John Candy - 25 lat od jego nagłej śmierci
Był uwielbianym aktorem komediowym. Widzowie kojarzyli go z ról poczciwych pechowców lub ucieleśnień chaosu, które niszczyły porządek gdziekolwiek tylko się pojawiły. Pod koniec życia planował spróbować swoich sił w poważniejszych rolach. Nie zdążył. Zmarł nagle w wieku zaledwie 43 lat. 4 marca 2019 roku minęło 25 lat od śmierci Johna Candy’ego.
John Candy w filmie "Wujaszek Buck" 7
zobacz zdjęcia
John Candy - 25 lat od jego nagłej śmierci
Był uwielbianym aktorem komediowym. Widzowie kojarzyli go z ról poczciwych pechowców lub ucieleśnień chaosu, które niszczyły porządek gdziekolwiek tylko się pojawiły. Pod koniec życia planował spróbować swoich sił w poważniejszych rolach. Nie zdążył. Zmarł nagle w wieku zaledwie 43 lat. 4 marca 2019 roku minęło 25 lat od śmierci Johna Candy’ego.
1 / 7
Candy urodził się 31 października 1950 roku w Newmarket w Ontario w Kanadzie. Jego matka miała polskie i ukraińskie korzenie. Od najmłodszych lat Candy interesował się grą aktorską. Swe pierwsze role otrzymywał w telewizyjnych programach dla dzieci. W latach 1975-78 występował w serialu dla najmłodszych "Coming Up Rosie", w którym współpracował z popularnym amerykańskim komikiem Danem Aykroydem. Amerykańscy widzowie poznali go, gdy zaczął pojawiać się w "SCTV" – programie ukazującym skecze wykonywane przez aktorów związanych z kanadyjską filią teatru Second City.
Źródło: East News
Autor: Mary Evans Picture Library
2 / 7
Pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku Candy zaczął występować w filmach fabularnych. Pojawił się między innymi w wysokobudżetowej komedii wojennej Stevena Spielberga "1941" oraz kultowym filmie muzycznym "The Blues Brothers" Johna Landisa. Widzowie pokochali go w filmie "Szarże" Ivana Reitmana, w którym zagrał łagodnego i niezdarnego szeregowca.
Źródło: East News
Autor: Mary Evans Picture Library
3 / 7
W 1983 roku Candy pojawił się w komedii "W krzywym zwierciadle: Wakacje" w małej roli strażnika w parku rozrywki. Była to jego pierwsza współpraca z reżyserem i scenarzystą Johnem Hughsem, który w przyszłości napisze jedne z jego najsławniejszych ról. Candy otrzymał także propozycję zagrania w "Pogromcach duchów", ale odmówił – zupełnie nie czuł tego materiału. Jego miejsce w obsadzie zajął przyjaciel z czasów "SCTV" Rick Moranis.
Źródło: Getty Images
Autor: Archive Photos
4 / 7
W 1984 roku Candy zagrał u boku Toma Hanksa w komedii "Plusk". Wcielił się w brata postaci granej przez przyszłego zdobywcę Oscara za "Forresta Gumpa". Od tego czasu zaczął regularnie pojawiać się na drugim planie w popularnych komediach. Jednym z jego najbardziej znanych filmów były "Kosmiczne jaja", parodia "Gwiezdnych Wojen" autorstwa Mela Brooksa. Wcielił się w hybrydę człowieka i psa, Pawła – dla przyjaciół "Pawa".
5 / 7
W 1987 roku Candy wystąpił u boku Steve’a Martina w komedii "Samoloty, pociągi i samochody" Johna Hughesa. Wcielił się w gadatliwego i uciążliwego niepoprawnego optymistę, który zostaje przypadkowym towarzyszem postaci Martina podczas próby powrotu z pracy do rodzinnego miasta na święta. Podobnych bohaterów Candy grał także w innych filmach Hughesa, między innymi w "Na łonie natury" i "Wujaszku Bucku". Pojawił się także w hicie "Kevin sam w domu". Wcielił się w grającego polkę Gusa Polinskiego, który pomaga mamie tytułowego chłopca wrócić do zostawionego w domu syna.
Źródło: East News
Autor: Mary Evans Picture Library
6 / 7
Początek lat dziewięćdziesiątych nie był dla Candy’ego udany. Jego kolejne komedie otrzymywały słabe recenzje i nie zarabiały. Aktor z sukcesem spróbował swoich sił w roli dramatycznej w "JFK" Olivera Stone’a. Jego pierwszą od lat udaną komedią było "Reggae na lodzie" z 1993 roku, w którym wcielił się w trenera jamajskiej drużyny bobslejowej. Jego kolejnym filmem była "Karawana", parodia westernów. Jak się okazało była to ostatnia produkcja, przy której pracował. Candy zmarł nagle w nocy 4 marca 1994 roku. Przypuszczalną przyczyną śmierci był zawał serca. Aktor od lat walczył z otyłością i uzależnieniem od papierosów.
Źródło: Getty Images
Autor: Archive Photos
7 / 7
Po śmierci Candy’ego do kin weszły jeszcze dwa jego filmy. Zdjęcia do "Karawany" skończono po przepisaniu kilku scen i przy pomocy dublerów aktora. Film otrzymał okropne recenzje, a niektórzy nazywali go niegodnym pożegnaniem lubianego aktora. Podobne opinie towarzyszyły "Operacji: Bekon", politycznej satyrze dokumentalisty Michaela Moore’a. Nie zawiedli natomiast fani aktora. Gdy po jego pogrzebie żałobnicy zmierzali na cmentarz, policja z Los Angeles zamknęła dla nich ruch uliczny. Wcześniej uczyniono to tylko raz – przy okazji odwiedzin papieża. Z kolei Kanadyjskie Nagrody Filmowe przyjęły przydomek "Candys", by uczcić jego pamięć.
Źródło: East News
Autor: Everett Collection