to było wykonywane przez najbardziej poważane orkiestry na całym świecie, w tak słynnych miejscach, jak moskiewski Kreml, Odeon Herod Atticus w Atenach, londyńska Royal Albert Hall i Severance Hall w Cleveland.

Również w Krakowie będziemy mieli okazję, by uczestniczyć w pokazie drugiej części "Władcy Pierścieni" - na Błoniach z muzyką wykonywaną na żywo. Jak niezwykłe jest to doświadczenie, wiedzą wszyscy, którzy uczestniczyli rok temu w imprezie. W wielkim finale 2. Festiwalu Muzyki Filmowej, 23 maja 2009 roku, monumentalny skład zaprezentuje na Błoniach ścieżkę dźwiękową do filmu "Władca Pierścieni: Dwie Wieże", który zostanie wyświetlony na jednym z największych w Europie ekranów.

Wielki 250-osobowy skład orkiestry symfonicznej Sinfonietta Cracovia i projektowy chór Pro Musica Mundi poprowadzi Szwajcar - Ludwik Wicki, założyciel i dyrektor artystyczny 21st Century Orchestra, stale współpracującej z Howardem Shorem, Randym Newmanem, Martinem Böttcherem oraz innymi kompozytorami muzyki filmowej. Partię solową wykona znana z ubiegłorocznej edycji Festiwalu Kaitlin Lusk. Początek o godz. 21.30 na krakowskich Błoniach.

A może za rok doczekamy się pokazu trzeciej części trylogii Petera Jacksona i orkiestry prowadzonej przez samego Howarda Shore'a...

Martyna Olszowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kraków | kompozytor | Łukasz | howard | film | dzieło | wieże | na żywo | Dwie wieże | Władca pierścieni | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy