Reklama

Berlinale 2024. Protesty na czerwonym dywanie na inaugurację festiwalu

Uroczystym pokazem filmu "Small Things Like These" z Cillianem Murphym rozpoczęła się w czwartek 74. edycja festiwalu filmowego Berlinie. Na czerwonym dywanie przed Berlinale Palast doszło do kilku protestów.

Uroczystym pokazem filmu "Small Things Like These" z Cillianem Murphym rozpoczęła się w czwartek 74. edycja festiwalu filmowego Berlinie. Na czerwonym dywanie przed Berlinale Palast doszło do kilku protestów.
Pegah Ferydoni, Luisa-Celine Gaffron, Jonathan Berlin /Dominique Charriau/WireImage /Getty Images

Tegorocznej edycji Berlinale towarzyszyły kontrowersje związane z decyzją organizatorów, by na imprezę zaprosić członków skrajnie prawicowej partii AfD. Pod wpływem środowiskowej presji dyrekcja Berlinale ostatecznie wycofała zaproszenia i zorganizowała happening przed uroczystą inauguracją imprezy.

Polityczne protesty na inaugurację Berlinale

Około 50 osób ze środowiska filmowego pojawiło się na czerwonym dywanie przed Berlinale Palast, trzymając się za ręce. W pewnym momencie demonstranci zaświecili latarki w telefonach komórkowych i zaczęli skandować: "Brońmy demokracji"! Hasło to zostało także wyświetlone na festiwalowym ekranie. Protestujący mieli także w ubraniach przypinki z hasłem: "Kino jednoczy".

Reklama

Jak informuje Variety, wśród protestujących znaleźli się m.in. Jonathan Berlin, Meret Becker, Luisa Gaffron, Pegah Ferydoni, Roshanak Khodabakhsh Anne Leppin, Jannis Niewöhner, Murali Perumal, Katja Riemann, Lavinia Wilson i Jessica Schwarz.

"Podejmując decyzję o odwołaniu zaproszenia dla [polityków] AfD, Berlinale opowiedziało się wyraźnie przeciwko prawicowemu ekstremizmowi w Niemczech" - oświadczyli organizatorzy imprezy.

Przed uroczystą inauguracją Berlinale na Potsdamer Platz doszło jeszcze do dwóch innych protestów. Jeden by inicjatywą artystów, kolejny zorganizowany został przez członków środowiska filmowego, domagających się lepszych warunków pracy.

Na czerwonym dywanie przed Berlinale Palast pojawiły się także: aktorka Pheline Roggan z naszyjnikiem tworzącym napis: "Fck AfD" oraz model Papis Loveday.

O całe zamieszanie zapytano w czwartek przewodniczącą jury - amerykańską aktorkę Lupitę Nyong'o. "Jestem tu obcokrajowcem. Nie znam meandrów tutejszej sytuacji politycznej. Cieszę się, że nie muszę odpowiadać na to pytanie" - Nyong'o przyznała z ulgą.

Zasiadający w jury niemiecki reżyser Christian Petzold przyznał jednak, że obrona demokratycznych wartości wykracza poza ostentacyjne odwołanie zaproszeń dla członków skrajnie prawicowej partii.

"Wydaje mi się, że pięć osób z AfD na widowni to żaden problem. Nie jesteśmy tchórzami. Jeśli nie będziemy mogli znieść pięciu osób z AfD jako części widowni, przegramy naszą walkę" - powiedział.

Tegoroczna odsłona Berlinale jest ostatnią przygotowaną przez duet Carlo Chatriana i Mariette Rissenbeek. Dyrektorzy trafili na wyjątkowo trudny czas. Dwukrotnie organizowali wydarzenie w warunkach pandemii koronawirusa, w reżimie sanitarnym. Raz przenieśli je całkowicie do sieci. Układając program, dotkliwie odczuwali konsekwencje zamrożenia branży filmowej. Selekcja była mniejsza, ponieważ wielu producentów wycofywało filmy, oczekując na bardziej sprzyjający czas. Kontrakt dyrektorów wygasa w marcu. 

W kwietniu ich funkcję przejmie Tricia Tuttle, amerykańska dziennikarka filmowa, była dyrektorka BFI London Film Festivalu. Przed nią wiele wyzwań. Musi nie tylko wzmocnić pozycję Berlinale, ale też przemyśleć formułę wydarzenia. Już w tym roku Chatrian i Rissenbeek sygnalizowali problemy ze znalezieniem festiwalowych lokacji. Wskutek pandemii kina zmniejszyły liczbę miejsc na widowni. Umowa z Berlinale Palast, gdzie odbywają się uroczyste pokazy z udziałem twórców, obowiązuje do 2027 r. Festiwal może ją przedłużyć, ale musi dogadać się w tej sprawie z operatorem Live Nation. "Bez kin, bez dużych obiektów samo Berlinale będzie inne. Nie wiem, ile dużych kin będzie w stanie utrzymać się w przyszłości. Mam na myśli obiekty powyżej 500 lub tysiąca miejsc. Coraz trudniej jest znaleźć takie miejsca" - przyznał Chatrian w rozmowie ze Screen Daily.

Film z Cillianem Murphym na inaugurację Berlinale

Tegoroczną edycję Berlinale zainauguruje pokaz irlandzko-belgijskiego filmu "Small Things Like These" w reżyserii Tima Mielantsa z główną rolą Cilliana Muprhy'ego. To ekranizacja powieści irlandzkiej pisarki Claire Keegan "Drobiazgi takie jak te". Na podstawie jej poprzedniej książki "Foster" powstał nominowany do Oscara dramat "Cicha dziewczyna".

W filmie, obok Cilliana Murphy'ego, zobaczymy: Eileen Walsh, Michelle Fairley i Emily Watson.

Scenariusz obrazu jest dziełem irlandzkiego dramaturga Endy Walsha, który ma na koncie m.in. głośny "Głód" Steve'a McQuenna z Michaelem Fassbenderem oraz animowaną antologię Netfliksa "The House".

Reżyser Tim Mielants i aktor Cillian Murphy pracowali już razem przy serialu "Peaky Blinders" - belgijski twórca wyreżyserował sześć odcinków trzeciego sezonu produkcji.

Akcja "Small Things Like These" rozgrywa się w czasie świąt Bożego Narodzenia w 1985 roku a głównym bohaterem produkcji jest grany przez Murphy'ego sprzedawca węgla Bill Furlong, który zaczyna odkrywać mroczne sekrety miejscowego klasztoru. Film odsłoni szokującą prawdę na temat azyli sióstr magdalenek - wychowawczej instytucji, prowadzonej przez katolickie zakony, do których trafiały sprawiające problemy młode dziewczyny.

"W filmie "Small Things Like These" Tim Mielants opowiada historię małomównego mężczyzny z szeroko otwartymi, przejrzystymi jak irlandzkie niebo oczami. W 'Cichej dziewczynie' mieliśmy już okazję zapoznać się z umiejętnością Claire Keegan w portretowaniu niepozornych, prostych bohaterów, których nie można zapomnieć. Tutaj jej delikatne, złożone i opowiadające o przyziemnych sprawach pisarstwo znajduje wspaniałego interpretatora w osobie Cilliana Murphy'ego" - powiedział dyrektor artystyczny Berlinale Carlo Chatrian.

20 filmów powalczy o Złotego Niedźwiedzia

 "Small Things Like These" jest jednym z 20 tytułów nominowanych do Złotego Niedźwiedzia. Obok niego o statuetkę powalczą chociażby "The Empire" Bruno Dumonta o wyjątkowym dziecku, które rozpętuje wojnę między dobrem i złem oraz poświęcony spotkaniu dwóch nastolatek "Foreign Tongue" Claire Burger. Drugoplanowe postacie stworzyły tu Nina Hoss i Chiara Mastroianni.

"La Cocina" Alonsa Ruizpalaciosa urzeka stylowymi, czarno-białymi kadrami. Fabuła - z Raulem Brionesem Carmoną i Rooney Marą w rolach głównych - została osadzona w nowojorskim barze, w którym wśród zatrudnionych znajdują się nielegalni imigranci. Jeden z nich, kucharz zakochuje się w kelnerce. Ona zaś nie zamierza angażować się w związek z mężczyzną bez dokumentów. 

Miłość jest również tematem "Another End" Piera Messiny z Gaelem Garcią Bernalem i Bérénice Bejo w obsadzie. Główny bohater Sal cierpi po stracie swojej ukochanej Zoe. Za namową siostry postanawia skorzystać z najnowszego osiągnięcia technologii, które umożliwia przywrócenie do życia zmarłej osoby. Dzięki temu narzędziu może spędzić jeszcze trochę czasu z Zoe i powiedzieć jej to, czego dotąd nie zdążył.

Olivier Assayas w "Suspended Time" powraca do pierwszych miesięcy pandemii, żeby przypomnieć, jak izolacja wpłynęła na więzi międzyludzkie. Bohaterami jego obrazu są reżyser filmowy i dziennikarz muzyczny - bracia, którzy spędzają lockdown w domu rodzinnym, ze swoimi partnerkami. Nelson Carlo de Los Santos Arias w filmie "Pepe" oddaje głos hipopotamowi, który zostaje przewieziony z Afryki do Kolumbii, wprost do prywatnego zoo tamtejszego barona narkotykowego. 

W konkursie głównym pojawi się również Mati Diop, której poprzednie dzieło "Atlantyk" zapewniło Grand Prix festiwalu w Cannes. Francusko-senegalska reżyserka zrealizowała dokument "Dahomey", poświęcony dziełom sztuki zrabowanym w XIX w. przez francuskie wojska kolonialne z położonego w Afryce nad Zatoką Gwinejską królestwa Dahomeju. W 2021 r. Francja zwróciła mieszczącej się na terenie dawnego królestwa Republice Beninu część zagrabionych artefaktów.

Laureata Złotego Niedźwiedzia poznamy w sobotę 24 lutego. Wyłonią go: kenijska aktorka Lupita Nyong'o, amerykański aktor, scenarzysta i reżyser Brady Corbet, reżyserka i scenarzystka z Hong Kongu Ann Hui, niemiecki reżyser i scenarzysta Christian Petzold, hiszpański reżyser Albert Serra, włoska aktorka Jasmine Trinca oraz ukraińska pisarka i poetka Oksana Zabużko.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Berlinale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy