Czas odświeżyć! "Akademia policyjna" po latach. Wciąż śmieszy?
Każdy może być policjantem, ale czy każdy nadaje się do komedii? Minęło 40 lat od premiery "Akademii policyjnej" - czy film da się obejrzeć bez zgrzytania zębami z powodu niestrawnych żartów? Okazuje się, że tak.
Amerykańska komedia "Akademia policyjna" to film, który przez wiele lat gościł na ekranach naszych telewizorów. Produkcja uznawana przez wielu za kultową, mogłaby się wydawać kontrowersyjną w obecnych czasach, ale czy rzeczywiście tak jest?
Minęło już 40 lat od premiery pierwszej części "Akademii policyjnej" w reżyserii Hugh Wilsona, a w filmie zobaczyliśmy m.in. Steve’a Guttenberga, G. W. Baileya, George’a Gaynesa, Kim Cattrall i wielu, wielu innych.
Serię filmów o policjantach zapoczątkowała "Akademia policyjna" z 1984 roku i na fali popularności nakręcono aż sześć kolejnych produkcji. Dzisiaj przyjrzymy się tylko pierwszej z nich. Krytycy nie szczędzili gorzkich słów o filmie, uważając go za bardzo słabą produkcję, jednak wielu widzów na całym świecie pokochało tę komedię. Film kosztował niecałe 4,5 miliona dolarów, a zarobił ponad 149 milionów na całym świecie. Był sukcesem pod względem zarobku i oglądalności.
W wyniku jednej decyzji pani burmistrz, akademia policyjna przeżywa prawdziwe oblężenie - do szkoły może zgłosić się praktycznie każdy. Oczywiście taki obrót spraw nie przypada do gustu dowództwu policji, ale co zrobić. Pod opiekę komendanta Lassarda trafia spora grupa ludzi, która tworzy dosyć barwną zbieraninę - mamy tu fanatyka broni Tackleberry’ego, twardego i silnego Hightowera, wystraszoną Hooks, Jonesa, który doprowadza wszystkich do szału, naśladując wszelkie odgłosy i Mahoneya, który jako drobny cwaniaczek próbuje poderwać jedną z kadetek. Wydaje się, że z tak różnorodnej grupy nie da się utworzyć sensownego oddziału policji.
Jak lubię podkreślać - nie jestem fanką komedii. Ale mimo wszystko obejrzałam "Akademię policyjną" bez zgrzytania zębami z powodu ciężkostrawnych żartów czy komentarzy, które nie miałyby prawa bytu w obecnych czasach. Policjanci pokazani w krzywym zwierciadle mają w sobie jakiś urok.
Z łatwością przyjęłam konwencję akademii, w której dowódcy robią wszystko, by odsiać ziarno od plew, a potem utemperować niesforny temperament nowicjuszy - takie sceny widzieliśmy m.in. w "Kompanii braci", "Full Metal Jacket" czy nawet disneyowskiej "Mulan". Oczywiście nie da się pominąć kiczu, który co jakiś czas przebija się w opowieści, ale nie jest on przytłaczający.
Owszem, niektóre sytuacje są przerysowane, bądź groteskowe, a bohaterowie niekiedy wydają się być prawdziwą mieszanką wybuchową, ale to wszystko na ekranie jednak składa się w sensowną całość.
Aby być w pełni uczciwą - nie jest to komedia, przy której tarzałam się ze śmiechu. Raczej wybrałabym ją do niedzielnego obiadu, tak by co jakiś czas móc skomentować to, co dzieje się na ekranie. W toku historii pojawia się kilka momentów, które określiłabym, że są trochę za mocne, jak na obecne czasy lub niesmaczne dla mnie - nazywanie kogoś "grubasem", wypominanie koloru skóry czy zatrudnienie prostytutki, by spłatać figla, są nieco przesadzone, ale te pojedyncze momenty giną na tle całej opowieści, która przez większość czasu trzyma poziom.
Będąc kompletnie szczerą: nie mam do czego się przyczepić. Oglądając urywki z filmu np. na Tik Toku, przygotowywałam się na trudny seans, do którego będę musiała podchodzić kilka razy, by jakoś przetrawić całość. Okazuje się jednak, że bardzo się pomyliłam i mimo że film nie wywołał u mnie salw śmiechu, seans okazał się całkiem przyjemny. Nie wykluczam, że za jakiś czas powrócę do tej produkcji, a potem zobaczę sequele, by przekonać się, czy trzymają poziom.
Cykl "Czas odświeżyć!" to nasza podróż w czasie, podczas której młodzi dziennikarze sięgają po głośne tytuły, pozostawiające trwały ślad w popkulturze. Sprawdzamy, jak hity minionych lat odbierane są w dzisiejszych czasach - co wciąż fascynuje, a co się zestarzało? Śledźcie kolejne teksty i odkrywajcie razem z nami, czy kultowe filmy z przeszłości przetrwały próbę czasu.