"Żeby nie było śladów". Jan P. Matuszyński: "Film jest generalnie zawsze interpretacją takich historii"
- Film jest generalnie zawsze interpretacją takich historii, nie oddaje ich 1:1, bo to nie jest możliwe. To jest to, co zacząłem powtarzać po "Ostatniej rodzinie", że czego się nie powie na temat roli Andrzeja Seweryna, która była bardzo dobrze przyjęta, to jednak to nie jest Zdzisław Beksiński dosłownie na ekranie, tylko aktor odtwarzający tę konkretną postać. Ja sobie to jakby trzymam w głowie, to mi pomaga w myśleniu o tej historii, że to jest już dowód już jakiegoś doświadczenia, które nabyłem - mówi Jan P. Matuszyński tuż przed premierą swojego filmu "Żeby nie było śladów" w rozmowie z Interią.
Reklama