Reklama

"Hieny": Tam, gdzie panują hieny

Praca i strach o jutro. Przy pomocy tych słów można podsumować życie mieszkańców Colobane - ubogiej afrykańskiej wioski.

Praca i strach o jutro. Przy pomocy tych słów można podsumować życie mieszkańców Colobane - ubogiej afrykańskiej wioski.

Obywatele żyją w skrajnej nędzy i nic nie wskazuje na zmianę ich losu, aż do dnia zapowiedzi wizyty Linguere Ramatou. Dawnej mieszkanka Colobane, dziś starsza pani, która w międzyczasie stała się milionerką. Obywatele dostrzegają w przyjeździe gościa światełko w tunelu, licząc na hojność i chęć do podzielenia się majątkiem. Atmosfera wśród społeczności zmienia się bardzo szybko nie do poznania. Znaczna część uwagi obywateli skupia się na osobie Dramana Drameh, miejscowego sklepikarza, który niegdyś był z Linguere Ramatou związany prywatnie. Mieszkańcy oczekują od niego, że zdoła wpłynąć na starszą panią tak, aby obdarowała Colobane możliwie najpokaźniejszym majątkiem. Zdarzenia przyjmują całkowicie nieprzewidywalny obrót. Istotnie, Ramatou jest skłonna podarować miastu bardzo wysoką sumę pieniężną. Jednakże stawia warunek: Draman Drameh powinien zostać zgładzony za krzywdę, którą wyrządził jej przed wieloma laty.

Reklama

Film opowiada historię, która bynajmniej nie wywodzi się z Afryki. Pierwowzorami bohaterów "Hien" są obywatele podupadającego szwajcarskiego miasteczka. Kierujące ludźmi wartości, a ściślej - ich dotkliwy konflikt, wydają się być jednak uniwersalne na każdym kontynencie. Film w reżyserii Djibril Diop Mambéty jest adaptacją sztuki teatralnej Friedricha Durrenmatta "Wizyta starszej pani". Oba utwory ukazują sprzeczność wartości jednostki i społeczeństwa. Nieważne czy mamy do czynienia ze Szwajcarią czy z bardziej odległym Sahelem, ludzie bardzo podobnie reagują w sytuacji, w której pojawia się perspektywa pozyskania pokaźnej zapomogi. Nietrudno dopatrzyć się nieszczerości i cynizmu. Czy postawy bohaterów świadczą o zwykłej zachłanności, czy też ich skrajna nędza może ich w pewnym stopniu tłumaczyć? Co znaczą wypowiedziane przez Ramatou słowa: "Nastało panowanie hien"? Jak w zaistniałej sytuacji powinien postąpić Draman, który zazwyczaj uważany za prawego obywatela z dnia na dzień jest coraz bardziej wykluczany ze społeczności?

Choć fabuła filmu jest analogiczna do sztuki Durrenmatta, jednak forma przekazu jest zupełnie odmienna. Afrykańskie produkcje istotnie różnią się od filmów, które oglądamy najczęściej. "Hieny" są nieco teatralne. Film jest prosty, jednowątkowy i niektórym widzom może wydawać się nieco przydługi i nużący. Moją uwagę zwróciły sceny odgrywane przez grupy aktorów, którzy często reagują jednocześnie i w identyczny sposób, np. chórem wykrzykują jedną kwestię. Kojarzy się to z grecką tragedią antyczną. Postaci głównych bohaterów są wyraziste. Draman, grany przez Mansour Diouf, wytrącony z równowagi propozycją Ramatou reaguje bardzo gwałtownie, wręcz agresywnie. Ami Diakhate, grająca wyczekiwanego gościa, jest bardzo chłodna, zdystansowana. Jej postać wywołuje antypatię, szczególnie poprzez długie kwestie wypowiadane skrzekliwym, wyjątkowo niemiłym głosem.

Film pochodzący z obcego kontynentu to szansa zaobserwowania nieznanych obyczajów i egzotycznych plenerów. W przypadku "Hien" możemy poznać na nowo historię Starszej Pani, opowiedzianą w innym języku przez ludzi żyjących w obcym dla nas świecie. Przyznaję jednak, że doceniłam ten film dopiero od "drugiego wejrzenia", początkowo trudno było przyzwyczaić się do prostoty czy "sztuczności" kina afrykańskiego.

Ewa Żuk

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy