Wtorek, 17 kwietnia 2018 (19:30)
"Na początku chciałam robić wszystko sama, nie prosiłam o pomoc. Czułam, że jeśli sama nie podołam wszystkim obowiązkom, będę złym rodzicem. Za drugim razem uświadomiłam sobie, że jestem szczęśliwsza i moje dzieci są szczęśliwsze, jeśli jednak pozwolę sobie pomóc. Ludzie myślą, że pomaga mi sztab 40 osób. Tak nie jest. Mam jedną nianię, moją mamę, wspaniałych przyjaciół i rodzinę. Nauczyłam się równoważyć pewne rzeczy. Patrzę na wskaźnik paliwa i oceniam, czy jest pełny, czy pusty. Decyduję, kiedy i jak napełnić ten zbiornik. Ale z pustym zbiornikiem daleko nie zajedziesz" - wspomina.
1 / 1
Źródło: materiały dystrybutora