Reklama

Artur Żmijewski: Nie jestem cholerykiem

Arturowi Żmijewski bliżej do oazy spokoju niż do choleryka. Kłębkiem nerwów jest natomiast Andrzej, bohater, którego aktor kreuje w "Ataku paniki".

Arturowi Żmijewski bliżej do oazy spokoju niż do choleryka. Kłębkiem nerwów jest natomiast Andrzej, bohater, którego aktor kreuje w "Ataku paniki".
Artur Żmijewski w filmie "Atak paniki" /Akson Studio /materiały dystrybutora

"Atak paniki" w reżyserii Pawła Maślony jest wielowątkową opowieścią, w której zwykli ludzie wpadają w wir nieoczekiwanych zdarzeń, co radykalnie odmieni ich życie. - Ten film jest niezwykle kolorowy. Uwielbiam go za wielowątkowość i wielowarstwowość i taką nieoczywistą narrację, którą zaproponował Paweł i scenarzyści. To jest kino o konstrukcji piętrowej. To nie jest film z kategorii tych, które przywykliśmy oglądać w kinie. To jest bardzo zaskakujące kino, a przy tym mądre i niezwykle zabawne - uważa Artur Żmijewski, jedna z gwiazd tej tragikomedii.

Reklama

Bohaterów jednej z historii, Andrzeja i Elżbietę, małżeństwo w średnim wieku, poznajemy gdy wracają z wakacji. W samolocie Andrzej zamienia się miejscami ze swoim szefem i jego młodą żoną. Elżbiecie nie podoba się brak asertywności u męża. Między małżonkami dochodzi do drobnej sprzeczki, którą przerywa spóźniony pasażer. Pojawienie się gadatliwego Austriaka sprawi, że małżonkowie nie zapomną tych wakacji do końca życia.

- Andrzej jest człowiekiem niezdecydowanym, lękliwym, o którym można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jakąkolwiek decyzję podjął samodzielnie - charakteryzuje swojego bohatera Żmijewski.

A jakie usposobienie ma sam aktor? - Bliżej mi do oazy spokoju. Cholerykiem chyba nie jestem, choć czasem zdarza mi się wybuchnąć, jak każdemu. Ale jest to oczyszczające, jest to zdrowe. Staram się potem o tym szybko zapomnieć i jeśli komuś za dużo słów powiedziałem, to przeproszę - przyznaje aktor, który od lat bryluje w "Ojcu Mateuszu".

Jeśli chodzi o latanie samolotem, Żmijewskiemu nie spędza to snu z powiek. - Nie mam problemów z podróżowaniem samolotem. Uważam, że to jest fajny środek transportu. Oczywiście nie przepadam za długimi lotami. Tak do sześciu godzin wytrzymuje jeszcze całkiem nieźle. No, ale jak trzeba jechać do Stanów, to człowiek zagryza zęby i koniec - trzeba jechać - opowiada Żmijewski.

"Atak paniki" grany jest w kinach od 19 stycznia.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Atak paniki 2018 | Artur Żmijewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy