Upadek młodzieżowych dystopii. Zapomniany nurt w kinie
Okolice roku 2010 były wyjątkowo dobrym okresem dla powstawania młodzieżowych dystopii, które wciągały od pierwszych stron. Szybko zdobywały popularność, by później trafić na nasze ekrany w formie filmów. Jednak w ostatnich latach zrobiło się o nich cicho, a producenci zwrócili się w stronę innych gatunków. Co się stało z tymi produkcjami?
W 2008 roku zadebiutowała pierwsza część trylogii "Igrzyska śmierci" autorstwa Suzanne Collins i młodzież oszalała. Nowa powieść zrobiła dla świata dystopii to, co "Zmierzch" Stephanie Meyer dla wampirów. Przywróciły do życia.
Motyw dystopii jest w literaturze i filmie doskonale znany i wielokrotnie omawiamy. Widzieliśmy już przeróżne wariacje na temat, jednak "Igrzyska śmierci" niosły za sobą jakiś powiew świeżości, który przyciągnął do siebie młodzież. W kolejnych latach jak grzyby po deszczu ukazywały się kolejne ciekawe, zaskakujące i nowatorskie pomysły na pokazanie upadającej planety i ledwie zipiącego społeczeństwa.
"Igrzyska śmierci" osadzone zostały w przyszłości, w totalitarnym państwie Panem, powstałym na gruzach Stanów Zjednoczonych. Kraj podzielony został na dystrykty, których głównym zadaniem jest zaspokajanie potrzeb Kapitolu - stolicy i siedliska całkowitego zepsucia. Główną bohaterką jest Katniss — młoda dziewczyna, która stara się utrzymać przy życiu swoją rodzinę — matkę i młodszą siostrę. Jednak życie w biedzie i niedostatku to nie jedyne zagrożenie, które czyha na mieszkańców Panem. Każdego roku organizowane są Głodowe Igrzyska, w których udział bierze 24 młodych mieszkańców dystryktów, walczących później na śmierć i życie.
Katniss (w filmach wciela się w nią Jennifer Lawrence) jest silną bohaterką i chyba właśnie takich idolek potrzebowaliśmy. Nie w głowie były jej romanse — choć oczywiście nie dało się całkowicie uciec od tego wątku. Jednak na pierwszym miejscu było przetrwanie, później wzniecenie rebelii, a na koniec obalenie rządu.
W 2012 roku powstał pierwszy z filmów zatytułowany "Igrzyska śmierci" i spotkał się ze sporym zainteresowaniem widzów i krytyków. Przy budżecie wynoszącym 78 mln dolarów, produkcja zarobiła ponad 690 mln dolarów. Wytwórnia zdecydowała się na zekranizowanie kolejnych części, w tym także najnowszej - prequela zatytułowanego "Ballada ptaków i węży", który mogliśmy oglądać w 2023 roku.
I choć sama koncepcja najnowszej części jest ciekawa - poznajemy genezę jednego z największych antagonistów serii oraz obserwujemy powstanie Igrzysk w takiej formie, w jakiej uczestniczyła Katniss, to era młodzieżowych dystopii już minęła. Nowy film przeszedł bez większego echa, a przy budżecie wynoszącym 165 mln dolarów, zarobił "zaledwie" 337 mln. Co się stało?
Jak zostało wspomniane na początku: w jednej chwili pojawiło się mnóstwo podobnych produkcji. W 2014 wydana została trylogia "Niezgodna" autorstwa Veroniki Roth. Ponownie otrzymaliśmy świat w ruinie - konkretniej pozostałości Chicago. Społeczeństwo zostało podzielone na 5 frakcji, a każdy nastolatek musiał przejść przez test predyspozycji, który przypisywał go do jednej z tych grup: Altruizmu, Serdeczności, Prawości, Nieustraszoności lub Erudycji. Jeśli nie posiadał jednej z 5 kluczowych cech, stawał się wyrzutkiem.
Główną bohaterką jest Beatrice, która okazuje się być tytułową Niezgodną i rozpoczyna walkę o przetrwanie w świecie, w którym wszystko dzieje się pod szczególną obserwacją władz. Ta trylogia również została zekranizowana i choć w całości powstała w czasach dobrych dla takich produkcji, to nie osiągnęła tak głośnego sukcesu jak "Igrzyska śmierci". Łatwo daje się zamknąć w kliszach i ramach przewidywalności i nie da się ukryć, że nie brakuje tam absurdów.
Kolejnym głośną serią jest "Więzień labiryntu" wydany w 2010 i zekranizowany w 2014 roku. Głównym bohaterem jest Thomas, który budzi się w ciemnej windzie, pamiętając jedynie swoje imię. Gdy trafia na powierzchnię, okazuje się, że trafił do Strefy, otoczonej tajemniczym labiryntem, pełnym pułapek i potworów. Grupa chłopców każdego dnia próbuje rozwikłać zagadkę, jak się znaleźli w Strefie oraz jak mogą się stamtąd wydostać.
Łatwo można się domyślić, że świat upadł, a garstka młodych ludzi ma stać ratunkiem dla ludzkości. I podobnie jak "Niezgodna" filmy nie tylko nie zachwyciły widzów, ale też nie zarobiły zawrotnych sum, nie mówiąc już o krytycznych recenzjach, których było sporo. Film wydawał się bez wyrazu, podobnie jak główni bohaterowie, a sama realizacja raczej przypomina odcinanie kuponów od młodzieżowych dystopii, niż chęć stworzenia dobrej jakości filmów.
To zaledwie kilka z najgłośniejszych przykładów tego nurtu w kinie, ale w tamtym czasie powstało wiele powieści, którymi zaczytywała się młodzież: "Mroczne umysły", "Dotyk Julii", "Piąta fala", "Rywalki", "Delirium". Na szczęście większość z tych powieści nigdy nie została zekranizowana, bo niestety istnieje uzasadniona obawa, że zostałyby tak zniekształcone i spłycone, jak uczyniono to na przykład z "Więźniem labiryntu".
Czynniki, które miały prawdopodobnie wpływ na spadek popularności tego typu produkcji są według mnie dwa. Przede wszystkim przesyt - czytelnicy przeżyli już kilkanaście podobnych schematów w bardzo krótkim czasie. Bieda lub wojna, odważny główny bohater, upadająca cywilizacja i oczywiście pomysł na uratowanie świata. Szybko powstające ekranizacje nie dość, że przyczyniały się do jeszcze większego przesytu, to jeszcze nie traktowały z szacunkiem materiału źródłowego. Co doprowadziło z kolei do drugiego czynnika upadku - filmy, które powstawały, najzwyczajniej w świecie były średnie, nie mówiąc już nawet o tym, że jako ekranizacje wręcz tragiczne. Fani dystopii wychodzili z kin raczej niezadowoleni i zniechęceni, a to zaczęło przekładać się na wyniki sprzedaży biletów.
Może dobrze się stało — nadszedł czas na nowe produkcje dla dorastających widzów, które nie będą powielać schematów w aż takim stopniu. W świecie powieści również zaszły zmiany, młodzi czytelnicy coraz częściej sięgają po fantastykę oraz nieco odświeżony gatunek romantasy. Kto wie, może już niebawem do kin będziemy chodzić na romantyczne produkcje pełne elfów i smoków, inspirowane "Dworem cierni róż" oraz "Czwartym skrzydłem" - a szanse na to coraz bardziej rosną, bo siła internetu jest wielka, a producenci pilnie obserwują zainteresowania młodych widzów, o czym świadczą coraz częściej powstające produkcje nawiązujące do popularnych gier.