Reklama

Wiganna Papina: Dobry wygląd to połowa sukcesu

Stylistka, charakteryzatorka, współtwórczyni kultowego kabaretu Lalamido od lat dba o wizerunek gwiazd. Swoimi poradami dzieli się także w telewizji śniadaniowej Dwójki.

Stylistka, charakteryzatorka, współtwórczyni kultowego kabaretu Lalamido od lat dba o wizerunek gwiazd. Swoimi poradami dzieli się także w telewizji śniadaniowej Dwójki.
Wiganna Papina /Tomasz Urbanek /East News

Panuje opinia, że sukces w dużej mierze zależy od wyglądu. Jak ubierają się Polacy?

Wiganna Papina: - Dużo lepiej niż kiedyś. Na rynku mamy znacznie większy wybór towaru, często wyjeżdżamy za granicę i możemy zobaczyć, jak ubierają się inni. Na pewno dużo łatwiej mają kobiety, bo oferta dla nich jest bogatsza niż dla mężczyzn. Chociaż projektanci ich też nie zaniedbują. Jednak panowie, poza drobnymi wyjątkami, wciąż nie są na tyle odważni, by włożyć czerwoną koszulę bądź skarpetki w tym kolorze. Nie wzbudza to kontrowersji w Wielkiej Brytanii, Francji czy Włoszech.

Czy osoby spotkane przypadkowo też mogą liczyć na pani poradę?

- Oczywiście! Podróżując pociągiem czy samolotem, obserwuję kobiety, którym wystarczyłoby zmienić kolor tuszu do rzęs i już byłby błysk w oku. Niektórym zaproponowałabym inny odcień szminki, który odjąłby im lat, albo zmianę beżowego T-shirtu na seledynowy, twarz zrobiłaby się wtedy bardziej radosna. Podobnie jest w przypadku mężczyzn, gdzie czasami można tylko dobrać inny fason marynarki i już zniwelowałoby to nadwagę. Nie zawsze jednak mogę głośno wyrazić swoje zdanie, bo mogłoby to być źle odebrane.

Najpiękniejszy komplement, jaki pani usłyszała od osoby, z którą pracowała?

- Nigdy nie zapomnę wzruszenia kobiety, którą spotkałam we Wrocławiu. Miała problem z nadwagą. Zrobiliśmy profesjonalny makijaż, fryzurę, dobraliśmy odpowiednią garderobę i w ten sposób sprawiliśmy, że w ciągu godziny stała się młodsza i szczuplejsza. Wyglądała pięknie. Była tak wdzięczna za tę metamorfozę, że uklękła i pocałowała mnie w rękę. Z efektów współpracy bardzo zadowolony był też Krzysztof Globisz, którego odmłodziłam do spektaklu Teatru TV, w którym jego bohater musiał się cofnąć do przeszłości.

Ubierała pani prezenterów telewizyjnych, przygotowywała kostiumy do wielu seriali i spektakli teatralnych... Skąd te artystyczne zainteresowania?

- Miłość do literatury i sztuki zaszczepiła mi mama, dziennikarka. Wcześniej zainspirowały mnie lalki, którym zmieniałam fryzury, projektowałam ubranka. Później dobierałam ciuchy koleżankom. Ale tak naprawdę przygoda ze stylizacją zaczęła się od programu satyrycznego Lalamido, który tworzyliśmy w latach 90. m.in. z Pawłem Konjo Konnakiem i Krzyśkiem Skibą.

Reklama

Stylizacje z tego okresu były nowatorskie i dość odważne?

- Bardzo. Zanim Lady Gaga pokazała się w kreacji z mięsa, zaprojektowałam koronę i naszyjnik z prawdziwych kurzych łapek, gdzie pazurki były pomalowane na czerwono, i tak pozowałam do zdjęć. Robiłam też suknie z zegarków, staniki z kapsli od piwa oraz kreacje z makaronu. Można więc powiedzieć, że byłam prekursorką w tej dziedzinie.

Maria Ostrowska

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy