Reklama

"Uśmiech Mony Lizy": NAJLEPSZE I NAJZDOLNIEJSZE

Do roli Katherine, scenarzyści potrzebowali charyzmatycznej wrażliwej i inteligentnej aktorki. "Pomyśleliśmy więc o najlepszej aktorce naszych czasów", mówi Konner, "Julii Roberts, która posiada wymaganą przez rolę inteligencję".

Scenarzyści przedstawili pomysł filmu "Uśmiech Mony Lizy" Deborah Schindler, szefowej firmy produkcyjnej Roberts Red Om Films oraz jej partnerce Elaine Goldsmith-Thomas z Revolution Studios (która wcześniej reprezentowała interesy Roberts, kiedy była pracownikiem agencji ICM).

"Pracowałam z Julią Roberts przez 15 lat i myślałam, że miałam już do czynienia z wszelkimi możliwymi pomysłami. Ten jednak był wyjątkowy", mówi Thomas. "Byłam zafascynowana wczesnymi latami 50. i całym okresem powojennym. Wojna była pierwszym okresem w historii, kiedy kobietom powiedziano, że mogą wykonywać męskie zawody. Zdjęły więc gorsety i przejęły fabryki. Po wojnie jednak kazano im wrócić do ich dawnych ról gospodyń domowych wychowujących dzieci. Z zewnątrz wszystko wydawało się być w porządku, w ich sercach zasiane zostało jednak ziarno, które miało kiełkować w następnych pokoleniach".

Reklama

"Katherine Watson jest dobrym przykładem kobiety, która została poddana wpływom wojny i zmianom, jakie zaistniały po jej zakończeniu", kontynuuje Thomas. "Po rozważeniu wszystkich opcji, Katherine zdała sobie sprawę, że mogłaby zrobić dużo więcej. Zdecydowała się uczyć młode kobiety. Wierzyła, że jeśli ktokolwiek może zmienić świat, to właśnie któraś z nich".

Przez następny rok, Thomas i Schindler ściśle współpracowały z Konnerem i Rosenthalem nad scenariuszem "Uśmiech Mony Lizy". "Elaine była naszym kołem napędowym", przyznaje Konner. "Bez jej entuzjazmu i wsparcia, ten film nie byłby możliwy do zrealizowania".

"Mieliśmy z nią wspaniały kontakt", dodaje Rosenthal. "Dokładnie rozumiała, co chcemy powiedzieć i dzięki temu film jest prawdziwy od początku do końca".

"Szef Revolution Studios Joe Roth natychmiast zauważył potencjał scenariusza", mówi Thomas. "Kiedy usłyszał o pomyśle, bardzo szybko zaangażował się w jego rozwój. To właśnie jest w nim niezwykłe. Pozwala od razu wypłynąć na szerokie wody. Jeśli potrzebna jest pomoc, zawsze jest w pobliżu. Z drugiej strony, pozwala jednak na samodzielne decyzje".

Jednym z głównych kandydatów na reżysera filmu "Uśmiech Mony Lizy" był od samego początku brytyjski reżyser Mike Newell. W ciągu wielu lat swojej kariery udowodnił, że jest wszechstronnym reżyserem. Jego dziełem są tak różnorodne filmy jak dramat "Donnie Brasco" czy wspaniała, romantyczna komedia "Cztery wesela i pogrzeb" (Four Weddings and a Funeral).

"Tym, co jest naprawdę wyjątkowe w filmach Mike'a, jest jego bardzo świeże podejście do bohaterów. Wszystkie postaci w jego filmach są interesujące i złożone", mówi Thomas. "Nawet w jego komediach nie ma postaci, które byłyby papierowe. Każda z nich ma własną osobowość".

Newella zainteresowała historia ze względu na czas i miejsce, w jakim się rozgrywa. Były to bowiem czasy, w których bunt i indywidualność były bardzo źle oceniane, a jednak mimo tego widać było pewne oznaki zmian. "W filmie mamy do czynienia z dyskusją na temat tego, co kobiety powinny, a czego nie powinny robić ze swoim życiem. Większość z tych tematów nie była wcześniej publicznie dyskutowana", mówi reżyser. "Kiedy już poruszono ten temat, okazało się, że wywołał trzęsienie ziemi. Naprawdę bardzo chciałem przyjrzeć się momentowi, w którym rozpoczęły się zmiany".

Newell zgadzał się, co do tego, że Roberts jest idealna do roli Katherine Watson. Potrafi bowiem "nawiązać intymny kontakt z widzami. Czują, że ją znają i że mogą ją polubić. Wiedziałem, że chciałaby podjąć się próby zagrania kogoś takiego jak Katherine - nauczycielka i kobieta z bardzo żywym umysłem".

Roberts podpisała angaż wkrótce po tym, jak Newell zgodził się wyreżyserować projekt. Aktorka jest wielką fanką jego filmów, szczególnie "Czterech wesel i pogrzebu" (Four Weddings and a Funeral) oraz "Enchanted April". Poza tym, aktorkę zaintrygowała Katherine jako nauczycielka i ktoś, kto odstawał swoimi poglądami od Wellesley z lat 50.

"Jak na lata 50., jej poglądy zdecydowanie wyprzedzały tamte czasy", mówi Roberts, która rozważała zostanie nauczycielką, zanim jeszcze zdecydowała się na aktorstwo. "Była najlepszym gatunkiem nauczyciela. Pozwalała bowiem na indywidualność i rozwijanie własnych zainteresowań".

Chociaż początkowo jest postrzegana przez swoje studentki jako stara panna, ma bowiem ponad 30 lat i nie jest zamężna, Katherine czuje się zadowolona za swojej decyzji. "W tym okresie właśnie to było takie fascynujące", mówi aktorka. "Pojawiały się pierwsze oznaki rewolucji, która miała potem przynieść prawo kobiety do decydowania za siebie".

Sprawa dotycząca kobiet, odnosi się także do współczesnych czasów i to nie tylko do kobiet. Roberts twierdzi, że "W samym sercu filmu widać walkę o indywidualizm - zarówno kobiet jak i mężczyzn. Każdy bowiem poszukuje miejsca w życiu, w którym mógłby rozwinąć jak najpełniej swoje umiejętności".

Poza główną bohaterką, Katherine, w filmie "Uśmiech Mony Lizy" ważne role odgrywają młode aktorki. "Trudno jest znaleźć film z tak wieloma dobrymi rolami kobiecymi. Szczególnie rolami dla młodych kobiet", mówi Newell. "Każda z tych ról była perełką Wszystkie miały w sobie pokłady komizmu, walki, a nawet wielkiego smutku. I wszystkie przeplatały się wzajemnie tworząc wspaniały obraz kobiet w tamtych latach".

Aby uzyskać pełniejszy obraz tamtego okresu, Konner i Rosenthal przeprowadzili rozmowy zarówno z kobietami, które zdecydowały się na karierę zawodową, jak i z tymi, które ją porzuciły i wyszły za mąż. Przejrzeli archiwa Wellesley i w jednym z wydawnictw znaleźli fotografie kilku młodych studentek, które zrobiły na nich takie wrażenie, że skopiowali je i przypięli do ściany jako inspirację podczas pisania scenariusza. "Do każdej fotografii stworzyliśmy odrębną historię", mówi Rosenthal, "Rozpoczęliśmy od Betty Warren (Kirsten Dunst) redagującej szkolną gazetkę, która opuszcza szkołę, aby wyjść za mąż. Wg jej matki jest to pierwszy krok do rozpoczęcia idealnego życia".

Betty, córka absolwentki Wellesley zaangażowanej w życie college'u w takim samym stopniu jak w życie swojej córki, uznaje stosunek do życia Katherine za osobisty afront. "Na samym początku, Betty jest okropna", mówi Newell. "Kiedy poznajemy jej matkę rozumiemy dokładnie, dlaczego dziewczyna właśnie taka jest. W miarę upływu czasu, jednak, w murze szczelnie otaczającym Betty pojawiają się pęknięcia. Ostatecznie przechodzi ona całkowitą przemianę".

Kirsten Dunst, kiedy została zaangażowana do roli Betty, miała dokładnie tyle lat ile jej bohaterka. Była już jednak uznaną aktorką hollywoodzką, która miała na swoim koncie miedzy innymi taki film, jak przebój wytwórni Columbia Pictures "Spider-Man".

"Nigdy wcześniej nie zagrałam kogoś takiego jak Betty", mówi Dunst. "Zabawnie było grać kogoś tak okropnego. Betty jest taka ograniczona. Niczego nie kwestionuje. Kiedy ktoś stawia jej wyzwanie, odpycha go". Tym jednak, co przyciągnęło Dunst, była złożoność postaci Betty. "Jest złośliwa w stosunku do ludzi, szczególnie Katherine, ponieważ jest nieszczęśliwa", mówi. "Desperacko pragnie być kochana".

Kiedy złudzenia Betty zostają rozwiane, a jej "doskonałe" małżeństwo jest zagrożone, jej lodowata powierzchowność szybko topnieje. "Całe życie Betty zostało ukształtowane przez matkę. Jest prawie jak jej klon", kontynuuje Dunst. "Wierzy w to, że kiedy wyjdzie za mąż wszystko będzie idealne. Nie kocha jednak swojego męża, a on nie kocha jej. Całe ich małżeństwo było z góry zaplanowane. Dziewczyna udaje tylko, że jest szczęśliwa. Widzimy ostatecznie jak się załamuje i to właśnie Katherine daje jej odwagę do bycia sobą. I o tym jest ten film - o stawaniu się tym, kim tak naprawdę chce się być".

"Życie Betty to jej wewnętrzna walka pozorów i prawdy", mówi Goldsmith-Thomas. "Odrzuca lekcje Katherine i jej obecność, ponieważ, jeśli to, co mówi Katherine jest prawdę, to jej własne życie może okazać się stekiem kłamstw".

Pochodząca z tej samej klasy społecznej, co Betty, jej współlokatorka Joan Brandwyn ma zupełnie inny stosunek do intelektualnych wyzwań prezentowanych przez nauczycielkę historii sztuki. Wkrótce mają się odbyć jej zaręczyny, ale za namową Katherine decyduje się zdawać na wydział prawa. "Joan jest kobietą, która wg Katherine ma największy potencjał", mówi Thomas. "Poświęca więc całą swoją energię, aby upewnić się, że Joan dokona dobrego wyboru. Kiedy Joan dokonuje takiego wyboru, Katherine musi nauczyć się go szanować".

Aby pokazać na ekranie cały urok i ciekawość świata Joan, Goldsmith-Thomas zdecydowała się na zaangażowanie Julii Stiles ("Save the Last Dance" oraz "Ten Things I Hate About You"). "Julia urodziła się, żeby grać postaci z lat 50.", mówi Thomas. "Jest piękna i ma dystans do świata. Po prostu zapiera dech w piersiach".

Poza rolą Joan, Julia Stiles mówi, że projekt zwrócił jej uwagę, ponieważ oferuje olbrzymią różnorodność postaci kobiecych, z których każda odbywa odmienną wewnętrzną podróż. Także okres czasu, w którym rozgrywa się akcja filmu, a który aktorka uważa za najważniejszy we współczesnej historii kobiet, był magnesem, który przyciągnął Stiles do projektu.

Poza tym, Stiles została zauroczona intelektem swojej bohaterki i jej chęcią doświadczenia czegoś nowego. "Joan jest bardzo tradycyjna. Jest wspaniałą studentką, ale opiera swoją wiedzę tylko na podręcznikach", mówi Stiles. "Tak jak pozostałe dziewczęta w Wellesley, wie jak recytować i przelewać na papier zdobytą wiedzę. Kiedy jednak pojawia się Katherine i mówi jej, aby myślała samodzielnie, staje się do dla Joan pokusą nie do odparcia".

"W postaci Joan była spora dawka zaskoczenia", dodaje Stiles. "Chociaż nie jest tak odważna jak pozostałe dziewczyny, ma bardzo silne wnętrze". Stiles porównuje ją do "powolnego żółwia, który wygrywa wyścig. Nikt nie wie, jaka naprawdę jest, ponieważ wydaje się być bardzo posłuszna. Udowadnia, jednak, że jest silna i niezależna".

Filmowcy zaangażowali Maggie Gyllenhaal, która zyskała rozgłos dzięki kreacji w filmie "Sekretarka" (Secretary), do roli Giselle Levy, wyrafinowanej studentki, która szokuje koleżanki swoimi licznymi romansami w czasach, kiedy takie zachowanie było uznawane za skandaliczne.

Kiedy Katherine przyjeżdża do Wellesley, Giselle jest nią zafascynowana. "Od dawna szukała jakiegoś potwierdzenia dla swoich uczuć i nagle pojawia się Katherine, która akceptuje jej inność i mówi, że wszystko jest w porządku", mówi Gyllenhaal.

Podstawowym problemem Giselle, tak jak to widzi Gyllenhaal, nie jest jej zachowanie, ale osądzanie jej przez koleżanki i społeczeństwo. "Giselle po prostu taka jest i nie wie dlaczego wszyscy robią zamieszanie z powodu tego, że sypia z więcej niż jednym facetem. Mówi, że powinno się jeść, jeśli coś nam smakuje, tańczyć, jeśli czujemy rytm i uprawiać seks, jeśli mamy na to ochotę. Niektórzy powiedzieliby, że Giselle jest nieszczęśliwa, lub, że szuka jakiejś kompensaty, ale ja nie usiłuję jej osądzać".

Jeśli jakikolwiek dylemat nurtuje Giselle, to ten, który nurtuje także współczesne kobiety. "Myśli o tym, jak być seksowną i jednocześnie inteligentną. Od kobiet w moim wieku oczekuje się, że będziemy albo seksowne, albo inteligentne. Dlaczego nie możemy posiadać obu tych cech?"

Obsadzając rolę Connie Baker, która dostała stypendium w Wellesley, filmowcy pomyśleli o Ginnifer Goodwin, która występuje w telewizyjnej serii "Ed".

"Wystarczyło popatrzeć na jej twarz", mówi producent Deborah Schindler. "Wygląda tak, jak gdyby przeniosła się z lat 50.. Ma magiczną osobowość".

Chociaż ma wiele pozytywnych cech, wg Goodwin, Connie uważa, że nie jest wartościowa. "Uważa, że nie jest piękna, nie posiada talentu", mówi Goodwin. "Wszystkim co, posiada są inne dziewczęta. Jest to dla niej tak ważne, że pozwala im na traktowanie się, jak worek treningowy".

Connie jednak, posiada bardzo mocne zalety. Docenia możliwości miłości oraz pięknie gra na wiolonczeli. "Wiolonczela jest dla Connie formą wyrażania emocji. Jest jedynym pięknym przedmiotem, z którym dziewczyna jest w stanie się utożsamiać", wyjaśnia aktorka.

Dzięki Katherine, Connie jest bardziej pewna siebie i po raz pierwszy otwiera się na miłość. "Nagle miłość staje się dla niej opcją, a nie tylko marzeniem. Ta nowa siła pozwala jej na postawienie się na pierwszym miejscu. Tak jak inne dziewczęta przechodzi prawdziwą przemianę. Podoba mi się to, że niektóre kobiety w tym filmie opuszczą mury uczelni i zmienią świat, a niektóre odnajdą siłę we własnych rodzinach. Connie zdaje sobie sprawę, że nie musi od razu zostać Joanną D'Arc, aby być ważną w swoim własnym życiu. Taki stosunek do samej siebie dają jej poglądy Katherine oraz miłość".

W stosunkowo krótkim czasie po otrzymaniu Oskara za rolę Lee Krasner w filmie Eda Harrisa "Pollock", Marcia Gay Harden została zaangażowana do projektu "Uśmiech Mony Lizy", aby zagrać zupełnie odmienny typ kobiety także z lat 50. Nancy Abbey naucza wymowy i gracji.

Filmowcy byli tak zachwyceni interpretacją postaci dokonaną przez Harden, że "zupełnie zmieniliśmy plan zdjęć, aby móc ją zaangażować", wspomina Goldsmith-Thomas.

"W pewien sposób, Nancy przypomina moją matkę", mówi Harden. "Moja mama jest prawdziwą damą z Dallas i została wychowana zgodnie z etykietą obowiązującą kobiety w latach 50. Nancy za wszelką cenę stara się reprezentować sobą to, co wg niej jest prawdziwie kobiece. W jej ruchach jest delikatność i gracja. Szkoda, że zatraciliśmy te cechy. Ale Nancy jest także w pewien sposób ofiarą swoich czasów. Decyduje się na pozostanie w domu. Jest starą panną, ponieważ presja społeczeństwa sprawia, że czuje się stara. Uważa, że jest już za późno, aby wyjść do świata i zaryzykować".

Dla Harden, "Uśmiech Mony Lizy" jest prawdziwym odbiciem tamtego okresu i hołdem złożonym kobietom z Wellesley, "które były pionierkami w zakresie przecierania nowych szlaków i podejmowania się zawodów, w których ich nie chciano. Były pokoleniem, które zmieniło świat".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Uśmiech Mony Lizy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy