Piątek, 4 grudnia 2020 (16:57)
Krótko po udziale w obrazie Bogdanovicha aktorka wystąpiła u boku Jacka Nicholsona w filmie "Król Marvin Gardens" (1973), ale cały świat usłyszał o niej dokładnie rok później za sprawą głównej roli w jednym z najsłynniejszych horrorów w historii kina. Co prawda w Chris MacNeil w słynnym "Egzorcyście" Williama Friedkina miały się początkowo wcielić Jane Fonda, Shirley MacLaine, Anne Bancroft lub Audrey Hepburn (ta ostatnia zgodziła się, ale pod warunkiem, że film kręcony będzie w... Rzymie), ale ostatecznie rolę otrzymała Burstyn. Ona też miała jeden warunek (chciała, by usunięto jedną z kwestii jej bohaterki - chodziło mianowicie o zdanie "Wierzę w szatana!"), który w odróżnieniu od tego Hepburn spełniono. Gdyby jednak wiedziała, co czeka ją na planie, pewnie nie byłaby aż tak uległa. W trakcie zdjęć Friedkin do tego stopnia chciał, aby aktorzy zachowywali się naturalnie, że strzelał z broni za ich plecami, aby uzyskać jak najprawdziwszy efekt strachu (podobno uderzył również jednego z aktorów w twarz chwilę przed włączeniem kamery). Co do Burstyn, to wraz z Lindą Blair związał je i kazał reszcie ekipy na nie wrzeszczeć. Aktorka doznała również niewielkiego urazu kręgosłupa w czasie kręcenia sceny, gdy jej bohaterka jest odrzucana od łóżka swojej córki. Reżyser musiał być jednak zadowolony, bo dzięki temu wydany przez nią krzyk był autentyczny - w końcu spowodowany prawdziwym bólem.
1 / 1
Źródło: Getty Images